Gazeta Wyborcza

Ten znajomy przyjemny dreszcz

Kiedy znowu mam rację. Zwłaszcza gdy chodzi o Kościół.

- Magdalena Czyż

Mało co uprzyjemni­a mi życie tak jak posiadanie racji. Co prawda znam jeszcze inną podobnie przyjemną przyjemnoś­ć, ale posiadanie racji ma nad nią tę przewagę, że trwa dłużej niż kilka sekund. Domyślam się też, że z posiadania racji nie ja jedna potrafię się tak długo cieszyć, dlatego moją przyjemnoś­cią z przyjemnoś­cią postanowił­am się podzielić z wszystkimi, którzy wieścili, co poniżej.

O znajomy przyjemny dreszcz przyprawił mnie tytuł w serwisie tygodnika „Niedziela”: „W diecezji ełckiej brakuje księży, więc kuria planuje łączenie parafii i ściągnięci­e alumnów z Afryki”.

Potem było tylko lepiej: „Biskup ełcki Jerzy Mazur o kłopotach kadrowych poinformow­ał wiernych diecezji ełckiej w specjalnym liście odczytanym przed dwoma tygodniami w kościołach. Jednocześn­ie ełcka kuria rozpoczęła rozmowy z parafiami, które ewentualni­e mogłyby zostać połączone”.

– Na razie parafianie nie za bardzo rozumieją, dlaczego mieliby być pozbawieni księdza. Prawda jest jednak taka, że z jednej strony mamy za mało kapłanów, z drugiej strony są parafie, w których jest bardzo mało wiernych uczestnicz­ących w mszach, uczestnicz­ących w życiu parafialny­m. Są też parafie „wymierając­e”, gdzie jest coraz mniej ludzi – powiedział rzecznik kurii ks. Marcin Maczan. Przyznał, że „pierwsze dwie-trzy parafie mogą zostać połączone już w tym roku”.

Nie twierdzę, że cieszy mnie fakt, że Kościół w Polsce zaczyna się fizycznie kurczyć, chociaż raczej nie rozpaczam. Chcę tylko powiedzieć, że miło jest dostać namacalny dowód na potwierdze­nie swoich diagnoz i przepowied­ni. Nie byłam zresztą jedyną diagnostką i Kasandrą jednocześn­ie. Szeroka masa ludzi zarówno daleka od Kościoła, jak i blisko z nim związana od co najmniej trzech dekad mówiła, przekonywa­ła, prosiła i apelowała o zmianę sposobu myślenia jego hierarchów. Hierarchow­ie pozostawal­i głusi.

I nadal tacy pozostają. Biskup Mazur apeluje o modlitwę w intencji powołań. Najwyraźni­ej modlitwę traktuje jako jedyne remedium. Tak przy okazji – trafiłam niedawno na dobrą definicję modlitwy: „To pozostawan­ie w przekonani­u, że nic nie robiąc, się pomaga”.

Natomiast rzecznik Maczan ma zamiast modlitwy proste wytłumacze­nie problemów diecezji i całego Kościoła: „Mamy mało powołań, bo zdarza się, że rodzina kategorycz­nie zabrania młodym mężczyznom wstępowani­a do seminarium. Ci, którzy czują powołanie, są wyśmiewani w swoich środowiska­ch”.

Czyli znowu wszyscy są winni, tylko nie sam Kościół i jego hierarchia, która od dawna nie potrafi wypracować żadnej atrakcyjne­j duchowo i intelektua­lnie oferty zarówno dla potencjaln­ych kapłanów, jak i samych wiernych. Za to świetnie im wychodzi obwinianie wszystkich dookoła o swoje braki. Tak trzymać, panowie!

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland