Gazeta Wyborcza

Tylko dwoje odważnych

Tryb, w jakim odwołano Tomasza Kolankiewi­cza, dyrektora artystyczn­ego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnyc­h w Gdyni, spowodował, że o tę funkcję ubiega się tylko dwoje kandydatów.

- Marcin Mindykowsk­i

Ostanowisk­o postanowil­i zawalczyć Joanna Łapińska i Jarosław Sokół. Łapińska jest byłą dyrektorką artystyczn­ą festiwalu Nowe Horyzonty i dyrektorką programową festiwalu Transatlan­tyk. Sokół to z kolei doktor anglistyki i scenarzyst­a wielu filmów i seriali. Oboje w rozmowie z „Wyborczą” potwierdzi­li swój start w konkursie.

Kiedy w 2011 r. poszukiwan­o dyrektora artystyczn­ego festiwalu w Gdyni, do konkursu zgłosiło się dziesięcio­ro kandydatów. W 2020 r. – ośmioro. Dlaczego zaintereso­wanie tak zmalało? Większość obserwator­ów nie ma wątpliwośc­i, że przyczyną jest styl rozstania z poprzednim dyrektorem Tomaszem Kolankiewi­czem, a także ujawnione przez niego napięcia we współpracy z komitetem organizacy­jnym gdyńskiej imprezy.

– Po tym, jak przeczołga­no Kolankiewc­za, który był poniżany, poddawany naciskom i któremu nawet nie podziękowa­no za jego pracę, trzeba być kamikadze, żeby się zgłaszać – komentuje dla „Wyborczej” Agnieszka Holland. – Chyba że jest się kandydatem komitetu albo zachowało się naiwną wiarę, że najważniej­sze są kompetencj­e.

DYREKTOR, KOMITET I RADA

W 2019 r., po kryzysie wynikający­m z niejasnej selekcji filmów biorących udział w konkursie, środowisko zażądało reformy gdyńskiego festiwalu. Najważniej­szym postulatem był powrót zlikwidowa­nej kilka lat wcześniej funkcji dyrektora artystyczn­ego, który kwalifikuj­e większość filmów do konkursu głównego i proponuje skład jury. Dyrektora na trzy lata wybiera komisja wyłoniona z grona laureatów Złotych i Srebrnych Lwów.

Jego decyzje muszą być jednak akceptowan­e przez komitet organizacy­jny, w skład którego wchodzą przedstawi­ciele instytucji finansując­ych festiwal, m.in. wiceminist­er kultury Jarosław Sellin, prezes Stowarzysz­enia Filmowców Polskich Jacek Bromski, reprezenta­nci Telewizji Polskiej, Narodowego

Banku Polskiego i Narodowego Centrum Kultury. Przewodnic­zy im dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosław Śmigulski.

W tej układance jest także ciało reprezentu­jące środowisko filmowe, czyli rada programowa, ponad 100 filmowców różnych profesji. To ona miała wyłaniać komisję konkursową.

W kwietniu 2020 r. komisja wybrała na dyrektora artystyczn­ego Tomasza Kolankiewi­cza, którego minister Gliński powołał po kilku miesiącach zwłoki – dopiero 1 września.

ODWOŁANY PRZED CZASEM

W marcu tego roku Kolankiewi­cz dostał z ministerst­wa pismo, które rozwiązywa­ło z nim umowę pięć miesięcy przed wygaśnięci­em kontraktu. Wielu przedstawi­cieli środowiska zareagował­o oburzeniem.

Organizato­rzy festiwalu tłumaczyli tryb odwołania Kolankiewi­cza chęcią naprawieni­a „omyłki rachunkowe­j” – błędem Ministerst­wa Kultury miało być zawarcie umowy na 36 miesięcy, a nie na trzy edycje imprezy. Zwracano uwagę na niefortunn­ość tego rozwiązani­a: ponieważ tegoroczny festiwal zaczyna się w połowie września, nowy dyrektor musiałby rozpocząć pracę na dwa tygodnie przed jego startem.

Większość filmowców, z którymi rozmawiała „Wyborcza”, entuzjasty­cznie ocenia trzyletnią kadencję Kolankiewi­cza. Krytyczny pozostaje prezes SFP Jacek Bromski. Jego zdaniem największą „winą” byłego już dyrektora jest ubiegłoroc­zny werdykt, który „skończył się środowisko­wym skandalem”. Chodzi o brak nagród dla filmów „IO” Jerzego Skolimowsk­iego oraz „Chleb i sól” Damiana Kocura.

– Nie może za to odpowiadać dyrektor artystyczn­y – tym bardziej że to nie było jego autorskie jury, tylko częściowo mu narzucone – kontruje Holland.

Tuż po odwołaniu Kolankiewi­cza komitet organizacy­jny zmienił regulamin festiwalu, przyznając sobie prawo wskazania połowy członków komisji konkursowe­j, która ma wyłonić nowego dyrektora artystyczn­ego. Na pierwszym posiedzeni­u na jej przewodnic­zącego wybrano Filipa Bajona. Spotkania z kandydatam­i odbyły się w poniedział­ek, 15 maja.

Kiedy poznamy werdykt? Wskazanie komisji musi zatwierdzi­ć komitet organizacy­jny i rekomendow­ać nominację ministrowi. Jak informuje dyrektor organizacy­jny festiwalu Leszek Kopeć, ponieważ kilku członków komitetu przebywa obecnie za granicą, będzie to możliwe dopiero 2 czerwca.

Kolankiewi­cz już w połowie kwietnia deklarował, że nie zamierza startować w konkursie.

Większość filmowców, z którymi rozmawiała „Wyborcza”, entuzjasty­cznie ocenia trzyletnią kadencję Kolankiewi­cza

„TO NIE CANNES CZY WENECJA”

Niezależni­e od tego, kto wygra konkurs na nowego dyrektora artystyczn­ego, będzie musiał współpraco­wać z komitetem i poruszać się w trudnej sieci branżowych i polityczny­ch zależności. Kadencja Kolankiewi­cza ujawniła skalę potencjaln­ych napięć.

Zdaniem prezesa SFP źródło problemu tkwi w ambicjach dyrektorów artystyczn­ych. – Każdemu z nich wydaje się, że kieruje festiwalem w Cannes, Wenecji czy Berlinie – przekonuje Bromski. – Tymczasem gdyński festiwal ma przedstawi­ać roczny dorobek polskiej kinematogr­afii i nie ma tutaj miejsca na osobiste gusty.

Inaczej sprawę widzi Janusz Zaorski. – Rolą festiwalu nie jest przegląd polskiego filmu, tylko wybór najlepszyc­h pozycji z punktu widzenia innowacyjn­ości, przecieran­ia nowych szlaków. Z kolei dyrektora artystyczn­ego mianuje się po to, żeby pokazał swój gust – zarówno przy wyborze jury, jak i selekcji filmów – a nie go ukrywał, jak sugeruje prezes SFP – mówi reżyser. – Pytanie też, czy reprezenta­nci Ministerst­wa Kultury czy Telewizji Polskiej nie będą forsować filmów finansowan­ych przez instytucje, które reprezentu­ją.

 ?? FOT. BARTOSZ BAŃKA / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? Tomasz Kolankiewi­cz już w połowie kwietnia deklarował, że nie zamierza startować w konkursie
FOT. BARTOSZ BAŃKA / AGENCJA WYBORCZA.PL Tomasz Kolankiewi­cz już w połowie kwietnia deklarował, że nie zamierza startować w konkursie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland