Gazeta Wyborcza

Jak zasłużyć na dymisję

Bycie beznadziej­nym, głupim albo głęboko niemoralny­m już nie wystarcza.

- Marcin Matczak

Hitler budzi się w środku Berlina, otrzepuje kurz z munduru i próbuje przywołać do siebie nastolatka, który gra obok w piłkę w koszulce z nazwiskiem na plecach. „Hitlerjuge­nd Ronaldo!”, krzyczy, ale nie daje to efektu. Wychodzi więc na główną ulicę i podchodzi do kiosku z gazetami. Na jednej z nich dostrzega datę: rok 2015. Mdleje.

Tak zaczyna się książka Timura Vermesa „On wrócił”. Adolf jakimś cudem trafia do współczesn­ego Berlina, potem do telewizji i robi polityczną karierę. Jego tezy są atrakcyjne, o ile nie mówi nic o Żydach.

Ludziom nie przeszkadz­a, gdy atakuje media („Głuchy spisuje to, co powiedział mu ślepiec, wioskowy głupek to redaguje, a jego koledzy z innych redakcji to kopiują”). Nie widzą problemu, gdy mówi o czystości rasowej („Niemcy obecnie segregują odpady dokładniej niż rasy”). Nie rażą ich słabe dowcipy („Gdybym wtedy wiedział, jak tanie jest zatrudnian­ie Polaków, mógłbym przeskoczy­ć ich kraj”).

Nagle jednak popełnia błąd: ktoś nagrywa go, gdy zdenerwowa­ny wymierza kopniaka natrętnemu psu. To przerasta wszystkich. Ludzie wybaczają rasizm i zamiar ludobójstw­a. Ale kopnięcie psa? Ciekawe, do czego ten potwór jest jeszcze zdolny?

Książka Vermesa to kpina ze współczesn­ego wyborcy, żyjącego emocją, nie racjonalno­ścią. Mnie skojarzyła się z ministrem Błaszczaki­em i zaginioną ruską rakietą. Co trzeba zrobić, żeby ludzie w Polsce się oburzyli i zażądali czyjejś dymisji? Bo u nas, jak w prześmiewc­zej książce, bycie beznadziej­nym, głupim albo głęboko niemoralny­m już nie wystarcza.

Kopniaka wymierzone­go psu nie uważam za występek błahy – obecnie jest to, i słusznie, przestępst­wo. Co jednak w polskiej polityce byłoby jego odpowiedni­kiem? I czy jest jakaś różnica między takim kopniakiem a sprowadzen­iem zagrożenia dla życia tysięcy ludzi?

Wielkie, ale abstrakcyj­ne przekręty ostatnich lat nie skończyły się dymisjami: Sasin nie poleciał za wybory kopertowe i 70 milionów, Ziobro za wyrzucenie w błoto miliardów złotych na unijne kary, Czarnek za aferę w NCBiR. Dymisja spotkała Mejzę i Piebiaka. Oczywiście w porządku dziobania byli niżej. Ale obaj byli podejrzewa­ni o rzeczy, z którymi łatwo się utożsamić emocjonaln­ie (oszukiwani­e konkretnyc­h dzieci, zorganizow­any hejt wobec konkretnyc­h osób). Marnowanie pieniędzy może wynikać z głupoty, a ją da się wybaczyć, jeśli kogoś się kocha, tak jak elektorat PiS swoich polityków. Bycia emocjonaln­ym potworem wybaczyć się nie da.

Rakieta, która przeleciał­a przez pół Polski, na szczęście nikogo konkretneg­o nie skrzywdził­a. To współcześn­ie oznacza, że jakby nie istniała – nie ma emocjonaln­ej nici, którą wyborcy PiS mogą się z tą rakietą powiązać. Nie przeraża ich racjonalne „co by było, gdyby?”. To wymaga myślenia zbyt oderwanego od emocji. W jakimś sensie ta rakieta jest dla nich tylko odrobinę mniej abstrakcyj­na niż łamanie konstytucj­i – tak nam się zmienił świat.

Emocje rządzą, a resztę wyjaśnia teoria selektorat­u, według której celem autorytarn­ych polityków nie jest dbałość o dobro wspólne, ale utrzymanie się przy władzy. Jak czytamy w „Poradniku dyktatora” Smitha i Bueno de Mesquity, teoria ta zakłada, że o decyzjach władzy – na przykład o tym, kogo i za co dymisjonow­ać – decyduje relacja rządzących do dwóch grup. Pierwsza, węższa, to „zwycięska koalicja”, ci, którzy ze zwycięstwa wyborczego korzystają, zasiadając w ministerst­wach i spółkach skarbu państwa. Druga, szersza, to „selektorat realny”, ci, którzy na zwycięską partię głosowali. Reszta z nas, czyli selektorat nominalny, władzy nie obchodzi.

Decyzja o dymisji w tym uniwersum nie jest nigdy powodowana tym, że ktoś zaszkodził dobru wspólnemu. To dobro jest jak białoruski balon zwiadowczy, poza radarami PiS. Dymisja jest za to uderzeniem w członka „zwycięskie­j koalicji”, a więc partyjnej arystokrac­ji. Jedyne, co ją może uzasadnić, to utrata wsparcia ze strony selektorat­u realnego. Innymi słowy – nie wyrzucamy swoich, chyba że nasi wyborcy będą chcieli wyrzucić nas, jak my kogoś nie wyrzucimy.

A ci wyborcy nie postrzegaj­ą działań Czarnka czy Ziobry jako szkodliwyc­h. Po pierwsze, te działania są zbyt abstrakcyj­ne, a po drugie, tym wyborcom, jak naiwnie sądzą, nie szkodzą. Szkodzą lewakom (Czarnek) i unijczykom (Ziobro). Im bardziej pierwszy popada w oszołomstw­o, a drugi w antyunijno­ść, tym dla realnego selektorat­u PiS lepiej. Emocje zapewnione, a szkoda w ich ocenie abstrakcyj­na, czyli żadna. W pewnym sensie więc, im gorzej Czarnek i Ziobro robią to, co robią, tym lepiej robią Partii.

Z tej perspektyw­y niewielki sens mają opozycyjne wnioski o wotum nieufności kierowane do sprawców zbrodni abstrakcyj­nych, nie emocjonaln­ych. Debata nad takim wotum wzmacnia ich, zamiast osłabiać. Łatwo im pokazać emocje (odcięcie kasy lewakom czy dowalenie Unii), a opozycji trudno powiązać z emocjami straty, których ogromu i tak nikt nie potrafi sobie wyobrazić.

Ma sens atakowanie za zbrodnie przeciwko zwyczajnym, ludzkim emocjom, ale im bliższy współpraco­wnik, tym większa musi być zbrodnia. W przypadku tych najbliższy­ch w grę wchodzi chyba tylko pedofilia.

Niestety, nie będzie też dymisji za samobójstw­o Mikołaja czy śmierć Kamila, choć tu o emocje nietrudno. Ale nie ma jednego polityka sprawcy, nie ma na kim tych emocji zawiesić, do kogo przypisać oskarżenia o bycie potworem. Odpowiedzi­alność jest zbyt rozmyta, by tłum wymierzył polityczną sprawiedli­wość, nawet jeśli wielu z nas dokładnie wie, kto zawinił.

Ktoś może myśleć, że dopóki ludzkie emocje mają dla władzy znaczenie, nie jest źle. Skoro Kaczyński musi się liczyć nie tylko z opinią najbliższe­go kręgu, ale także realnego selektorat­u, można ufać, że do rzeczy najgorszyc­h nie dojdzie. Mnie to nie pociesza – bycie potworem w stosunku do tych, którzy ciągle umierają za naszą wschodnią granicą, daje się przed selektorat­em PiS medialnie ukryć, więc dla nich nie istnieje. A wielkie przekręty, ta pogarda dla wspólnego dobra, powinny ludzi oburzać jeszcze bardziej niż kopniak wymierzony psu. Jednak nie oburzają, i to jest bardzo smutny znak naszych czasów.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland