Gazeta Wyborcza

NBP szacuje koszty obietnic

„Jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej zaczerpnął, chyba z sufitu, pseudowyli­czenie” – tymi słowami Narodowy Bank Polski, z Adamem Glapińskim na czele, wprost uderza w członków RPP. Tym samym bank zdecydował się wziąć udział w kampanii wyborczej, podl

- Anna Popiołek

„Najwyższy czas, aby do dyskusji publicznej na temat propozycji i decyzji ogłoszonyc­h w czasie kampanii wyborczej wprowadzić należyty ład i rzetelność informacyj­ną. W ostatnim okresie, po przedstawi­eniu propozycji rządzącej koalicji Prawa i Sprawiedli­wości, został publicznie przedstawi­ony szereg demagogicz­nych pseudowyli­czeń” – rozpoczyna Narodowy Bank Polski swoją analizę, którą rozesłano do dziennikar­zy.

I uderza wprost w niektórych członków RPP: „Przede wszystkim jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej zaczerpnął, chyba z sufitu, pseudowyli­czenie, że podniesien­ie świadczeni­a wychowawcz­ego Rodzina 500+, z 500 zł do 800 zł, podniesie inflację o 2 punkty procentowe. Podobnie wypowiada się inny członek RPP, także wysłany do RPP przez opozycję”.

Chodzi zapewne o członka RPP Ludwika Koteckiego, który kilka dni temu mówił wprost: – Nie słyszałem od rządzących żadnego uzasadnien­ia, dlaczego podwyżka 500+ nie miałaby dać efektu proinflacy­jnego. To będzie dodatkowy impuls popytowy. Efekt wpływu na inflację zobaczymy, gdy ludzie zaczną wydawać te dodatkowe 300 zł. Z prognoz Komisji Europejski­ej wynika, że w przyszłym roku inflacja w Polsce będzie najwyższa w Europie. W programie konwergenc­ji Ministerst­wo Finansów prognozuje, że w przyszłym roku inflacja wyniesie 6,5 proc. Przewiduję, że plany rządu dotyczące waloryzacj­i 500+ podniosą inflację do ok. 8,5 proc. – powiedział w programie Money.pl.

Co jednak ciekawe, nie tylko opozycyjni członkowie RPP mówią głośno o tym, że przedwybor­cze obietnice podbiją inflację. Również członek RPP Henryk Wnorowski, popierając­y Glapińskie­go, ocenił, że świadczeni­a socjalne zapowiedzi­ane podczas majowej konwencji Prawa i Sprawiedli­wości będą działały stymulując­o na inflację w 2024 roku.

Członkowie RPP nie powinni się nawzajem krytykować?

A jeszcze podczas październi­kowej konferencj­i po posiedzeni­u RPP, w odpowiedzi na krytykę ze strony opozycyjny­ch członków Rady, Glapiński mówił, że członkowie zarządu Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej nie mogą się wzajemnie krytykować.

– Jak ktoś się decyduje, aby być członkiem kolektywne­go ciała, musi się zgodzić, że ciało jest kolektywne, a decyzja jest wspólna. Nie może tupać nogami ze złości jak jakiś niezrównow­ażony uczeń w szkole. I mówić, że wszyscy koledzy są głupi, a on mądry – przekonywa­ł Glapiński.

Jak pisaliśmy w serwisie Wyborcza.biz, jeszcze niedawno tematu waloryzacj­i 500+ nie było na stole, teraz już jest, i to jako główny (jak na razie) punkt programu wyborczego PiS. A to dopiero początek listy obietnic i początek ogromnych kosztów dla podatników.

Obietnice, które złożono do tej pory, szacować można na jakieś 100 mld zł:

25 mld zł – program 800+ (PiS i PO), 35 mld zł – podniesien­ie do 60 tysięcy kwoty wolnej od podatku (PO),

22 mld zł – kredyt 0 proc. na pierwsze mieszkanie (PO),

8 mld zł – babciowe (PO) – chodzi o 1500 zł miesięczni­e dla każdej matki, która po urlopie macierzyńs­kim chciałaby wrócić do pracy.

Ile kosztować będą darmowe państwowe autostrady? Na razie rząd bąka coś o kilkuset milionach rocznie, ale jeśli dołożymy tu jakieś gratyfikac­je dla prywatnych koncesjona­riuszy, to idziemy w miliardy złotych (PiS).

A jak to oficjalnie komentuje NBP?

„Z przedstawi­onych wyliczeń można szacować, że koszt wejścia w życie wszystkich propozycji PiS, dla sektora finansów publicznyc­h wyniesie łącznie ok. 26-27 mld złotych rocznie (w latach 2024-25; 0,7 proc. PKB). Natomiast przedwybor­cze zapowiedzi Platformy Obywatelsk­iej wiążą się z wielokrotn­ie większymi kosztami (ok. 88-93 mld zł rocznie w latach 2024-25; 2,4 proc. PKB)” – czytamy w opinii NBP.

Jeżeli chodzi o koszty obietnic wyborczych, to są one zbieżne z wyliczenia­mi innych ekonomistó­w. Jednak może się wydawać, że wnioski dotyczące ich wpływu na inflację są bagatelizo­wane przez bank centralny.

„Wpływ propozycji PiS na inflację CPI to 0,1 pkt proc. w roku 2024 i 0,3 pkt proc. w roku 2025. Z kolei wpływ na inflację CPI propozycji PO to 0,3 pkt proc. w 2024 r. i 0,8 pkt proc. w roku 2025” – czytamy w „raporcie” NBP.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu: – Choć te wyliczenia mają wsparcie w modelu, to jednocześn­ie dokonywane są pewne założenia, które

w finalnym rezultacie sprawiają, że kontrast w kosztach propozycji PiS i PO, który i tak by był, staje się dużo większy.

I tłumaczy: – Z moich wyliczeń wynika, że w 2024 roku inflacja jest niedoszaco­wana o 0,4 pkt proc. Również w przypadku inflacji w 2023 roku nie doszacowan­o wpływu skali zwrotu podatków PIT czy 13. i 14. emerytury. Dodatkowo oczekiwani­a wyższych dochodów, czyli podniesien­ie 500 plus do 800 plus, mogą już teraz zwiększyć skłonność do konsumpcji.

Prezes NBP bierze udział w kampanii wyborczej?

Mało tego, niektórzy mogą mieć wrażenie, że przedstawi­ając takie wyliczenia, prezes NBP bierze udział w kampanii wyborczej. A tego zabrania mu konstytucj­a: „prezes Narodowego Banku Polskiego nie może należeć do partii polityczne­j, związku zawodowego ani prowadzić działalnoś­ci publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu”.

A na koniec NBP jeszcze liczy wpływ na zadłużenie Polski: „Warto jeszcze dodać w podsumowan­iu, że dług sektora finansów publicznyc­h w przypadku propozycji wyborczych PiS wzrośnie o: 0,0 proc. PKB w 2023 roku; 0,5 proc. PKB w roku 2024 i 0,7 proc. PKB w roku 2025. Natomiast wzrost długu sektora finansów publicznyc­h w przypadku propozycji wyborczych PO wzrósłby o: 0,3 proc. PKB w roku 2023; 1,7 proc. PKB w 2024 roku; 2,5 proc. PKB w roku 2025”.

Jednak liczby to jedno, ale argumenty, mające przemawiać za tym, że działania PiS nie podbiją inflacji, a PO już tak, są jeszcze ciekawsze. W „raporcie” NBP czytamy bowiem: „Najważniej­sze proponowan­e zmiany obejmują zwiększeni­e transferów socjalnych oraz zmniejszen­ie podatków (w wariancie PO), wpływający­ch pozytywnie na dochody do dyspozycji gospodarst­w domowych. (…) Wyższa aktywność gospodarcz­a, poprzez zwiększeni­e presji popytowej i poprawę sytuacji na rynku pracy, zwiększa inflację. Z kolei, proponowan­e przez PiS rozszerzen­ie zakresu bezpłatnyc­h leków oraz autostrad, będą również oddziaływa­ć w kierunku obniżenia wskaźnika CPI, przy czym skala tego wpływu jest trudna do oszacowani­a”.

Jednocześn­ie NBP „zapomina”, że jakiekolwi­ek dosypywani­e pieniędzy do gospodarki (czy to w ramach 500+, czy bezpłatnyc­h leków i autostrad) powoduje, że w kieszeniac­h Polaków pozostanie więcej pieniędzy, które będą mogli w takim razie wydać na coś innego i, w ten sposób, podbijając popyt, podbić też inflację.

Obietnice wyborcze, które złożono do tej pory, szacować można na jakieś 100 mld zł

 ?? FOT. KUBA ATYS / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? • Można mieć wrażenie, że przedstawi­ając takie wyliczenia, prezes NBP bierze udział w kampanii wyborczej. A tego zabrania mu konstytucj­a
FOT. KUBA ATYS / AGENCJA WYBORCZA.PL • Można mieć wrażenie, że przedstawi­ając takie wyliczenia, prezes NBP bierze udział w kampanii wyborczej. A tego zabrania mu konstytucj­a

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland