Trzeba rozwijać sztuczną inteligencję
– Od początku zapowiadałem, że Ministerstwo Cyfryzacji będzie działało na rzecz zwiększenia świadomości społecznej, jeśli chodzi o sztuczną inteligencję.
BOLESŁAW BRECZKO: Zawiesiliście program darmowych laptopów dla czwartoklasistów. Dlaczego do tego doszło? KRZYSZTOF GAWKOWSKI:
Przez ostatnie miesiące sprawdzaliśmy, jak wyglądał proces przekazywania laptopów w 2023 roku przez państwo dla uczniów. Dzisiaj możemy powiedzieć, że był to sposób chaotyczny i nieprzemyślany.
Na czym polegał ten chaos?
– Środki finansowe na ten program nie były nigdzie zabezpieczone, a wydawano je de facto na kredyt. Miało być finansowanie z Unii Europejskiej, ale gdy przyszliśmy do resortu, Komisja Europejska poinformowała nas, że te środki nie będą kwalifikowane. Jednocześnie środki w budżecie na rok 2024, o których mówił PiS, nie zostały zabudżetowane, bo nikt ich tam nie wpisał.
Czy Komisja powiedziała, czemu nie przekaże pieniędzy? Janusz Cieszyński mówi, że podczas roboczych spotkań KE dawała sygnały, że zgodzi się na finansowanie.
– Poprzednie władze resortu twierdzą, że były sygnały, że Komisja coś zakwalifikuje, ale my takich sygnałów nie znaleźliśmy. I to jest problem chaosu. A program był nieprzemyślany. Urządzenia w żaden sposób nie realizowały misji edukacyjnej, nie było żadnych aplikacji, które dawałyby poczucie włączenia w proces edukacyjny uczniów i szkoły.
Nie było nic, co dawałoby poczucie, że ten laptop to nie jest tylko gadżet, ale rzeczywiście realne narzędzie edukacyjne. I to wszystko skłania do tego, że trzeba zastosować program naprawczy.
Wspólnie z ministrą edukacji Barbarą Nowacką mamy na to pomysł. Chcemy realnie podnosić potencjał i kompetencje cyfrowe uczniów i wspierać nauczycieli. W przyszłym roku uczniowie otrzymają urządzenia mobilne. Rodzaj sprzętu, niezbędne oprogramowanie i zabezpieczenia będą przedmiotem analizy oraz dyskusji z partnerami społecznymi i rodzicami. Do końca czerwca MEN przygotuje nową kompleksową Politykę Cyfryzacji Edukacji – wspólnie z IBE i ekspertami.
Czyli kto zapłaci za te laptopy, które jednak kupiliśmy i trafiły do rodziców?
– Zapłaciliśmy de facto za to wszystko na kredyt z obligacji PFR. Teraz szukamy rozwiązań, które pozwolą zabezpieczyć na to jakieś środki, żeby państwo nie musiało pokrywać wielkiej straty. Jak to będzie zrealizowane? Rozpoczęliśmy
proces ponownych negocjacji z Komisją Europejską. Jesteśmy w trakcie międzyresortowych rozmów z ministrem edukacji. Te wszystkie decyzje dopiero przed nami.
Pojawiła się informacja, że rząd chce renegocjować umowę z Intelem na budowę zakładów testowania i integracji procesorów w Polsce. Co tutaj dodatkowo chcecie wynegocjować?
– Informacje o renegocjacjach nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Od tygodni toczą się rozmowy w celu realizacji inwestycji. Razem z trzema innymi ministerstwami: Finansów, Rozwoju i Technologii oraz Funduszy i Polityki Regionalnej, powołujemy zespół międzyresortowy, który będzie pracować wspólnie w związku z tą sprawą.
Takie inwestycje w Polsce powinny być realizowane, bo sprowadzają do Polski nowe technologie, ale jednocześnie musi być zapewniona specjalna odpowiedzialność. I taką odpowiedzialność rząd stosuje.
Zgodnie z procedurą zawartą w Krajowych Ramach Intel złożył do Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu SA informację o projekcie utworzenia zintegrowanego zakładu produkcyjnego półprzewodników. Po wstępnej akceptacji przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu SA informacji o projekcie Intel złożył do ministra cyfryzacji wniosek o udzielenie pomocy publicznej. Ministerstwo Cyfryzacji wysłało do UOKiK prenotyfikację dotyczącą zamiaru udzielania pomocy publicznej firmie Intel w związku z planowaną inwestycją w budowę fabryki półprzewodników w gminie Miękinia pod Wrocławiem.
Jednym z pana priorytetów jest podniesienie Polski w unijnym rankingu umiejętności cyfrowych DESI. Dziś jesteśmy na 24. miejscu w UE. W jaki sposób chce pan to zmienić?
– To jest proces, który zaplanowaliśmy na lata i który ma się rozpoczynać prostą metodą, tzn. chcemy w Polsce przygotować strategię cyfrowego rozwoju państwa. Taką, która będzie zaakceptowana na poziomie rządowym i która będzie pokazywała, jak doprowadzić do wielkiej zmiany i przeprowadzić rewolucję cyfrową w Polsce. I od tego zaczniemy.
Ta cyfrowa strategia dla Polski ma być elementem, który łączy w sobie procesy legislacyjne, edukacyjne, ale też software’owe, czyli na poziomie programów i aplikacji. Będziemy takżewykorzystywać ogromne zasoby danych, którymi dysponujemy, aby państwo było jeszcze bardziej otwarte dla obywatela.
Dopiero cała taka struktura myślenia o cyfrowym państwie może spowodować, że w rankingach pójdziemy do przodu. Prace nad strategią zamierzamy zakończyć jeszcze w tym roku.
Jakie są w tym obszarze najpilniejsze potrzeby?
– Najpierw musimy odrobić zaniechania poprzednich władz, czyli doprowadzić do szybkiego uchwalenia ustawy o prawie komunikacji elektronicznej, znowelizować Krajowy System Cyberbezpieczeństwa i wprowadzić unijne regulacje NIS2 [dyrektywa regulująca kwestie cyberbezpieczeństwa, także w firmach] i DSA [reguluje kwestie serwisów internetowych, społecznościowych i handlu]. Wszystko to było miesiącami i latami odkładane przez rząd PiS. W tym czasie do projektów trafiały różne kwiatki, jak np. lex pilot czy uprawnienia do bardzo szerokiej inwigilacji obywateli. My to wszystko usuwamy, czyścimy i wypychamy do przodu.
Wspomniał pan o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Jednym z problemów w tej ustawie byli dostawcy wysokiego ryzyka, którzy mieliby być wykluczeni z budowy np. sieci 5G w Polsce. Chodzi głównie o firmy z Chin, jak Huawei czy ZTE. Czy już macie pomysł na to, kto i w jaki sposób będzie określał takich dostawców?
– To jedna z najistotniejszych kwestii w zakresie cyberbezpieczeństwa. Trzeba przygotować takie przepisy, które będą ochronne dla polskiej infrastruktury i będą dawały poczucie, że żadne inne państwo nie będzie mogło decydować o tym, co się w tej części architektury sieciowej w Polsce dzieje. Problem ten adresuje dyrektywa NIS2, którą będziemy w Polsce wdrażać. Dzisiaj jesteśmy w procesie wewnętrznych resortowych konsultacji.
Chcemy, żeby to był proces bardzo przejrzysty, w którym każdy będzie mógł się wypowiedzieć o tym, jak powinny wyglądać przepisy. Więc dopiero jak ujawnimy projekt, rozpoczniemy debatę społeczną na ten temat.
A co z podatkiem cyfrowym, czyli od Big Techu, jak Google, Amazon, Apple, Meta, TikTok, Apple? Czy Polska będzie zabiegać na arenie Unii Europejskiej o tę daninę,
czy może to jest kwestia, która jednak nas przerasta, bo jest elementem geopolitycznej układanki?
– Polska to duży i dumny kraj, jeden z największych w Unii Europejskiej, i powinna tak stawiać swoje cele polityczne, żeby nie zamykać oczu na problemy dotyczące cyfrowego świata i cyfrowej Europy, tylko być jednym z liderów tworzenia europejskiego prawa.
Dziś podatek cyfrowy nie jest priorytetem w pracach rządu, ale jako człowiek Lewicy jestem przekonany, że o podatku cyfrowym trzeba rozmawiać, bo jest to rozwiązanie, które daje poczucie, że największe platformy zarabiające na Polakach dokładają się do polskiego rynku.
Będę lobbował, żeby kiedyś takie prace nad podatkiem cyfrowym się rozpoczęły. Dla mnie temat nie jest zamknięty i też w Unii Europejskiej z przyjemnością o tym z partnerami z innych państw będę rozmawiał.
W UE toczą się prace nad zakazem szyfrowania wiadomości tekstowych w celu ochrony dzieci przed wykorzystaniem seksualnym. Aktywiści alarmują, że to furtka do inwigilacji. Jakie jest stanowisko Polski w tym obszarze?
– Uczestniczymy w pracach dotyczących tego, jak ma wyglądać ostatecznie myślenie o walce z pornografią dziecięcą. Popieramy je tam, gdzie jest odpowiedzialność za to, żeby dzieci chronić. Ale nie może być tak, że każdy obywatel będzie traktowany jako winny i cała jego korespondencja będzie prześwietlona, bo nikomu nie ufamy. Teraz prace w UE idą właśnie w tym kierunku, ale my się na to nie zgadzamy. To wydaje się za daleko posunięte.
Zapowiedział pan powołanie funduszu AI, który inwestowałby w polskie start-upy z obszaru sztucznej inteligencji. Jak on miałby funkcjonować? Ile będzie w nim pieniędzy?
– W Polsce trzeba rozwijać sztuczną inteligencję, która może być złotem polskiej gospodarki. Dlatego uważam, że potrzebny jest specjalny fundusz, który będzie wspierał takie start-upy i innowacje. Mamy świetnych specjalistów w tym obszarze, którzy niestety często pracują za granicą. I musimy zacząć z nich korzystać. Czas to zmienić.
Czas, żeby Polska stała się kuźnią kadr sztucznej inteligencji. To można zrobić, tylko do tego są potrzebne pieniądze. Będę namawiał ministra finansów, żeby w 2025 roku znalazł budżety na taki fundusz, który powinien dysponować kilkuset milionami złotych.
Wspierając rynek gamedev, będę wymagający dla polityk wewnętrznych firm, ale będę też działał w kierunku wprowadzenia zmian prawnych, które pozwolą zabezpieczyć ludzi tam pracujących
Niedawno powołał pan w Ministerstwie Cyfryzacji zespół PL/AI. Spotkało się z kry
tyką, że jego pomysłodawcą i liderem jest przedsiębiorca, który także ustalił jego skład, w którym jest jego biznesowy kolega, i który zorganizował nawet obsługę PR-ową. Chodzi tu o Mirona Mironiuka. Jak pan odbiera tę krytykę?
– Od początku zapowiadałem, że Ministerstwo Cyfryzacji będzie działało na rzecz zwiększenia świadomości społecznej, jeśli chodzi o sztuczną inteligencję. Jeżeli są na świecie osoby, które chcą działać razem z nami i mówią, że robią to pro bono, to my wszystkich zapraszamy.
W zespole PL/AI mamy ekspertów, którzy byli mistrzami świata w programowaniu, którzy kierowali zespołami, programując rakiety dla Elona Muska, którzy otworzyli biznesy sięgające setek milionów dolarów. Oni nie muszą już w Polsce zarabiać. Nie chcą mieć wpływu na regulacje i legislację. Chcą mieć jedynie wpływ na to, żeby w Polsce rodziły się pomysły. Dlaczego mamy w takim razie rezygnować?
No właśnie, nie brzmi to podejrzanie?
– Na całym świecie, a szczególnie w państwach wysoko rozwiniętych, w Kanadzie czy w Stanach Zjednoczonych, to jest model normalności. Państwo cię kształci, daje jakąś szansę, a ty później pomagasz państwu. A w Polsce robimy z tego problem. Ja bym chciał, żeby Polacy nie musieli wyjeżdżać z Polski, tylko mieli tutaj firmy, w których będą mogli pracować. Tylko nikt nie stworzył nigdy przez ostatnie 20, 30 lat takich warunków. Dlatego będę takich ludzi zapraszał do współpracy, a drzwi do Ministerstwa Cyfryzacji będą otwarte dla każdego, kto chce pracować i nie żąda za to żadnego lobbingu.
Chce się pan zająć walką z dostępem do pornografii przez dzieci w internecie oraz patostreamingiem. A co z mniej drastycznymi zagrożeniami w sieci, np. tymi, które płyną z korzystania z mediów społecznościowych? Na przykład Francja w tym celu wprowadziła minimalny wiek (15 lat) na korzystanie z Facebooka, Instagrama itp. Czy w Polsce też potrzebny jest taki limit?
– Nie prowadzimy dzisiaj prac, które miałyby zwiększyć limit wiekowy, ale pracujemy nad tym, żeby zrozumieć, jak dzisiaj dzieciaki z różnego rodzaju urządzeń korzystają i ile czasu spędzają w internecie. Na podstawie raportu „Nastolatki 3.0” NASK-u wiemy, że spędzają 5,5 godziny dziennie w tygodniu i ponad sześć godzin w weekendy. Moje dzieci też uczestniczą w tym procesie i jak patrzę na te 40 godzin tygodniowo, to myślę, że to jest dużo za dużo. Ale trzeba nauczyć się tego, że to jest też odpowiedzialność rodziców. To jest problem wieloetapowy i nie wystarczy tylko ograniczyć jakiegoś wieku, ale trzeba rozwiązać problem całościowo.
Wspomniał pan o chęci wsparcia polskiej branży twórców gier wideo (gamedev), która teraz boryka się z masowymi zwolnieniami. Jak to wsparcie miałoby wyglądać?
– Tworzymy w Polsce świetne gry, mamy czym się chwalić na świecie.
Ale to nie oznacza, że nie powinniśmy wypracować mechanizmów rynkowych, które pozwalają na to, żeby pracownicy byli uczciwie traktowani, żeby kodeks pracy był obowiązujący i żeby nikogo nie wyłączać z reguł rynkowych pozwalających na to, że czuje się bezpiecznie.
Dlatego, wspierając rynek gamedev, będę wymagający dla polityk wewnętrznych firm, ale będę też działał w kierunku wprowadzenia zmian prawnych, które pozwolą zabezpieczyć ludzi tam pracujących.
Prawo mamy takie samo dla każdej firmy, a pracownicy każdej branży powinni być tak samo chronieni. Czy tutaj jest jakiś większy problem?
Chcemy realnie podnosić potencjał i kompetencje cyfrowe uczniów i wspierać nauczycieli
– Problem polega na tym, że w branży gamedev większość ludzi pracowała na umowach, które nie miały charakteru umów o pracę, tylko umów cywilnoprawnych.
Dopóki były wielki szał i zapotrzebowanie, nikt tego nie czuł, bo każdy miał pieniądze. Kiedy stworzył się problem, to wszyscy czują zapotrzebowanie na ochronę. Ale my mówimy jasno: takie problemy trzeba rozwiązywać systemowo.
Tutaj z dnia na dzień nic nie powstanie. Problem został zaadresowany w Ministerstwie Cyfryzacji i zgłoszony do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Trzeba będzie wypracować wspólne rozwiązania, ale nic na siłę, bo to też nie chodzi o to, żeby komuś rzucać kłody pod nogi i mówić, że branża ma się przewrócić.
Branża ma to z państwem przedyskutować w taki sposób, żeby i firmy tworzące rynek giełdowy były zadowolone, i pracownicy nie musieli się stresować, że zostają zatrudniani i za chwilę zwalniani.
Jesteście po pierwszym spotkaniu z organizacjami społecznymi w Ministerstwie Cyfryzacji? Jakie są wnioski?
– Przede wszystkim bardzo się cieszę, że odbyło się takie spotkanie, które przyciągnęło zarówno NGO, organizacje branżowe, lobbystów, przedstawicieli samorządów, jak i zwykłych obywateli. Pokazuje to, że zainteresowanych regulacjami jest bardzo dużo.
Dlatego postanowiłem, że ministerstwo będzie najpierw słuchało, a potem dopiero podejmowało decyzje. Jaki wniosek z tego płynie? Że powinniśmy jeszcze więcej słuchać, bo zwrócono nam wprost uwagę, że wcześniej nikt z nikim niczego nie konsultował, a przepisy powstawały, zostały wprowadzane do Sejmu i dopiero wtedy ujawniano ich treść.
Według mnie tak nie powinno być i obiecałem, że to się zmieni. Chcę ustawy prowadzić ścieżką rządową w pełnym trybie konsultacyjnym. Stworzyliśmy specjalny departament w ministerstwie, który będzie się zajmował badaniami, innowacjami i konsultacjami. Co pół roku będziemy organizowali duże społeczne wysłuchanie dotyczące cyfryzacji, które będzie gwarancją tego, że strony będą mogły powiedzieć, co im się nie podoba, co im się podoba, ale jednocześnie ktoś będzie wiedział, że te problemy zostały zaadresowane, a nie zniknęły gdzieś na mailu.+