Szlaban dla Netfliksa
Hiszpański klub FC Valencia nie wpuści na stadion kamer firmy produkującej film dla Netfliksa o piłkarzu Realu Madryt Viniciusie Juniorze. Sprawa wywołuje ekstremalne kontrowersje i emocje.
Wszyscy wiedzą jaki będzie jeden z głównych wątków filmu o 23-letnim czarnym Brazylijczyku. Brazylijska firma Conspiraçao przygotowuje dla Netfliksa opowieść, która będzie miała premierę w 2025 roku. Scenariusz pisze Emílio Domingos, reżyseruje Andrucha Waddington. To ma być film o wschodzącej gwieździe piłki nożnej, która podjęła, a może wręcz rozpętała walkę z rasizmem na stadionach w Hiszpanii. A jednym z ważnych elementów narracji – powrót do miejsca, w którym wydarzył się najbardziej spektakularny akt viniciusowej wojny.
Vinicius walczący z rasistami
21 maja zeszłego roku na Estadio Mestalla w Walencji Real przegrywał w 69. minucie 0:1, gdy Brazylijczyk pobiegł z piłką na bramkę rywala lewym skrzydłem. Tak się złożyło, że w polu karnym gospodarzy leżała jeszcze jedna piłka, która dostała się na plac gry przypadkiem. Podbiegł do niej piłkarz Valencii Eray Cömert i kopnął tak, że trafiła w piłkę przy nodze Viniciusa. W ten złośliwy i niedozwolony sposób Szwajcar przerwał groźną akcję Brazylijczyka.
Vinicius wpadł w szał. Wdał się w awanturę z kibicami Valencii. Sędzia próbował zapanować nad wydarzeniami: Cömert dostał żółtą kartkę, a Real rzut wolny. Ale Brazylijczyk został rasistowsko obrażony przez fanów z Estadio Mestalla. Podbiegł do trybun, kłócił się z kimś, kto go obraził. Wsparli go koledzy z zespołu. Spiker na stadionie prosił o spokój. Informował, że rasistowskie wyzwiska sprowadzą karę na klub i kibiców. Sytuację udało się uspokoić na jakiś czas.
Niestety, w doliczonym czasie gry, gdy Real walczył o remis, nastąpił kolejny wybuch złych emocji między piłkarzami obu drużyn. Vinicius znów wystąpił w roli głównej. W przepychance uderzył w twarz Hiszpana Hugo Duro. Sędzia obejrzał powtórkę i pokazał Brazylijczykowi czerwoną kartkę. Real przegrał 0:1. Madryckie media były oburzone. Postawiły Viniciusa w roli ofiary rasistowskich ataków w Walencji, ofiary, której nie tylko nikt nie chronił, ale jeszcze ukarał podwójnie.
To był dziewiąty rasistowski atak na Viniciusa na hiszpańskich stadionach. W mediach społecznościowych Brazylijczyk napisał: „To nie był pierwszy raz, ani drugi, ani trzeci.
Rasizm jest powszechny w La Liga. W rozgrywkach uważa się to za normalne, federacja uważa to za normalne, a rywale do tego zachęcają. Przykro mi. Liga, która kiedyś należała do Ronaldinho, Ronaldo, Cristiano i Messiego, dzisiaj należy do rasistów”. Dodał, że kocha Hiszpanów, ale nie rozumie, dlaczego akceptują przyzwolenie na rasizm w ich kraju.
Włoski trener Realu Carlo Ancelotti stwierdził: – To, że stadion wrzeszczy na zawodnika „małpa” i że trener myśli o zdjęciu go z boiska z tego powodu... Coś jest nie tak z tą ligą.
Także Vinicius był przekonany, że fani Valencii krzyczeli na niego z trybun „mono” (małpa). Po analizach nagranych odgłosów ze stadionu okazało się jednak, że krzyczeli „tonto” (głupiec).
Tymczasem Valencia wyłowiła z tłumu na Estadio Mestalla tych, którzy rasistowsko lżyli Viniciusa. Dostali zakazy wejścia na stadion, a ich sprawy są w sądzie. Klub i całe miasto protestowało jednak przed tym, by generalizować i apelowało, by nie nazywać rasistami ich wszystkich. Media z Madrytu buzowały oburzeniem.
Czy Hiszpania jest rasistowska?
Największy w Hiszpanii dziennik „El Pais” zadał pytanie na pierwszej stronie: „Czy Hiszpania jest rasistowskim krajem”. Do debaty przyłączyli się politycy, a premier Pedro Sanchez powiedział: „Zero tolerancji dla rasizmu”.
Za Viniciusem wstawiły się władze Brazylii, na czele z prezydentem kraju Luizem Inácio Lulą da Silvą. Ówczesny minister sprawiedliwości Brazylii Flavio Dino ogłosił, że rząd brazylijski rozważa zastosowanie zasady eksterytorialności. Kodeks karny w Brazylii, ale także w Hiszpanii i wielu innych krajach przewiduje, że w szczególnie drastycznych przypadkach można zastosować prawo własne w obronie obywateli mieszkających za granicą, jeśli tamtejsze władze ich nie chronią. W akcie solidarności z Viniciusem w Rio de Janeiro wygaszono światła na słynnej statui Chrystusa z Corcovado.
Vinicius oskarżył też władze La Liga, że nie walczą z rasistami na stadionach. Prezes ligi hiszpańskiej Javier Tebas był innego zdania. Po jakimś czasie w jednym z wywiadów Vinicius przyznał: „Ja też nie jestem święty”. To prawda, że Brazylijczyk często zachowuje się na boisku prowokująco: kłóci się z sędziami, rywalami. Ale to samo robi wielu innych graczy.
Jakiś czas po skandalu na Mestalla policja w Madrycie zatrzymała czterech podejrzanych, którzy cztery miesiące wcześniej, przed derbowym meczem Realu z Atletico powiesili kukłę Viniciusa na jednym z mostów w okolicy ośrodka sportowego Królewskich. Czterej zatrzymani, w wieku od 19 do 24 lat związani byli z „Frente Atletico” – bojówką ultrasów Atletico Madryt. Władze Atletico wydały komunikat, w którym nazwały wydarzenie „ohydnym i niedopuszczalnym” i zapewniły, że zatrzymani „zawstydzają klub i jego prawdziwych kibiców”.
Wydaje się, że majowy skandal z Walencji przepełnił czarę goryczy. Od tamtej pory nie spotykają Viniciusa rasistowskie ataki na innych hiszpańskich stadionach.
W tym sezonie Real znów grał z Valencią i pokonał ją w Madrycie 5:1, a Vinicus zdobył dwie bramki. W najbliższą sobotę Brazylijczyk wróci na Estadio Mestalla – pierwszy raz od incydentów z maja. Ekipa z firmy Conspiraçao chciała być na meczu. Kręcić zdjęcia do filmu dla Netfliksa. Chciała też rozmawiać z Hugo Duro – tym, którego Vinicius uderzył w maju ubiegłego roku.
Władze Valencii nie wyraziły na to zgody. Poprosiły szefów La Liga, by nikt z Conspiraçao nie dostał akredytacji na Estadio Mestalla. Javier Tebas i jego organizacja przystali na prośbę klubu. W Madrycie wywołało to poruszenie. Nie tylko. W całej Hiszpanii. Dziennik „Superdeporte” z Walencji wydrukował na pierwszej stronie tytuł: „Żadnych filmów więcej”. Tłumaczy, że szefowie FC Valencia nie widzą żadnej korzyści dla klubu z tego, by ekipa z firmy współpracującej z Netfliksem kręciła w sobotę zdjęcia na Estadio Mestalla. Co więcej, obawiają się, że byłyby nakręcone tendencyjnie: tak by z kibiców jeszcze raz zrobić rasistów.
Vinicius oskarżył też władze La Liga, że nie walczą z rasistami na stadionach