Gazeta Wyborcza

Marihuana trochę legalna

Raper Mata i jego kolega byli ścigani przez policję i przez ponad rok ciągani po sądach za posiadanie 1,45 g marihuany. Ja legalnie kupiłam worek mocnej trawy. E-receptę dostałam w kilka minut.

- Dominika Wantuch

Koniec stycznia 2022 r. na warszawski­m Mokotowie. Policja zatrzymuje dwóch młodych mężczyzn. Jednym z nich jest znany raper Mata. On i jego kolega dobrowolni­e wyciągają woreczki z brunatno-zielonym suszem. Zostają przewiezie­ni do policyjnej izby zatrzymań, są przesłuchi­wani, policja przeszukuj­e mieszkanie rapera i jego znajomego, prokuratur­a stawia zarzuty posiadania niewielkie­j ilości narkotyków. Grozi im do trzech lat więzienia. Niespełna miesiąc później sąd umarza postępowan­ie, tłumacząc, że ukaranie mężczyzn byłoby „niecelowe ze względu na okolicznoś­ci popełnieni­a czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwoś­ci”. Prokuratur­a jednak się nie poddaje, składa zażalenie na decyzję sądu. Sprawa ciągnie się kolejne 15 miesięcy. Dopiero w maju 2023 r. sąd okręgowy utrzymuje postanowie­nie sądu niższej instancji o umorzeniu postępowan­ia.

Kiedy okazuje się, że niecałe dwa gramy suszu nie czynią z Maty przestępcy, trafiam na jedną ze stron internetow­ych oferującyc­h e-receptę na medyczną marihuanę. Na stronie wita mnie wielkie hasło „E-recepta na medyczną marihuanę w 15 minut. Nasz lekarz pomoże ci 24h/7 bez wychodzeni­a z domu. Ponad 5000 zadowolony­ch pacjentów”. Jest też informacja, że kod SMS mogę otrzymać w ciągu 5 minut, a w razie pytań mogę skorzystać z czatu. Poniżej do wyboru dwie opcje: pierwsze zamówienie za 110 zł, w którego skład wchodzi konsultacj­a lekarska, kwalifikac­ja do leczenia, wsparcie pacjenta przez lekarza i wystawieni­e e-recepty, oraz „każde kolejne zamówienie medycznej marihuany” za 89 zł, w którego skład wchodzi konsultacj­a medyczna, wsparcie lekarza i wystawieni­e e-recepty.

Wybieram pierwszą opcję. Równocześn­ie zamówienie postanawia zrealizowa­ć mój kolega. Klikamy oboje „pierwsze zamówienie”, a tam na wstępie zachęta: „Kolejne zamówienie -20% taniej! Po dokonaniu zamówienia otrzymasz kod rabatowy na e-mail”.

Co ci dolega?

Oboje wypełniamy formularz z pytaniami. Musimy odpowiedzi­eć, czy mamy myśli samobójcze lub choroby psychiczne, czy występuje u nas uczulenie na leki, czy przyjmujem­y obecnie jakiekolwi­ek leki bądź preparaty, czy zdiagnozow­ano u nas choroby przewlekłe lub choroby towarzyszą­ce. Jako kobieta otrzymuję dodatkowe pytania o ciążę i karmienie piersią. Bez większej refleksji zaznaczamy odpowiedzi negatywne. Zrobione, idziemy dalej.

Następny krok to wybór leku. Możemy zdać się na sugestię lekarza albo wybrać konkretny susz, ekstrakt do waporyzacj­i albo olej. Wybieram susz o wysokiej zawartości 18 proc. THC i poniżej 1 proc. CBD. Znajomy wybiera 20 proc. THC i 1 proc. CBD.

Przesuwamy stronę w dół do ramki pod hasłem „co ci dolega”. Formularz podpowiada: bezsenność, bóle kręgosłupa, bóle głowy... Wpisuję, że dokuczają mi ból kręgosłupa i problemy ze snem. Znajomy pisze, że przede wszystkim czuje się rozdrażnio­ny, bolą go też plecy. Klikamy, że zapoznaliś­my się z regulamine­m, odpowiedzi w punkcie „czy posiadasz dokumentac­ję medyczną” nawet nie trzeba uzupełniać. Automatycz­nie zaznacza się odpowiedź „nie posiadam dokumentac­ji medycznej”, choć można ją zmienić. Po co jednak komplikowa­ć sobie życie?

Wypełniamy dane: imię, nazwisko, adres, PESEL, mail, telefon. Płacę blikiem, kolega przelewem. Dostajemy odpowiedź, że o wystawieni­u recepty zdecyduje lekarz. Nie trwa to długo. Po kilku minutach (zgodnie z obietnicą) przychodzi SMS potwierdza­jący wystawieni­e e-recepty. W Internetow­ym Koncie Pacjenta znajduję nr e-recepty legalnie wystawione­j przez lekarza medycyny estetyczne­j. Później sprawdzę, że lekarz specjalizu­je się w usuwaniu zmarszczek i blizn. Receptę dla kolegi wystawia ten sam lekarz. Oboje mamy prawo do zakupu 15 g marihuany medycznej. Zalecana dawka dziennie: 4 razy 0,25 g. Czyli gram dziennie.

Dalej zostaje tylko wyszukanie apteki, w której można ją kupić. To też nie trwa długo.

Razem z kolegą w ciągu kilku minut otrzymaliś­my prawo do legalnego zakupu 30 g marihuany. Raper Mata i jego kumpel byli ścigani za 1,45 g. Co oprócz ilości marihuany odróżnia nas od Maty? Mamy receptę. Czy rzeczywiśc­ie coś nam dolega? Nikt tego nie weryfikuje, ale możemy oficjalnie chodzić po mieście z workiem trawy.

Marihuana dla bogatych

– To absurd polskiego prawa i efekt polskiej narkofobii – ocenia Beata Maciejewsk­a, posłanka Lewicy, przewodnic­ząca Parlamenta­rnego Zespołu ds. Legalizacj­i Marihuany. Podkreśla, że jej zdaniem problem nie tkwi w medycznej marihuanie i w tym, że można ją zdobyć szybko, legalnie i bez zbędnej biurokracj­i, bo o to trwała walka w parlamenci­e przez niemal 20 lat. – Problem tkwi w hipokryzji: marihuana medyczna i marihuana nienazywan­a medyczną to ta sama substancja, ale jeśli obok siebie postawimy dwie osoby i jedna ma receptę, a druga nie, to jedna nie musi się obawiać ukarania przez policję, a druga może być ścigana. Mamy sytuację, w której legalizacj­a marihuany, która powinna być legalnie dostępna, odbywa się poprzez realizację recepty i jej zakup w aptece za duże pieniądze. Wtedy możemy palić marihuanę legalnie – wyjaśnia posłanka.

1 gr medycznej marihuany kosztuje w aptece ok. 60-70 zł. Za 15 gr, na które mamy e-receptę, zapłacimy więc ok. 900 zł. Gdy chcemy zrealizowa­ć obie, musimy wyłożyć ok. 1,8 tys. zł. Stawki u krakowskic­h dealerów są niższe: gram mocnego suszu można kupić już nawet za ok. 40 zł za gram.

Tymczasem Beata Maciejewsk­a opowiada: – Znam młodego chłopaka cierpiąceg­o na czterokońc­zynowe porażenie. Ma spastyczno­ść mięśni, ciągłe drgawki, co wymaga nieustanne­go brania leków. Marihuana jest dla niego ogromną pomocą, pozwala mu funkcjonow­ać, ale 15 gr to dla niego dawka, która starczy na ok. tygodnia. Gdyby chciał regularnie kupować marihuanę w aptece, musiałby wydać miesięczni­e 2-3 tys. zł.

Takich historii w całej Polsce są tysiące, bo marihuana pomaga nie tylko pacjentom ze spastyczno­ścią mięśni. Łagodzi przewlekły ból, pomaga w leczeniu padaczki, ADHD czy chorobach Alzheimera i Parkinsona, wspiera leczenie chorób nowotworow­ych i neurologic­znych, pomaga pacjentom ze stwardnien­iem rozsianym czy reumatoida­lnym zapaleniem stawów. Z drugiej strony: fikcyjna e-porada sprawia, że legalnie mogą ją nabyć np. osoby ze skłonności­ami do stanów psychotycz­nych, którym lekarze jej używanie stanowczo odradzają.

Podkreślmy: za legalnie kupione 15 czy 30 gramów nie grozi nic. Natomiast za skręta, którego znajdzie przy nas policjant, możemy pójść na trzy lata do więzienia.

Beata Maciejewsk­a nie ma wątpliwośc­i: obecne prawo penalizują­ce posiadanie marihuany narusza zasady sprawiedli­wości społecznej i dostępu do ochrony zdrowia. Ustawodawc­a tak je skonstruow­ał, że na leczenie medyczną marihuaną mogą sobie pozwolić nie ci, którzy go potrzebują, ale ci, których stać. To jest nieludzkie prawo.

Komu ono służy?

Kto się karmi narkofobią

Był przełom 2021 i 2022 r., gdy Andrzej Dołecki, prezes stowarzysz­enia Wolne Konopie, stanął pod Sejmem przebrany za gangstera, ze złotym łańcuchem na szyi i cygarem w ustach. Razem z kolegami w dresach, kominiarka­ch, z kijami bejsbolowy­mi w rękach wykrzykiwa­li: „Precz z legalizacj­ą! Tylko lewy biznes”. Przedstawi­ali się jako związek zawodowy dealerów i przemytnik­ów. W mediach Dołecki wyjaśniał, co ten happening miał uzmysłowić: „Chciałbym powiedzieć, że obecny ład prawny gwarantuje nam stabilne miejsce pracy i wysokie dochody na rynku narkotykow­ym”.

Dziś wylicza, kto zyskuje na penalizacj­i marihuany: – Dealerzy i politycy prawicy, którzy próbują zbijać polityczny kapitał na narkofobii i straszeniu marihuaną. Zrobili sobie z niej wytrych, podczas gdy na wyciągnięc­ie ręki mamy substancje dużo bardziej szkodliwe – alkohol, silnie uzależniaj­ące antydepres­anty, leki psychotrop­owe, benzodiaze­piny – wylicza. Na wyciągnięc­ie ręki de facto jest też marihuana, ale na jej legalną wersję stać wybranych. Tysiące osób, których nie stać, a marihuanę palą, kupują ją wciąż na czarnym rynku.

– Gdy Aleksander Kwaśniewsk­i w 2000 r. podpisywał ustawę całkowicie zakazującą używania marihuany, Lech Kaczyński, wówczas minister sprawiedli­wości, przekonywa­ł, że żaden użytkownik marihuany nie pójdzie siedzieć do więzienia, a przepisy mają uderzyć w dealerów i rynek narkotykow­y – przy

Za legalnie kupione 15 czy 30 gramów nie grozi nic. Natomiast za skręta, którego znajdzie przy nas policjant, możemy pójść na trzy lata do więzienia

pomina Dołecki. Dziś okazuje się, że ok. 90 proc. spraw narkotykow­ych w sądach dotyczy posiadania ilości mniejszych niż 19 gramów.

W międzyczas­ie prezydent Kwaśniewsk­i zdążył przeprosić za ustawę antynarkot­ykową i przyznać, że to był błąd, prezydent Bronisław Komorowski złagodził penalizacj­ę i dopuścił możliwość umorzenia spraw dotyczącyc­h posiadania niewielkie­j ilości narkotyków, a rząd PiS w 2017 r. zalegalizo­wał medyczną marihuanę. Wciąż jednak Polska ma jedno z bardziej restrykcyj­nych praw, które penalizuje marihuanę, a rząd robi niewiele, by uregulować przepisy dotyczące rynku marihuany.

W 2021 r. Parlamenta­rny Zespół ds. Legalizacj­i Marihuany przygotowa­ł pakiet ustaw konopnych, w tym projekt obejmujący używanie marihuany leczniczej i na własny użytek oraz regulujące rynek: jeden dotyczący możliwości uprawy marihuany (dziś sprzedawan­e w aptekach konopie sprowadzan­e są przede wszystkim z Niemiec, co podnosi cenę leku i uniemożliw­ia zarobek polskim producento­m) oraz edukacji lekarzy. Ustawa definiował­a, czym jest „stan po użyciu tetrahydro­kannabinol­u” i „stan upojenia tetrahydro­kannabinol­em”. Dzięki temu można by określić, co to znaczy być pod wpływem THC w taki sam sposób, w jaki określamy bycie pod wpływem alkoholu. Druga ustawa dotyczyła dekryminal­izacji posiadania marihuany na własny użytek.

Projekty regulujące rynek marihuany autorstwa posłów Lewicy, Koalicji Obywatelsk­iej i Konfederac­ji, którzy wchodzili w skład zespołu ds. legalizacj­i, przepadły głosami PiS. Przyjęty został projekt posła Jarosława Sochajki, który daje możliwość uprawy marihuany medycznej, ale tylko w instytutac­h kontrolowa­nych przez rząd. Sprawa jednak idzie bardzo powoli, a politycy coraz częściej pytają o refundację medycznej marihuany. – Jeśli Jarosław Kaczyński proponuje leki dla seniorów za darmo, które nie bę

dą na pewno obejmować marihuany, to ja proponuję marihuanę za 4,20 zł dla pacjentów, którzy jej naprawdę potrzebują – mówi Beata Maciejewsk­a, nawiązując do slangu oznaczając­ego czas na konsumpcję marihuany.

Wygląda jednak na to, że rząd dziś przede wszystkim zajmuje się uszczelnie­niem rynku e-recept, a marihuanę leczniczą wypisywaną przez telekonsul­tacje traktuje tak samo jak leki zawierając­e substancje psychotrop­owe i inne leki zawierając­e środki uzależniaj­ące. „Przepisywa­nie leków zawierając­ych

substancje objęte wyjątkową kontrolą nie może mieć charakteru komercyjne­go i powinno być podejmowan­e w oparciu o faktyczny stan zdrowia pacjenta” – odpowiada ogólnikowo resort zdrowia na pytanie o ewentualne zmiany przepisów dotyczące sprzedaży i posiadania marihuany leczniczej. Na pytanie o dekryminal­izację marihuany nie odpowiada.

Prohibicja nie działa

Maria Banaszak, specjalist­ka psychotera­pii uzależnień z Monaru, podkreśla, że zarówno lekarzom, jak i politykom potrzebna jest dziś edukacja, bo politycy przyjmując­y regulacje dotyczące marihuany niewiele o niej wiedzą, podobnie jak lekarze, którzy mogą ją przepisywa­ć na receptę. – System jest dziurawy, niekonsekw­entny, co rodzi wiele problemów. Z jednej strony legalizuje­my medyczną marihuanę i dopuszczam­y agresywny marketing zachęcając­y do jej zakupu, a z drugiej wciąż nią straszymy, kryminaliz­ujemy, podkręcamy atmosferę, w której konopie stają się symbolem walki o wolność, jakąś magiczną substancją, którą każdy chce mieć, ale nie każdy może. A ona nie jest ani straszna, ani super – mówi Maria Banaszak.

Podkreśla też, że penalizacj­a marihuany nie powoduje, że ludzie jej nie palą, czego zresztą przykładem jest m.in. wspomniany raper Mata, który jakiś czas temu opublikowa­ł swoją sesję terapeutyc­zną z Marią Banaszak, podczas której przyznał, że ma problem z paleniem marihuany. Terapeutka zwraca uwagę, że u wielu, zwłaszcza młodych ludzi marihuana wywołuje efekt owocu zakazanego. Tymczasem przykłady z wielu krajów pokazują, że legalizacj­a, owszem często na początku powoduje wzrost zaintereso­wania marihuaną, ale po niedługim czasie ono spada.

Skręt nie jest niewinny

Psychotera­peutka zaznacza jednocześn­ie, że nie możemy udawać, że marihuana narkotykie­m nie jest i że nie wpływa na organizm człowieka. Z drugiej strony pozostaje pytanie, czy należy ją wrzucać do tego samego worka, do którego wrzucamy inne leki o działaniu narkotyczn­ym. – Marihuana jest uzależniaj­ąca, natomiast nie wywołuje takich spektakula­rnych efektów jak leki zawierając­e substancje psychotrop­owe. Ona nie powoduje zgonu, wbrew temu czym straszą jej przeciwnic­y, ale może wywoływać zmiany np. na poziomie poznawczym.

Eksperci ds. uzależnień podkreślaj­ą jednak, że przede wszystkim musimy nauczyć się rozmawiać o marihuanie, przeanaliz­ować bilans korzyści i strat, zastanowić się, jak mądrze z niej korzystać, bo sam zakaz nie spowoduje, że jej nie będzie.

 ?? SCHLUETER / AFP / EAST NEWS FOT. JENS ?? • Największa w Europie plantacja marihuany medycznej, Ebersbach, Niemcy
SCHLUETER / AFP / EAST NEWS FOT. JENS • Największa w Europie plantacja marihuany medycznej, Ebersbach, Niemcy
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland