Starlink trafia do Rosji
Choć Elon Musk zapewnia, że nie sprzedaje Rosjanom dostępu do Starlinka, to łatwo można go w Rosji kupić. Ukraiński wywiad twierdzi, że wojsko Władimira Putina „systemowo” wykorzystuje amerykańskie satelity do komunikacji i monitorowania sił Ukrainy.
W tym tygodniu ukraiński wywiad wojskowy GUR opublikował nagranie audio, na którym, jak twierdzi, dwóch rosyjskich żołnierzy, omawia zakup terminali od arabskich dostawców po mniej więcej 200 tys. rubli (2,2 tys. dol.) za sztukę. GUR nie ujawnił, o jaki konkretnie kraj arabski chodzi. Na nagraniu żołnierze omawiają też sposób konfiguracji terminali.
Według GUR z systemu korzysta m.in. 83. Brygada Powietrzno-Szturmowa, która walczy w częściowo okupowanym wschodnim regionie Doniecka.
Starlink to sieć satelitów niskoorbitalnych zapewniających szybki dostęp do internetu. Jest własnością SpaceX, prywatnej firmy należącej do miliardera Elona Muska.
„Jest wiele fałszywych doniesień, że SpaceX sprzedaje terminale Starlink Rosji. Jest to kategoryczna nieprawda. O ile nam wiadomo, żaden Starlink nie został sprzedany bezpośrednio ani pośrednio Rosji” – napisał 11 lutego Musk.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, zapytany przez dziennikarzy, czy wojska rosyjskie mogą korzystać z terminali Starlink, odpowiedział: „To nie jest u nas certyfikowany system, dlatego nie może być dostarczany i nie jest dostarczany oficjalnie. W związku z tym nie możemy go oficjalnie w żaden sposób używać”.
Co jednak wcale nie oznacza, że nie jest używany „nieoficjalnie”.
Do tej pory o Starlinku w kontekście trwającej na wschodzie Europy wojny mówiono jako o technologii zbawiennej dla Ukraińców. Używają ich na linii frontu przede wszystkim do stabilnej komunikacji pomiędzy jednostkami, medykami i dowódcami. Ukraińscy żołnierze eksperymentowali także z instalowaniem anten Starlink na dużych dronach szturmowych, ale często były one skutecznie zakłócane przez rosyjskie systemy walki elektronicznej.
Rosyjski serwis Radia Wolna Europa ustalił, że wojsko rosyjskie mogło nabyć terminale Starlink od jednej z kilkudziesięciu firm handlujących w Rosji artykułami gospodarstwa domowego. Jedna z nich, Topmachines.ru, reklamowała zestaw Starlink za 220 tys. rubli i miesięczny abonament wynoszący 100 dol.
Sprzedawca z Moskwy powiedział Radiu Wolna Europa, że konta rejestruje się na przypadkowe europejskie imiona i nazwiska i że nie ma potrzeby podawania danych z paszportu. Trzeba tylko mieć ważną kartę bankową podłączoną do międzynarodowego systemu płatności.
Według innego sprzedawcy oferowane przez niego terminale zostały „sprowadzone z Europy”.
Ponadto wydaje się, że Starlink nie jest w stanie precyzyjnie ograniczyć dostępu do sygnału. Niezależni badacze twierdzą, że system zna jedynie przybliżoną lokalizację swoich terminali, co oznacza, że chcąc wyeliminować rosyjskie wojsko, musiałby ograniczyć dostęp również dla sił ukraińskich na froncie.
Ostatnio pojawiły się doniesienia, że Starlinka używają też sudańskie siły szybkiego reagowania, prowadzące wojnę domową z regularną armią tego kraju. Notabene wspierane przez Rosję.
Rok temu SpaceX ogłosił, że ograniczy ukraińskiemu wojsku korzystanie ze Starlinka do sterowania dronami, bo nie chce, aby system był używany do działań ofensywnych. Ostatecznie Musk wycofał się z tej decyzji pod naciskiem rządu USA.
Walter Isaacson, autor wydanej niedawno biografii Muska, twierdzi, że raz nakazał on punktowe wyłączenie swojej satelitarnej sieci, by udaremnić atak dronów ukraińskich na rosyjskie okręty u wybrzeży Krymu, bo obawiał się, że Putin odpowie atakiem jądrowym.
Musk w konflikcie ukraińskim prezentuje się ostatnio jako symetrysta i proponuje zawarcie porozumienia pokojowego z Putinem, obejmującego rezygnację Ukrainy z terytoriów zajętych przez Rosję. Kilka dni temu powiedział, że nie ma mowy, żeby Putin przegrał, i że jeśli rosyjski prezydent się wycofa, to zostanie zamordowany, a jego miejsce zajmie ktoś „jeszcze bardziej hardkorowy”.
Do tej pory o Starlinku w kontekście trwającej na wschodzie Europy wojny mówiono jako o technologii zbawiennej dla Ukraińców