Teraz czas na odcięcie Krymu od Rosji
– Reszta wydarzy się sama – przekonuje amerykański gen. Philip Breedlove, były dowódca NATO w Europie, dziewięciokrotny uczestnik operacji wojennych, pilot F-16.
ROZMOWA Z
ŁUKASZ GRZYMISŁAWSKI, ROMAN IMIELSKI: Ukraińcy stracili Bachmut – co to oznacza dla tej wojny? GEN. PHILIP BREEDLOVE: Stracili? Nie jestem taki pewien. Myślę, że musimy być ostrożni. Obie strony tej wojny używają dezinformacji. Owszem, większa część ruin miasta została zajęta przez Rosjan. Ale czy w tym momencie Bachmut jest stracony? To przedwczesna teza. Teraz słyszymy, że Ukraińcy dążą do otoczenia miasta i odcięcia będących w nim jednostek rosyjskich.
Zakładam, że chcieliby się utrzymać w Bachmucie. Ale myślę też, że ich głównym celem było tam maksymalne zaangażowanie i wyczerpanie sił wroga.
Jedni mówią o bilansie strat 5,5 do 1, inni nawet o 8,5 do 1. Straty rosyjskie były katastrofalnie wyższe niż ukraińskie.
Jak ocenia pan wartość militarną najemników z Grupy Wagnera?
– Jest nierówna. Są tam doświadczeni profesjonalni żołnierze, ale także wielu bez żadnego doświadczenia, a do tego jeszcze skazańcy, którzy wychodzą z więzień i nie mają niemal żadnej wartości bojowej poza tym, że wysyła się ich na rozpoznanie bojem i sprawdza, gdzie są słabe punkty na liniach frontu. Jeśli więc mówimy tylko o pojedynczych żołnierzach, to wagnerowcy oferują pełen wachlarz możliwości.
Myślę, że lepszym pytaniem jest: co działania Grupy Wagnera mówią o rosyjskim wojsku? Otóż świadczą nie najlepiej: armia Rosji zaczyna polegać w tej wojnie na prywatnych firmach wojskowych.
Ale w jakim stopniu na nich naprawdę polega?
– Wysłała ich w gorące punkty tej wojny już więcej niż raz. Putin na początku próbował ukryć przed Rosjanami, co się właściwie dzieje. I chciał wykorzystać każdy sposób, aby ograniczyć rosyjskie straty. Najemnicy wydawali się wyjściem idealnym. Ale w miarę jak stawało się jasne, że jego armia zawodzi, wagnerowcy coraz wyraźniej, na zasadzie kontrastu, reprezentują siłę, która wciąż budzi respekt. Symboliczna siła armii regularnej została poważnie nadszarpnięta wraz z poważnymi stratami zadanymi elitarnym jednostkom w bitwie o Kijów w pierwszej fazie wojny.
A narastający, prowadzony publicznie konflikt Jewgienija Prigożyna, szefa wagnerowców, z ministrem obrony Szojgu…
– Przecież to tylko jeden z wielu konfliktów, prawda? Gierasimow, Prigożyn, Kadyrow, Surowikin – to, co widzimy w ich wykonaniu, jest w ścisłym znaczeniu tego słowa szalone. Ten zamęt, nawet chaos wskazuje na poważną chorobę, która toczy cały rosyjski system wojskowy.
Był pan pilotem F-16 – czy ich przekazanie Ukrainie będzie miało istotny wpływ na przebieg wojny?
– Mam za sobą 2500 godzin za sterami F-16, w tym na polu walki. Dowodziłem największą bazą szkoleniową naszego lotnictwa, w Luke Air Force Base w Arizonie, dziesięć eskadr, ponad 200 sztuk F-16.
Ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy unikałem wspominania o F-16, ponieważ mój rząd był tak zdeterminowany, by ich nie dawać Ukraińcom. W zamian mówiłem po prostu o potrzebie przekazania samolotów 4. generacji – jest jeszcze kilka innych, które są całkiem niezłe. Ale muszę przyznać, że jestem tu całkowicie stronniczy, i nie ukrywam entuzjazmu, że rozmawiamy teraz o F-16.
Ale czy będzie to gamechanger w krótkim okresie? Nie. Ale nie sądzę, że tego oczekujemy od F-16. Wiemy, że po tej wojnie będzie istniała Ukraina, która będzie miała specyficzne potrzeby. Spodziewam się, że Ukraina wygra tę wojnę, a więc będą jej potrzebne nowoczesne siły zbrojne.
Ukraina wyjdzie z tej wojny z jedną z największych i najsprawniejszych armii lądowych w Europie – i potrzebuje sił powietrznych. Musimy zacząć budować je już teraz. A proces ten zajmie trochę czasu, nie tak dużo, jak mówią niektórzy w Ameryce, ale trochę.
Gen. Breedlove: Straty rosyjskie podczas bitwy o Bachmut były katastrofalnie wyższe niż ukraińskie. Jedni mówią o bilansie strat 5,5 do 1, inni nawet o 8,5 do 1. Na zdjęciu ukraińscy żołnierze podczas walk w Bachmucie, 7 marca 2023
Co to znaczy „trochę” w przypadku szkolenia ukraińskich pilotów?
– Wiele się o tym mówi, ale zadaje się niewłaściwe pytania. Ukraina potrzebuje gotowych do walki pilotów, zdolnych wykorzystać możliwości naszego sprzętu. To, o czym powinniśmy rozmawiać, to ile czasu zajmie uzyskanie gotowości bojowej lub zdolności do wykonywania misji? Tymczasem padały dziwaczne liczby, mówiono nawet o 18-24 miesiącach szkolenia.
A według mnie potrzeba 4 do 6 miesięcy. I to naprawdę zależy od pozycji startowej. Jeśli weźmiemy zupełnego nowicjusza, który nigdy nie latał bojowo, a nawet w ogóle myśliwcem – wtedy potrzeba ponad pół roku. Ale wykwalifikowany, oblatany pilot MiG-a wymaga góra czterech miesięcy.
To w ogóle jest problem Zachodu: zadajemy niewłaściwe pytania i udzielamy bardzo nieokreślonych odpowiedzi. Powinniśmy być znacznie bardziej precyzyjni w tym, o czym mówimy, ponieważ najgorszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest obiecywanie więcej, niż możemy spełnić.
Jak bliska jest współpraca między ukraińskim sztabem a Pentagonem? Poza dostarczaniem broni i danych wywiadowczych.
– Mówicie: Pentagon, ale istnieje wiele etapów pomiędzy Pentagonem a Ukraińcami, takich jak dowództwo amerykańskie w Europie czy struktury NATO. Natomiast jeśli pytacie o nastawienie amerykańskiego establishmentu militarnego – silne zorientowanie na współpracę z Ukrainą trwa od dawna, zaczęło się jeszcze przed pierwszą inwazją na Ukrainę w 2014 r. Powołaliśmy coś, co nazywało się wspólną komisją ds. Ukrainy, w ramach której bardzo wysocy rangą oficerowie z obu stron ustalali drogę dla Ukrainy bardziej kompatybilnej z NATO. Centrum szkoleniowe w Jaworowie było miejscem, gdzie to Ukraińcy pokazywali nam, jak korygować nasze metody. Nawiązaliśmy wówczas silne relacje i od 2014 r. tylko się zacieśniły. Teraz uważam, że są tak silne, jak jeszcze nigdy dotąd bodaj z nikim.
Ale czy amerykańscy wojskowi biorą udział w planowaniu ukraińskiej kontrofensywy?
– Sądzę, że nie. I dobrze. To, co widziałem w ukraińskim planowaniu do tej pory w tej wojnie, to majstersztyk. Nikt w Ameryce by tego lepiej nie przeprowadził. A druga sprawa jest taka, że im więcej ludzi z zewnątrz Ukraińcy zaczną wciągać w swoje plany, tym większe ryzyko wycieków. Dlatego lepiej, żeby trzymali karty przy sobie.
To kiedy uderzą i jak poprowadzą kontrofensywę?
– Ukraina potrzebuje sukcesu, dlatego zrobią to, gdy uznają, że są absolutnie gotowi. Do tej pory działali bez zarzutu. Ich plan na rosyjski atak na Kijów był znakomity. Spuścili lanie najlepszym jednostkom rosyjskim. Nazywamy to obroną głęboką: wykorzystywanie naturalnych barier i kontrataki punktowe, aby zmaksymalizować rażenie pocisków przeciwpancernych i ziemia-ziemia oraz całej broni, jaka została im dostarczona. To mistrzostwo. Ci ludzie są w tym dobrzy, a my mamy im pomóc, kiedy o to poproszą. I trochę to robimy, ale gwarantuję, że
Ukraina wyjdzie z tej wojny z jedną z największych i najsprawniejszych armii lądowych w Europie – i potrzebuje sił powietrznych. Musimy zacząć budować je już teraz. A proces ten zajmie trochę czasu, nie tak dużo, jak mówią niektórzy w Ameryce, ale trochę