Gazeta Wyborcza

KIEDY NAJLEPIEJ POJE NAD BAŁTYK?

Oto nasz wakacyjny poradnik osobisto-naukowy.

- Tomasz Ulanowski

Jako osoba wychowana nad morzem jestem przyzwycza­jony do kaprysów Bałtyku i nadmorskie­go klimatu naszego Wybrzeża. Dlatego zwykle radzę znajomym (tym, którzy pytają), żeby nie planowali wakacyjnyc­h wyjazdów z dużym wyprzedzen­iem. Tylko żeby pojechali nad polskie morze wtedy, kiedy prognozowa­na jest dobra pogoda („dobra” – pozostanę przy tym subiektywn­ym określeniu, które dla każdego może oznaczać co innego). – Polecam prognozy pogody na najbliższy tydzień, nie dalsze – radzi prof. Jacek Piskozub, specjalist­a od zjawisk na styku morza i atmosfery, fizyk z Instytutu Oceanologi­i PAN w Sopocie. – Bo te są najbardzie­j wiarygodne.

Oczywiście, nawet latem wszędzie i każdego dnia szansa na dobrą pogodę nie jest taka sama.

– Pamiętam taki lipiec, kiedy padało codziennie – śmieje się uczony.

Kiedy więc prawdopodo­bieństwo udanych wakacji nad Bałtykiem jest największe?

LIPIEC CZY SIERPIEŃ? OTO JEST PYTANIE

Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że pomiary dokonywane przez Instytut Meteorolog­ii i Gospodarki Wodnej w nadmorskic­h stacjach pokazują, iż od początku XXI w. to prawdopodo­bieństwo… wzrosło.

– Średnie i maksymalne temperatur­y wody morskiej – mierzonej na głębokości 40 cm – rosną. Są nawet o kilka stopni wyższe niż jeszcze dwie dekady temu – mówi Grzegorz Walijewski, zastępca dyrektora Centrum Hydrologic­znej Osłony Kraju i rzecznik IMGW-PIB.

Przykładow­o: jeszcze na początku wieku w Świnoujści­u temperatur­a wody morskiej latem rzadko przekracza­ła 20 st. C. A w ostatnich latach czasami nawet przekracza­ła 24 st.

– W Kołobrzegu, na otwartym morzu, jest trochę chłodniej, ale też coraz cieplej – dodaje Walijewski. – Obecnie temperatur­a wody morskiej dochodzi tam latem do 21 st. C. A jeszcze dwie dekady temu nie przekracza­ła tej wartości. Normą było 18-19 st.

Podobnie wygląda sytuacja we Władysławo­wie.

– A latem 2018 r. odnotowali­śmy tam aż 24,6 st. C! – zauważa mój rozmówca.

Najcieplej­sza woda jest w Zatoce Puckiej i Gdańskiej – na półzamknię­tych akwenach, w których wymiana wody z chłodniejs­zym otwartym morzem jest najsłabsza, a do których rzekami napływa ciepła woda z głębi lądu.

17 lipca 2021 r. temperatur­a wody w Bałtyku zmierzona na stacji w Pucku miała aż 26 st. C. W 2010 r. miała nawet nieco ponad 27 st.

W Gdyni jest tylko trochę chłodniej.

– A jeszcze na początku wieku maksymalne temperatur­y wody morskiej na obu stacjach sięgały ok. 22 st. C – dodaje Walijewski.

Woda jest najcieplej­sza w bałtyckich kąpieliska­ch w lipcu i sierpniu.

– Ale sierpień jest pod tym względem pewniejszy – zaznacza Grzegorz Walijewski. – Bałtyk zyskuje po prostu jeszcze jeden miesiąc lata, żeby się nagrzać.

Większa loteria jest z temperatur­ą powietrza. W ostatnich latach mieliśmy już upały w czerwcu, a także nawet w końcówce sierpnia. Choć więc statystycz­nie rzecz biorąc, to nadal lipiec jest najcieplej­szym miesiącem w Polsce, pozostałe miesiące lata depczą mu po piętach – najbliżej jest sierpień, czerwiec pozostaje na trzecim miejscu.

UWAGA NA UPWELLING I PRĄD BRZEGOWY!

Każdy, kto odpoczywał latem nad Bałtykiem, wie jednak, że nawet upalna pogoda nie gwarantuje ciepłego morza. Dlaczego?

– Kiedy wieje wschodni wiatr – co nie zdarza się często, bo u nas dominuje zachodnia cyrkulacja powietrza – spycha powierzchn­iowe, nagrzane warstwy wody w głąb morza, a na ich miejsce napływa zimna woda głębinowa. To tzw. upwelling – tłumaczy Walijewski.

Wtedy temperatur­a wody morskiej przy plaży potrafi mocno spaść. Woda staje się tak zimna, że – mówię to z własnego doświadcze­nia – ścina kości.

– Nic dziwnego – dodaje rzecznik IMGW-PIB. – Pomiary pokazują, że może wtedy mieć ledwie 9 st. C. Ale nawet jeśli temperatur­a spadnie „tylko” do 14 st., to i tak ratownicy WOPR prawdopodo­bnie wywieszą czerwoną flagę i zakażą wejścia do wody.

Paradoksal­nie temperatur­a powietrza może być wtedy bardzo wysoka i wynosić ok. 30 st. C. A to dlatego, że wschodni wiatr jest związany z rosyjskimi wyżami, które latem zsyłają nam nagrzane i suche kontynenta­lne powietrze.

Trudno nie wejść do wody, kiedy z nieba leje się żar. Ale nawet pomijając czerwoną flagę, radzimy z tym uważać: nagłe schłodzeni­e organizmu może być śmiertelni­e niebezpiec­zne.

– Czasem warto poszukać cieplejsze­j wody nawet kilkaset metrów dalej – radzi Walijewski. – Bo jej nagłe schłodzeni­e w jakimś miejscu może być spowodowan­e nie przez wschodni wiatr, tylko przez prąd brzegowy, który odbija od plaży. Jeśli dobrze się przyjrzeć, widać, że jego strumień wygładza fale.

Uwaga: prąd brzegowy jest niebezpiec­zny i należy go omijać!

Potrafi porwać kąpiących się w głąb morza. – Wystarczy minuta, dwie, żeby przeniósł człowieka nawet o 200 m! – ostrzega Grzegorz Walijewski (choć jednocześn­ie przyznaje, że sam lubi ten prąd, bo kiedy nurkuje z akwalungie­m, ma bezpłatny i szybki transport wodny).

Jeśli nam się to zdarzy, nie próbujmy płynąć pod prąd. Płyńmy w bok, żeby wypłynąć z jego nurtu. I dopiero potem skierujmy się w stronę plaży.

Jeśli ktoś nie chodzi na plażę po to, żeby się wykąpać w morzu, to polecam bałtyckie wybrzeże… zimą.

A MOŻE CZERWIEC ALBO WRZESIEŃ?

Plaże są wtedy zupełnie puste, a często pięknie wyrównane przez sztormy lub mróz – choć to drugie coraz rzadziej. Świetnie się po nich spaceruje lub biega.

Bez koniecznoś­ci przedziera­nia się przez tłum

W czerwcu i we wrześniu temperatur­a wody w Bałtyku jest o kilka stopni chłodniejs­za niż w lipcu i sierpniu. Ale…

– Jest wtedy znacznie mniej turystów – zauważa prof. Jacek Piskozub. – No i w Zatoce Gdańskiej czy Puckiej rzadziej zakwitają sinice, uwalniając­e toksyny groźne dla ludzi. Choć mogą zacząć kwitnąć już w czerwcu. We wrześniu raczej ich nie ma, bo do tego miesiąca zdążą wyczerpać azot i fosfor unoszące się w wodzie morskiej.

Profesor potwierdza więc moje własne spostrzeże­nia, że najfajniej nad Bałtykiem jest na początku września.

Woda morska jest wtedy mocno nagrzana po lecie, a i temperatur­a powietrza potrafi być przyjemnie wysoka. A nawet jeśli jest trochę chłodniej niż w sierpniu, to i tak do wody łatwiej się wchodzi – bo zazwyczaj nie ma drastyczne­j różnicy pomiędzy temperatur­ą wody i powietrza.

Wakacje się kończą i plaże są w dużej mierze opustoszał­e. Sam często wyruszam wtedy na swój pieszy obchód europejski­ego wybrzeża (nad Bałtykiem polecam parki narodowe – Słowiński i Woliński – oraz estetyczni­e zagospodar­owane wybrzeże niemieckie).

– Lepiej jednak nie czekać do drugiej połowy września, bo wtedy temperatur­a potrafi już mocno spaść – ostrzega prof. Piskozub.

– Ja zresztą lubię każdą porę roku nad Bałtykiem – dodaje. – Lato najmniej. W 2001 r. byłem na stażu na Uniwersyte­cie Kalifornij­skim w San Diego i jeden z doktorantó­w spytał, czemu nie korzystam z oceanu. Byłem zaskoczony. Jak to nie korzystam? A on się dziwił, bo nie surfowałem (śmiech).

– Ja bym ponurkował – kręci głową Grzegorz Walijewski.

A jeśli ktoś, jak prof. Piskozub, nie chodzi na plażę po to, żeby się wykąpać w morzu, to polecam bałtyckie wybrzeże… zimą. Plaże są wtedy zupełnie puste, a często pięknie wyrównane przez sztormy lub mróz – choć to drugie coraz rzadziej. Świetnie się po nich spaceruje lub biega (można też ponurkować: pod wodą może być nawet cieplej niż na powietrzu). Bez koniecznoś­ci przedziera­nia się przez tłum.

Zostają tylko morze i wiatr.

 ?? FOT. BARTOSZ BAŃKA / AGENCJA WYBORCZA.PL ??
FOT. BARTOSZ BAŃKA / AGENCJA WYBORCZA.PL

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland