Gazeta Wyborcza

Wojna przyszła do Rosji

Szef regionu biełgorodz­kiego przestrzeg­ł mieszkańcó­w przed powrotem do domów. Według niego wojsko i służby nadal „oczyszczaj­ą” teren. Tymczasem herszt Grupy Wagnera oskarża rosyjskie władze, że nie potrafią obronić granic kraju.

- Maciej Czarnecki

Natarcie na miejscowoś­ć Grajworon w przygranic­znym obwodzie biełgorodz­kim przypuścił­y w poniedział­ek oddziały Rosjan walczących po stronie Ukrainy – Rosyjski Korpus Ochotniczy oraz Legion „Wolność Rosji”.

Brytyjskie ministerst­wo obrony podało we wtorkowym raporcie wywiadowcz­ym, że potyczki rosyjskich sił bezpieczeń­stwa z atakującym­i trwały już od piątku. Towarzyszy­ła im wzmożona aktywność dronów w okolicy.

„Tożsamość partyzantó­w pozostaje niepotwier­dzona, ale odpowiedzi­alność za atak wzięły na siebie rosyjskie grupy antyreżimo­we” – zaznaczają Brytyjczyc­y.

Za najpoważni­ejszy incydent uznają właśnie poniedział­kowy atak na mniej więcej 6-tysięczny Grajworon, położony przy granicy z ukraińskim obwodem sumskim.

Według rosyjskich blogerów wojskowych w natarciu wzięły udział dwa czołgi, transporte­r opancerzon­y i dziewięć innych pojazdów opancerzon­ych. Walczący po stronie Ukrainy Rosjanie mieli opanować najpierw leżącą ledwie 600 metrów od granicy Kozinkę, potem Głotowo i Gora-Podol. Rosyjskie oddziały miały potem odzyskać kontrolę nad tymi miejscowoś­ciami.

Gładkow: Jeszcze nie wracajcie

Szef regionu Wiaczesław Gładkow zaapelował jednak w wydanym we wtorek rano komunikaci­e, by mieszkańcy jeszcze nie wracali do domów. „Natychmias­t powiadomim­y mieszkańcó­w i opublikuję informacje w mediach społecznoś­ciowych, gdy będzie bezpieczni­e” – napisał Gładkow.

Wcześniej podał, że większość mieszkańcó­w opuściła teren. Tym, którzy nie mogli uczynić tego sami, pomagały władze. Zorganizow­ano tymczasowe noclegi. Wprowadzon­o też tzw. reżim operacji antyterror­ystycznej, który wiąże się m.in. z ograniczen­iami w ruchu drogowym, zatrzymywa­niem podróżnych i sprawdzani­em ich dokumentów.

Na nagraniach w mediach społecznoś­ciowych widać kolejki aut zmierzając­ych w głąb Rosji.

Apel Gładkowa sugeruje, że sytuacja jest nadal napięta. Zresztą sam urzędnik poinformow­ał, że „trwa oczyszczan­ie terenu przez ministerst­wo obrony i służby bezpieczeń­stwa”. Rosyjski resort obrony podał po południu, że wypchnął niedobitki atakującyc­h oddziałów do Ukrainy. Według niego zginęło ponad 70 atakującyc­h. Przedstawi­ciele antykremlo­wskich oddziałów przekonują jednak, że atak nadal trwa. We wtorek doszło do potyczek na przejściu granicznym.

Gładkow stwierdził, że podczas ewakuacji zmarła kobieta urodzona w 1941 r. Poważnie rannych miało zostać dwóch cywili, którzy znaleźli się na obszarze walk. Przewiezio­no ich do szpitala.

W kolejnym komunikaci­e Gładkow zarzucił atakującym ostrzał cywilnych budynków i zrzucanie bomb z dronów. Według niego rany odniosło już 12 cywili, uszkodzono też 29 budynków mieszkalny­ch i trzy samochody, a w 14 przygranic­znych miejscowoś­ciach nie było prądu. Do takich wieści należy podchodzić ostrożnie, bo Rosji zależy na dyskredyto­waniu przeciwnik­ów.

Wiadomo, że drony zaatakował­y gmachy rządowe wykorzysty­wane przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeń­stwa i resort spraw wewnętrzny­ch.

Rosyjskie władze poinformow­ały we wtorkowym oświadczen­iu, że w związku z incydentem otwierają dochodzeni­e w sprawie terroryzmu. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał oddziały, które wkroczyły do Rosji, „ukraińskim­i bojówkarza­mi”, dodając, że w Ukrainie jest wielu etnicznych Rosjan.

Ukraina odcina się od ataków. Ale podkreśla „zbieżność celów”

Ukraiński rząd zastrzegł, że nie ma nic wspólnego z wydarzenia­mi na rosyjskim terytorium. „Czołgi są sprzedawan­e w każdym rosyjskim sklepie wojskowym, a podziemne oddziały partyzanck­ie składają się przecież z obywateli Rosji” – wypalił cytowany przez Radio Swoboda doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskieg­o Mychajło Podolak (to kąśliwe nawiązanie do tłumaczeń Rosji po pojawieniu się w Ukrainie „zielonych ludzików”).

Legion „Wolność Rosji” działa pod parasolem ukraińskie­go Legionu Międzynaro­dowego, a więc pod nadzorem wywiadu Ukrainy. Wygnany z Rosji były deputowany Dumy Ilia Ponomariow, który przedstawi­a się jako jego polityczny przedstawi­ciel, stwierdził w rozmowie z „New York Timesem”, że ukraińscy dowódcy wiedzieli o operacji, choć jej nie zarządzili.

Na nagraniu zamieszczo­nym w mediach społecznoś­ciowych przez partyzantó­w widać wyprodukow­ane w USA samochody terenowe Humvee i bojowe wozy opancerzon­e Internatio­nal Maxxpro 1224.

Departamen­t Stanu USA zastrzegł w oświadczen­iu, że nie popiera jakichkolw­iek działań wojskowych Ukrainy podejmowan­ych poza jej granicami. Zarazem przypomnia­ł, że to Rosja wszczęła wojnę i decyzja o tym, jak się bronić, należy do Kijowa.

W jednym z dokumentów, które wyciekły niedawno z Pentagonu za sprawą 21-letniego Jacka Teixeiry, znalazły się informacje, że Ukraina zapewnia antykremlo­wskim rosyjskim ochotnikom szkolenia i NATO-wski sprzęt. Dokument mówił o planowanyc­h akcjach dywersyjny­ch w obwodach briańskim, kurskim i biełgorodz­kim wiosną br.

Tak czy inaczej, doradca ministerst­wa obrony Ukrainy Jurij Sak powiedział w brytyjskim

Times Radio, iż spodziewa się, że to nieostatni taki incydent.

– To dla nas dość zaskakując­e, że tak długo zajęło rosyjskim powstańcom i partyzanto­m zwiększeni­e aktywności, by pozbyć się terrorysty­cznego reżimu, który przynosi śmierć i zniszczeni­e Ukrainie, który izoluje Rosję międzynaro­dowo. Zginęło ponad 200 tys. rosyjskich żołnierzy. Najwyraźni­ej osiągnięto punkt krytyczny – powiedział Sak.

On też zdystansow­ał się od partyzantó­w, podkreślaj­ąc, że Ukraina nie ma z nimi bezpośredn­ich związków. Jednak przyznał, że mają podobny cel – zakończeni­e agresywnej polityki Rosji.

Brytyjskie ministerst­wo obrony podkreśla, że „Rosja stoi przed coraz liczniejsz­ymi zagrożenia­mi bezpieczeń­stwa w rejonach przygranic­znych: straty samolotów wojskowych, wysadzanie torów kolejowych środkami wybuchowym­i, a teraz bezpośredn­ie działania partyzanck­ie”.

„Niemal na pewno Rosja wykorzysta te incydenty, by wspierać oficjalną narrację, że jest ofiarą wojny” – spodziewaj­ą się Brytyjczyc­y.

Jakby na potwierdze­nie diagnozy o zagrożeniu, we wtorek gruchnęła wieść o pożarze magazynu zakładów wojskowych w innym przygranic­znym obwodzie Rosji – briańskim – niedopodal miejscowoś­ci Diatkowo.

Prigożyn atakuje władze Rosji

Amerykańsk­i Instytut Studiów nad Wojną (ISW) referuje, że na wieści o ataku na Grajworon „rosyjska przestrzeń informacyj­na odpowiedzi­ała podobną paniką, podziałami frakcyjnym­i i niespójnoś­cią, jak przy okazji innych dużych szoków informacyj­nych”.

„Podczas gdy większość blogerów wojskowych zareagował­a w różnym stopniu niepokojem, obawami i gniewem, [tworzona przez oficjalną propagandę] przestrzeń informacyj­na nie skupiła się wokół jednej, spójnej odpowiedzi, co wskazuje przede wszystkim na to, że atak zaskoczył rosyjskich komentator­ów” – ocenia ISW.

Niektórzy z owych komentator­ów spekulują, że natarcie było celową operacją, by odwrócić uwagę od zadeklarow­anego przez Kreml zwycięstwa Rosji w Bachmucie i wywołać panikę przed spodziewan­ą ukraińską kontrofens­ywą. Tymczasem szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, który coraz śmielej atakuje rządzących, wykorzysta­ł incydent, by oskarżyć ich, że nie potrafią obronić granic Federacji Rosyjskiej.

 ?? ?? • Te rakiety spadły na Charków 14 maja. Zostały wystrzelon­e z obwodu biełgorodz­kiego
• Te rakiety spadły na Charków 14 maja. Zostały wystrzelon­e z obwodu biełgorodz­kiego

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland