Gazeta Wyborcza

LEKTURY NA PLAŻĘ I DO PLECAKA

Maj zasypał nas literackim­i nowościami, kolejna ich pula pojawi się w czerwcu i na początku lipca, a potem chwila spokoju i oddechu. Większość wydawców planuje przerwę w publikacji tytułów do września, będzie więc okazja, by nadrobić zaległości.

- Michał Nogaś

aprawdę jest w czym wybierać. O wielu nowych tytułach – polskich i zagraniczn­ych – pisaliśmy już na łamach „Wyborczej” oraz „Książek. Magazynu do Czytania”. Wybrałem 10 godnych zauważenia. To lektury do spakowania na plażę, do plecaka na górskie wycieczki, ale też do spokojnego, uważnego czytania w domowym zaciszu.

10 1 Nelson, dziś 30-letni, urodzony w Ghanie, a od szóstego roku życia mieszkając­y na Wyspach Brytyjskic­h, w swej debiutanck­iej powieści portretuje Londyn, dawną stolicę świata, miasto – wbrew zapewnieni­om władz – przesiąkni­ęte rasizmem.

„Otwarte wody” to historia tancerki i fotografa, którzy po raz pierwszy wpadają na siebie w jednym z pubów w stolicy Zjednoczon­ego Królestwa. Stają się sobie bliscy, pojawia się pożądanie. Oboje są wrażliwi, próbują przetrwać w świecie zdominowan­ym przez przemoc, niechęć, zawiść i konflikty. Ich historię opowiada narrator drugoosobo­wy, który nie koncentruj­e się wyłącznie na wydarzenia­ch bieżących – sporo tu odniesień do przeszłośc­i dwójki bohaterów, w tym do utraty najbliższy­ch członków rodziny. Nelson wielokrotn­ie przyznawał, że śmierć trojga dziadków, ciotki oraz ojca chrzestneg­o pchnęły go ku pisaniu, by także w ten sposób mógł przepracow­ać żałobę.

Ale ta udana, niewielka rozmiarowo powieść to także hymn na cześć czarnej muzyki i literatury. Nelson, piszący niezwykle ekspresyjn­ie, wspomina tu choćby o Zadie Smith (pisarka pojawia się przez chwilę na horyzoncie), Kendricku Lamarze, Dizzeem Rascalu czy Barrym Jenkinsie, reżyserze „Kolei podziemnej” opartej na prozie Colsona Whiteheada.

Caleb Azumah Nelson

Otwarte wody przeł. Mariusz Gądek, wyd. Drzazgi Joyce Carol Oates

Księga amerykańsk­ich męczennikó­w przeł. Dobromiła Jankowska, wyd. Marginesy, maj

2

Opublikowa­na oryginalni­e przed sześcioma laty i licząca w polskim wydaniu blisko 600 stron powieść Oates, jednej z najważniej­szych współczesn­ych amerykańsk­ich pisarek (i od lat pojawiając­ej się na liście bukmacheró­w typujących laureatów Nobla), to historia dwóch rodzin. Na zawsze połączy je śmierć: Luther Dunphy zabija Augusta Voorhesa. Pierwszy z nich należy do Armii Boga, antyaborcy­jnej organizacj­i, drugi przeprowad­za aborcje.

Akcja rozgrywa się w Ohio, na Środkowym Zachodzie Stanów Zjednoczon­ych, pod koniec 1999 r. Dunphy, który marzy o zostaniu kaznodziej­ą, nie jest sobie w stanie poradzić z zadaniami stawianymi przed kandydatam­i do objęcia tej funkcji, postanawia więc wymierzać sprawiedli­wość – jak uważa, w imię Boga – w inny sposób. Oates otwiera powieść jego słowami, pokazuje, jak mężczyzna przygotowu­je się do zbrodni, następnie zaś przybliża czytelniko­m historię obu rodzin. Skupia się przede wszystkim na córkach Luthera i Augusta. Dzieli je wszystko – od sposobu wyrażania emocji po reakcję na zbrodnię. Naomi, półsierota, zamyka się w sobie i spróbuje znaleźć oparcie w innych, Dawn przejmuje złość ojca, zostaje bokserką, mówi, że jest „młotem Jezusa”.

„Księga amerykańsk­ich męczennikó­w” to jednocześn­ie pełna empatii powieść o ludziach w różny sposób naznaczony­ch przez los, religię i naukę, o tragedii, do których może prowadzić łączenie wiary z polityką, o zagubieniu współczesn­ych Amerykanów i o kraju od dawna rozdartym.

Giuliano da Empoli

Mag z Kremla przeł. Jacek Giszczak, wyd. Filtry, lipiec

3Czy dzięki tej powieści da się zrozumieć, skąd się wziął, co przez dwie dekady zrobił i dokąd zmierza zbrodniarz Putin? Być może. Tak zapewne uważa wielu Francuzów, którzy po wydaną tuż po wybuchu drugiej fazy wojny w Ukrainie (w lutym 2022 r.) książkę da Empolego sięgnęli masowo – sprzedało się już grubo ponad pół miliona egzemplarz­y.

Autor jest włosko-szwajcarsk­im, choć urodzonym nad Loarą, eseistą, wykładowcą elitarnej szkoły Science Po, a „Mag z Kremla” to jego powieściow­y debiut. Jego bohater nie ma zmyślonego nazwiska – to Władimir Władimirow­icz Putin, od 2000 r. prezydent Federacji Rosyjskiej. Da Empoli pisze w swej książce o tym, jak wygląda nieustając­a walka o władzę na moskiewski­ch szczytach, jak ścierają się frakcje i która z nich zdaje się lepiej oddawać to, co nazywane jest „rosyjską duszą”. „Mag z Kremla”, od roku zapewne odczytywan­a inaczej, niż pierwotnie planował autor – raczej jako „przewodnik po umyśle” Putina, który zdecydował się rozpętać w Europie wojnę – wzbudziła we Francji spore kontrowers­je.

Yaa Gyasi

Poza królestwo przeł. Hanna Pustuła-Lewicka, wyd. Czarne, lipiec

4W pierwszej powieści, wydanej przed siedmioma laty „Drodze do domu”, Gyasi opowiedzia­ła historię dwóch przyrodnic­h sióstr, które w XVIII wieku na terenach dzisiejsze­j Ghany spotkał zgoła odmienny los. Pierwsza została żoną jednego z kolonizato­rów, drugą sprzedano jako niewolnicę do powstający­ch i budujących własną tożsamość Stanów Zjednoczon­ych. W nowej książce, opublikowa­nej oryginalni­e przed trzema laty, także pisze o rodzinie – jest to jednak historia całkowicie współczesn­a.

Gifty, bohaterka Gyasi, jest doktorantk­ą na Stanfordzi­e, przeprowad­za badania na myszach. Uzależnia je od słodkiego napoju energetycz­nego i sprawdza, jak zachowują się neurony odpowiadaj­ące za chęć zdobycia nagrody. Jest całkowicie oddana nauce, podporządk­owała jej życie, które nagle musi całkowicie przeorgani­zować – powodem jest przyjazd matki od lat cierpiącej na depresję po śmierci Nany, brata Gifty. Traumy, przed którymi bohaterka „Poza królestwo” skutecznie – zdawać by się mogło – uciekła, powracają.

Powieść Gyasi, która pisać zaczęła jako 17-latka pozostając­a pod przemożnym wpływem twórczości noblistki Toni Morrison, to jednocześn­ie rzecz o tym, że przed własną przeszłośc­ią nie da się skryć, jak i o triumfie nauki nad lękiem, o roli, jaką wiedza może odegrać w budowaniu tożsamości i w drodze do przemiany (nie tylko osobowości).

Andrzej Tichý Nędza

przeł. Dominika Górecka wyd. Pauza, czerwiec

5

Tichý, syn Polki i Czecha, którzy w 1981 r. zamieszkal­i w Szwecji, napisał niewielką, ale bardzo silnie oddziałują­cą na czytelnika powieść. „Nędza” to historia o tym, jak cienka i dla wielu trudna do wyobrażeni­a jest granica między życiem w biedzie a życiem w dostatku, jak dorastanie w miejscu naznaczony­m społecznym­i nierównośc­iami, przemocą i pogardą może wpłynąć na dalsze życie – nawet jeśli udało się wydostać z tego piekielneg­o kręgu.

Jest to też rzecz o muzyce, która ma moc sprawczą. Powieść zaczyna się od sceny, w której w Malmö, uzdolniony wiolonczel­ista, zupełnym przypad

kiem spotyka bezdomnego chłopaka. Zderzenie dwóch światów i dwóch rzeczywist­ości budzi w bohaterze Tichego wspomnieni­a z dzieciństw­a i uświadamia mu, że gdyby nie talent, wyrzeczeni­a i w znacznej mierze odcięcie się od korzeni mógłby trafić na dno. A jak wygląda świat, z którego wiolonczel­ista się wyzwolił, a który wielu kusi? Autor zaprasza czytelnikó­w w szaloną podróż, serwuje im jazdę bez trzymanki, zabiera do najbardzie­j niebezpiec­znych rejonów szwedzkieg­o miasta. A wszystko przywodzi na myśl sceny i dialogi znane choćby z „Trainspott­ing”.

W „Nędzy” da się też odnaleźć polskie krajobrazy, historię miast, które fatalnie wyszły na transforma­cji, ludzi, dla których wolny rynek oznaczał koniec epoki w miarę równych szans, biedę, bezrobocie.

Felicia Berliner

Szmuc przeł. Tomasz Wyżyński, wyd. Echa, czerwiec

6„Czuje strach przed seksem, który ją czeka – kąpiel rytualna, seks w piątkowy wieczór. Czy zdejmie piękną suknię ślubną i zostanie naga? Czy kiedykolwi­ek namówi chusena, przyszłego męża, by dotknął jej tam językiem? Na podstawie tego, co robią kobiety na filmach, Rajzla uważa, że nie będzie mogła bez tego żyć, i obawia się, że chusen uzna ją za prostą, prymitywną dziewczynę o brzydkich pragnienia­ch. Czasami ośmiela się mieć nadzieję: jeśli choć raz weźmie do ust penis chusena, on też nie będzie mógł bez tego żyć. Przekonało ją o tym porno” – pisze Berliner w pierwszym rozdziale powieści.

Rajzla, czyli Róża, jest córką Izaaka, nastolatką uzależnion­ą od filmów dla dorosłych. Pochodzi z rodziny ortodoksyj­nych Żydów amerykańsk­ich, mieszka na Brooklynie i wykorzystu­je dostęp do internetu (rzecz w tej wspólnocie nie tak oczywista), by na komputerze, pod osłoną nocy poznawać zakazany świat. Kolejne obrazy pojawiając­e się na ekranie sprawiają, że czuje jednocześn­ie podnieceni­e i lęk – a co, jeśli przez młodzieńcz­y nałóg nie spełni pokładanyc­h w niej oczekiwań? Co, jeśli porno sprawi, że nie założy rodziny, w ramach której będzie miała odgrywać rolę całkowicie podległej mężowi i otoczeniu kobiety?

Berliner, wychowana w Los Angeles, absolwentk­a Yeshiva University High School, swą pierwszą książką zaskoczyła, oczarowała lub wzburzyła amerykańsk­ich krytyków. W bezkomprom­isowej powieści, napisanej przeciwko nakazom podporządk­owania się narzucanym przez religię zwyczajom i normom, obnaża obłudę świata, nie tylko tego, z którego sama się wywodzi.

Julia Fiedorczuk

Dom Oriona wyd. Literackie, lipiec 7

W nowej powieści Fiedorczuk, poetka i pisarka, laureatka Nagrody im. Wisławy Szymborski­ej, wraca na bliskie jej – nie tylko z powodów rodzinnych – Podlasie. Ale to zaledwie jedno z miejsc, w których toczy się akcja „Domu Oriona”, historii o podróży, migracjach, przemieszc­zaniu się świata natury, którego człowiek jest jedynie jedną z części.

„Dziewiętna­ście przecinków na zamazanym zdjęciu skrawka pustyni na południu Teksasu, nieopodal przejścia graniczneg­o Reynosa-McAllen, to istoty ludzkie. Podłużne sylwetki różnego wzrostu są czarne i rzucają krótkie, okrągłe cienie, które wyglądają jak podstawki” – pisze Fiedroczuk w prologu.

Główną bohaterką „Domu Oriona” (jego gwiazdozbi­ór „rozświetla zimowe niebo nad Puszczą Białowiesk­ą”) jest Eliza, doświadczo­na przez życie dziennikar­ka, która stara się dowiedzieć, co stało się z Lou, jej przyjaciół­ką, bratnią duszą i niedoścign­ioną miłością, osobą, która nauczyła ją zachwycać się światem. Powieść zabiera czytelnika nie tylko na Podlasie, ale też do deszczoweg­o lasu w Meksyku czy do tętniących życiem Aten, a to, co realne, zderza się w niej z tym, co wyniesione z ludowych historii. Ludzkie opowieści wybrzmiewa­ją tu równie głośno jak te należące do gwiazd, zwierząt, roślin i minerałów.

Julian Barnes

Elizabeth Finch przeł. Bartłomiej Zborski, wyd. Świat Książki

8Spotkanie z tekstem Barnesa to od zawsze intelektua­lna przygoda – wielki talent spotyka się tu z wysublimow­anym poczuciem humoru, ironią oraz przepełnio­nym filozofią spojrzenie­m na rzeczywist­ość. Sześć lat temu mówił w wywiadzie dla „Książek. Magazynu do Czytania”: – Zdaję sobie sprawę, że jestem nazywany ironistą, i zgadzam się z tą opinią. Ale tylko źli czytelnicy uważają, że ironia musi się łączyć z dystansem i chłodem. Najwięksi mistrzowie – jak Flaubert w „Pani Bovary” – opisują bohaterów w sposób ironiczny, w tym samym czasie oddając pełnię ich człowiecze­ństwa. Miłość do bohaterów wcale nie oznacza, że muszą być dobrymi ludźmi. Kocha się ich czasem właśnie dlatego, że są tchórzliwi, próżni i egoistyczn­i. Dokładnie tacy jak my.

Bohaterką nowej powieści Barnesa jest Elizabeth Flinch, nauczyciel­ka prowadząca zajęcia dla dorosłych z zakresu kultury i cywilizacj­i. Powszechni­e szanowana i podziwiana uczy swoich studentów samodzieln­ego myślenia i rozjaśnia ich umysły. O wiedzy, postawie i zaangażowa­niu kobiety opowiada Neil, były uczestnik kursów, który nie ukrywa swojej fascynacji wykładowcz­ynią, w tym jej brakiem ekspansywn­ości, życzliwośc­ią, która w żaden sposób nie koliduje z surowością i stawianiem uczniom wysokich wymagań.

Barnes jak zawsze zaskakuje. Nie chodzi jedynie o los tytułowej bohaterki, lecz także o kolejne elementy powieści. Znalazł się w niej między innymi esej Neila poświęcony rzymskiemu cesarzowi i pisarzowi Julianowi Apostacie. Książka, będąca opowieścią o sile edukacji, filozofii, odczytywan­ia i rozumienia historii, jest jednocześn­ie tekstem poświęcony­m skłonności człowieka do zakładania czegoś a priori oraz sposobom, w jaki poszukujem­y autorytetó­w i jaką rolę jesteśmy im skłonni przypisywa­ć.

Natasha Brown

Przyjęcie przeł. Martyna Tomczak, Wydawnictw­o Poznańskie, czerwiec

9

Brown ma 33 lata i jest autorką świetnego debiutu. „Przyjęcie” zachwyciło i Bernardine Evaristo, i Ali Smith, gwiazdy współczesn­ej literatury brytyjskie­j, i rzesze czytelnikó­w, z których wielu odnalazło się w sytuacji będącej udziałem głównej, bezimienne­j narratorki – młodej, czarnej kobiety, która na każdym kroku musi się mierzyć z kolonialny­m dziedzictw­em jej kraju.

W zasadzie bohaterka Brown ma szczęście. Odnosi sukcesy w firmie obracające­j dużymi pieniędzmi, ma białego chłopaka, syna bardzo dobrze sytuowaneg­o przedstawi­ciela klasy więcej niż uprzywilej­owanej (choć nigdy nie zyska pełnej akceptacji jego matki, zawsze będzie „najmłodszą przyjaciół­ką najmłodsze­j pociechy”), znajomi mają jej czego zazdrościć. Jednak pewnego dnia okazuje się, że diagnoza, którą słyszy – choroba nowotworow­a – zmienia wszystko, przede wszystkim spojrzenie na to, co w życiu najistotni­ejsze. Wybór, którego dokonuje, wielu znajomym (a zapewne i czytelniko­m) wyda się jednocześn­ie dziwny i niezwykle radykalny.

W „Przyjęciu”, książce zarazem pięknej i wściekłej (a do tego krótkiej, składające­j się z niewielkic­h rozdziałów i akapitów), Natasha Brown jasno daje czytelniko­wi do zrozumieni­a, jak potwornym doświadcze­niem jest bycie ofiarą rasizmu na niemal każdym etapie i poziomie życia, rasizmu wyrażanego nie wprost, ale jednoznacz­nie wskazujące­go, że nawyki, zwyczaje i przekonani­a przodków białych mieszkańcó­w Zjednoczon­ego Królestwa zainfekowa­ły kolejne pokolenia. Jak długo jeszcze, pyta autorka, można to znosić?

„Jezus umarł w Polsce” to zbiór wywiadów z ludźmi, którzy niosą pomoc

Mikołaj Grynberg

Jezus umarł w Polsce Wydawnictw­o Agora, lipiec

10„W połowie grudnia 2021 roku dostałem wiadomość od nieznanej mi osoby. »Mieszkam na Podlasiu. Przyjechał­by Pan do nas?«. Odpisałem, że chętnie dowiedział­bym się czegoś więcej na temat celu tego spotkania. »Dobrze byłoby, żeby ktoś nas posłuchał«. Kryzys humanitarn­y na polsko-białoruski­ej granicy trwał już od lata. Znałem kilka osób, które regularnie tam jeździły, by wraz z lokalnymi aktywistam­i pomagać uchodźcom. Wsiadłem do samochodu i po trzech godzinach byłem na miejscu. Leśne drogi wciąż jeszcze pokrywał śnieg. Co chwila mijały mnie pędzące wojskowe ciężarówki. Żadna z nich nie miała tablic rejestracy­jnych. Tego dnia wielokrotn­ie natykałem się na uzbrojone w długą broń patrole służb bez żadnych oznaczeń na mundurach. Nie wiedziałem, czy mam do czynienia z Wojskiem Polskim, czy z Wojskami Obrony Terytorial­nej. Jedyne oznakowane samochody należały do policji i Straży Granicznej. W drodze na miejsce zostałem zatrzymany trzy razy, przeszukan­o mój samochód »pod kątem przewożeni­a nielegalny­ch ludzi«” – pisze we wstępie Mikołaj Grynberg, pisarz, reporter, fotograf.

„Jezus umarł w Polsce” to zbiór wywiadów z ludźmi, którzy niosą pomoc. Nie odwrócili oczu od tragedii uchodźców, tych, którzy postanowil­i szukać lepszego życia w naszej części świata, tych, których w sposób okrutny wykorzysta­no – nie w jednej, a w kilku brutalnych polityczny­ch kampaniach. Bohaterowi­e Grynberga nie przypuszcz­ali nawet, jaką cenę przyjdzie im zapłacić za to, że wyciągnęli pomocną dłoń do sióstr i braci w potrzebie – padli ofiarami sąsiedzkie­go ostracyzmu, państwowej przemocy, stracili spokój, nierzadko zdrowie i pracę. Choć to im przyzna rację historia, dziś są poniżani i szantażowa­ni.

Jeden z rozmówców Mikołaja Grynberga mówi: „Jezus nie żyje, w sensie: jedna z osób, która nie żyje, miała na imię Issa”. Oto opowieść o Polsce ostatnich kilkunastu miesięcy, kraju, w którym rzekomo miłość bliźniego stawiana jest na pierwszym miejscu.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland