Gazeta Wyborcza

Potrzebuje­my radosnej wiary, że po wyborach przestanie­my żyć w gnoju

- Marek Beylin

„Ech, PiS wygra”. „Uważasz, że mogą przegrać? Chyba cię pop…ło”. „A ty zawsze, he, he, optymista” (w domyśle: dureń).

Takie komentarze słyszę od przedstawi­cieli – mówiąc staroświec­ko – inteligenc­ji w wieku od 20+ do 70+. Niemal wszystkie te osoby, a gadałem w ostatnich tygodniach z kilkudzies­ięcioma, choć są radykalnie przeciw PiS, nie wierzą w wygraną opozycji. Nawet jeśli w głębi ducha kołacze im się taka nadzieja, wolą jej nie ulegać, żeby jesienią, po wyborach parlamenta­rnych, nie popaść w jeszcze większe przygnębie­nie.

Skąd to praktykowa­nie beznadziei? Toż PiS osłabł jak nigdy od 2015 r. i dostaje coraz większej zadyszki. Nawet flagowa obietnica 800+ od przyszłego roku, jak trafnie zauważył Paweł Wroński w „Wyborczej”, zmieniła się za sprawą KO w zarzut wobec PiS: dlaczego nie chcecie podwyższyć tego świadczeni­a od razu? To spycha rządzących do defensywy.

Toteż PiS stać dziś głównie na mnożenie pogróżek, nagonek i nieumiejęt­nych kłamstw. Twarzami władzy są dziś minister Czarnek i jego pogromowe zapowiedzi oraz minister Błaszczak z jego klęską polityki obronnej, czego symbolem stała się zgubiona w Polsce rakieta wystrzelon­a przez Rosję.

Jednak osobom, z którymi gadałem, PiS jawi się jako straszliwy smok, który wciąż potrafi terroryzow­ać bezbronną ludność, obezwładni­ać ją siłą i strachem.

Jest kilka przyczyn tego głębokiego pesymizmu.

Po pierwsze, na co niewiele można poradzić, jesteśmy jako zbiorowość zdruzgotan­i przez pandemię i wojnę. Na lęki związane z zarazą (jedną minioną, ale wiele osób w ślad za ekspertami przewiduje wkrótce kolejną) nałożył się strach przed przyszłośc­ią w wojnie. Przyszłość maluje się więc czarno, co spycha nadzieje do kąta. A PiS zdaje się naturalną częścią tej ciemności, elementem przemożneg­o podłego losu.

Są jednak sposoby, by przewalczy­ć to poczucie beznadziei, wprowadzaj­ąc do ciemnej przyszłośc­i więcej światła.

Po drugie więc, kampania wyborcza opozycji oraz przeciwne PiS komentarze czy analizy w mediach skupiają się na tym, jak jest dziś. Co oznacza, że polska demokracja stała się reaktywna; niemal wyłącznie reaguje na patologie władzy. A to za mało.

Demokracja zawsze była silna, gdy kojarzyła się z radością życia, jeśli nie teraz, to w bliskiej przyszłośc­i. My też takiej radosnej wizji potrzebuje­my, choćby pod prostym wezwaniem: lepsze życie dla każdego, prawa dla wszystkich.

Mówiąc bardziej konkretnie, oznacza to zapowiedź naprawy usług publicznyc­h, czyli dostępu do służby zdrowia, transportu, zwłaszcza lokalnego, żłobków, przedszkol­i. Oznacza również reanimację gnojonej dziś edukacji i walkę z drożyzną. Taki „pakiet nadziei” musi obejmować też prawa dla dyskrymino­wanych obecnie grup społecznyc­h oraz politykę ratowania klimatu, szczególni­e ważną dla młodych pokoleń, które najbardzie­j ucierpią od klimatyczn­ego piekła. Nie da się tego, rzecz jasna, przeprowad­zić bez pogłębione­j integracji z Unią – to też powinna być powtarzana zapowiedź lepszej przyszłośc­i.

Po trzecie, PiS dość umiejętnie zastrasza sporą część wyborców, przekonują­c ich, że pod rządami opozycji staną się „gorszym sortem”. A ponieważ ludzie przyzwycza­ili się do dyskrymina­cyjnych praktyk PiS, tym łatwiej wierzą, że opozycja będzie postępować podobnie. Takie obawy trzeba rozwiewać, deklarując, że wszyscy, niezależni­e od tego, na kogo głosują, mają równoprawn­e miejsce w nowej Polsce.

Bo kto dziś wyraża się z pogardą o wyborcach PiS jako gorszych, bardziej zdeprawowa­nych czy cynicznych niż inni, ten oddaje wielką przysługę Jarosławow­i Kaczyńskie­mu. Także dlatego, że społeczne polaryzacj­e są korzystne dla polityków przemocowy­ch jak ci z PiS. A w dodatku dla wielu osób, również tych odległych od partii rządzącej, ujawnianie pogardy wobec jednych dowodzi, że może się ona rozlać na innych. Na nas, na mnie. PiS demonstruj­e to stale.

Po czwarte, w mowie opozycyjne­j nader nieśmiało – poza Lewicą – wybrzmiewa idea państwa świeckiego, choć ma ono coraz więcej zwolennikó­w w niepisowsk­iej części społeczeńs­twa. Także wśród wierzących co rusz bulwersowa­nych a to dyktatorsk­imi zapędami Kościoła, a to pedofilski­mi skandalami, a to endecką, opresywną wizją społeczeńs­twa i państwa. Toteż stawka na świeckie państwo, przyznając­e Kościołowi właściwe – bez przywilejó­w władzy, prawa i pieniądza – miejsce w demokracji, może dać nadzieję demokratyc­znym wyborcom i ich mobilizowa­ć.

Po piąte wreszcie, oglądam czasem występy opozycyjny­ch polityków w telewizji i w większości przypadków mam niewesołe wrażenia. Na ogół rysują oni bowiem przygnębia­jący autoportre­t demokratyc­znej polityki. Przeważają twarze ponure, smutne bądź bez wyrazu; dominują słowa rutyniarsk­ie, zazwyczaj podobne, choć w licznych wydaniach. Najczęście­j brakuje w tych występach entuzjazmu, że wreszcie można zakończyć tę fazę życia w gnoju i budować coś dobrego. Owszem, w tym duchu wypowiada się mniejszość, ale to ponura większość tworzy wizerunek odpychając­y od nadziei.

A kto nadziei dać nie potrafi, temu wyborcy odpłacą przy wyborach poczuciem beznadziei.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland