Potrzebne są usługi publiczne zamiast rozdawania 800 plus
Powinniśmy radykalnie obniżyć wydatki na świadczenia pieniężne typu 500+ i skokowo zwiększyć wydatki na usługi publiczne takie jak ochrona zdrowia czy opieka nad seniorami.
Wielu polityków argumentuje, że świadczenia społeczne w polityce rodzinnej powinny być co roku waloryzowane o wskaźnik inflacji. Problem w tym, że świadczenie Rodzina 500+ już teraz jest bardzo kosztowne.
W 2020 r. Polska wydawała na politykę rodzinną aż 3,8 proc. PKB, czyli najwięcej ze wszystkich krajów Unii Europejskiej! Średnia unijna wynosiła 2,5 proc., a wyraźnie mniejsze wydatki publiczne na rodzinę miały między innymi Francja czy Dania. Jeszcze większa przepaść w wydatkach ma miejsce, gdy porównamy wydatki pieniężne na politykę rodzinną. Nasz kraj w 2020 r. na świadczenia pieniężne wydał ok. 3-3,1 proc. PKB, a na usługi publiczne zaledwie 0,7-0,8 proc. Drugie w tabeli Niemcy wydały na politykę rodziną łącznie 3,7 proc., ale z tego ok. 2 proc. na świadczenia pieniężne, a 1,7 proc. na usługi publiczne.
Zupełnie inną strukturę mają wydatki w krajach skandynawskich.
Adrian Zandberg często przywołuje Szwecję jako pożądany model polityki społecznej. W praktyce lider Razem broni jednak modelu, który ze Szwecją nie ma nic wspólnego. W Szwecji na politykę rodzinną państwo wydaje ok. 3 proc. PKB, z czego tylko 1,2 proc. na świadczenia pieniężne, a 1,8 proc. na usługi publiczne. Innymi słowy, jest to model odwrotny względem polskiego: znacznie mniejszy procent PKB Szwedzi wydają na transfery pieniężne, a wyraźnie większy na usługi publiczne, w tym np. żłobki czy posiłki w szkołach. Gdyby Polska miała przyjąć model szwedzki, świadczenie Rodzina
500+ musiałoby zostać obniżone do około 200 zł!
Ale, ktoś mógłby spytać, co jest złego w transferach pieniężnych? Skoro rosną wpływy do budżetu, to może warto wesprzeć rodziny zastrzykiem gotówki? Problem w tym, że polska polityka społeczna jest głęboko niezrównoważona. Jesteśmy liderem w wydatkach na świadczenia rodzinne, a na pozostałych obszarach polityki społecznej daleko odstajemy od średniej unijnej. Rodziny z dziećmi dostają coraz więcej gotówki, a równocześnie kuleje ochrona zdrowia, system emerytalny, wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami czy walka z wykluczeniem społecznym.
Według ostatnich danych Eurostatu Polska jest blisko końca pod względem wydatków na ochronę zdrowia. Może szokować, że nawet w trakcie epidemii koronawirusa polski rząd nie zdecydował się zwiększyć wydatków na opiekę medyczną. Polskie wydatki publiczne na ochronę zdrowia to 5,8 proc. przy średniej unijnej 8,1 proc. Aby osiągnąć średnią UE, trzeba byłoby zwiększyć wydatki na zdrowie o 2,3 proc. PKB, czyli ok. 70 mld zł rocznie! To więcej niż roczny koszt programu Rodzina 800+.
Wydajemy również o 2,2 proc. mniej, niż wynosi średnia unijna,
na emerytury (13,6 proc. do 11,4 proc.). To kolejne 65 mld zł oszczędności – tym razem na seniorach. Śladowe wydatki, znacznie niższe niż w zdecydowanej większości krajów UE, Polska przeznacza też na wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami, na walkę z bezdomnością i wykluczeniem społecznym, na aktywną politykę zatrudnienia czy na troskę o zdrowe środowisko.
Warto w tym kontekście zauważyć, że polskie państwo łącznie bardzo mało środków wydaje na „socjal”. W 2020 r. średni udział wydatków na politykę społeczną w PKB wynosił w UE 31,7 proc. W Polsce było to zaledwie 23,7 proc., czyli 8 pkt proc. mniej! Gdybyśmy mieli dorównać średniej unijnej, musielibyśmy zwiększyć wydatki o 240 mld zł rocznie! Na to jednak nie ma zgody żadnej partii, bo nikt nie chce podnosić podatków (również w Polsce znacznie niższych, niż wynosi średnia unijna). Jesteśmy więc bardzo skąpym krajem pod kątem wydatków socjalnych. Poza jednym wyjątkiem – sypiemy pieniędzmi na rodziny z dziećmi.
Mamy więc do czynienia z głęboką nierównowagą w polityce społecznej,
która prowadzi do wielu negatywnych konsekwencji: pogarsza się stan zdrowia Polaków, spada jakość szkolnictwa, utrzymuje się przepaść między aktywnością zawodową kobiet i mężczyzn, jakość powietrza należy do najgorszych w UE. Na dodatek rośnie ubóstwo i maleje dzietność, choć 500+ miało trwale odwrócić negatywne trendy w tych obszarach. Rozdawanie pieniędzy rodzinom z dziećmi bez kryterium dochodowego jako jedyny priorytet polityki społecznej nie tylko dyskryminuje osoby bezdzietne, ale też przede wszystkim nie rozwiązuje większości ważnych problemów, z którymi borykają się współczesne społeczeństwa. Również tych, które dotyczą dzieci.
●
Autor jest publicystą i przewodniczącym Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa.