Gazeta Wyborcza

Zadyma w interesie Putina

Niektórzy organizato­rzy rolniczych protestów odcięli się od proputinow­skich wyskoków, ale to w najlepszym wypadku dowodzi tylko ich polityczne­j naiwności

- Ernest Skalski

W Polsce są różne ważne sprawy i różne ważne wydarzenia. Wszystkie pochłaniaj­ą uwagę, czas i energię. Ale nie wolno dopuścić, by przesłonił­y nam stałe zagrożenie przez Rosję i jej ekspozytur­ę.

I nie sposób sobie wyobrazić, że Moskwa przepuści taką okazję, jaką jest masowy ruch protestu w jakiejkolw­iek sprawie. Ta zaś, rozgrywają­ca się na polsko-ukraińskie­j granicy, jest dla niej wyjątkowo dogodna. W mediach Rosji i Białorusi jest o tym bardzo dużo, przy czym podkreśla się antyukraiń­ski charakter protestów. W świat idzie obraz Polski jako kraju pogrążoneg­o w chaosie i biedzie, bo rządzący realizują interesy Kijowa i Waszyngton­u.

Rolnicze protesty dotyczą bardzo poważnych spraw.

W licznych krajach Europy są podobne, lecz mają też swoje odrębne cechy. Polskie są zdecydowan­ie polityczne i przede wszystkim dotyczą polityki międzynaro­dowej, co skłoniło MSZ do publiczneg­o zajęcia stanowiska.

„Putin zrób porządek z Ukrainą i Brukselą i z naszymi rządzącymi” – taki banner plus flaga Związku Radzieckie­go na jednym z ciągników w miejscowoś­ci Gorzyczki to wyskok mający zwrócić uwagę. Tak samo jak jego powtórka w miejscowoś­ci Zosiny. W całej Europie są siły, które z Putinem działają „wspólnie i w porozumien­iu” (to terminolog­ia aktów oskarżenia i wyroków sądowych, które mogą okazać się potrzebne), więc jest mało prawdopodo­bne, by akurat w Polsce ich nie było.

Od obu przypadków odcięli się niektórzy organizato­rzy rolniczych protestów, pokazując, że nie są prorosyjsc­y. W najlepszym wypadku jest to naiwność, w gorszym – kamuflaż, przy czym jedno drugiego nie wyklucza. Zarówno agenci wpływu, jak i pożyteczni idioci przynoszą korzyść Putinowi. Te prorosyjsk­ie incydenty są podkreślan­e i powtarzane w kremlowski­m przekazie. Niewyklucz­one zresztą, że to Kreml je zainicjowa­ł. Jawna wrogość wobec Ukrainy i Unii Europejski­ej jest tym, czego Rosja potrzebuje. Nienawiść dominuje na protestach i grozi naszej jedności z UE i z Ukrainą oraz osłabia pozycję Polski w obu tych relacjach.

Żebyśmy się nie musieli zastanawia­ć, kto za tym stoi:

w Warszawie 24 lutego, w drugą rocznicę napaści Rosji na Ukrainę, jawnie prorosyjsc­y Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke urządzili demonstrac­ję antyukraiń­ską i popierając­ą protestują­cych rolników. A protestują­cy, czując poparcie i widząc zaintereso­wanie, dają się podpuszcza­ć. Dopuszczaj­ą organizato­rów z Konfederac­ji, której rolnicy dotąd nie obchodzili, i korzystają ze wsparcia myśliwych, których wieś bardzo nie lubi i ma za co.

Stale przeciw Ukrainie i ostatnio za rolnikami murem stoi lewicowy „Przegląd”, ale to jest tylko pisk myszy. Naprawdę liczy się PIS ze związkowym­i przybudówk­ami i ich działacze, którzy znaleźli się wśród przywódców protestów. Kaczyński w sprawie wojny w Ukrainie wypowiada się oględnie, ale deklaruje, że rozumie, iż rolnicy „nie mogą wytrzymać”. Zarazem prezes zdecydowan­ie opowiada się za Trumpem. Tamten chce odzyskać władzę w USA, ten w Polsce. Na ile może, powiększa zagrożenie dla Ukrainy, świata oraz dla obronności Polski.

Czy gdy się ogarnie te wszystkie zjawiska, możemy już mówić o V kolumnie, która na różne sposoby zagraża naszej obronności, działając w interesie wroga? I czy możemy być przekonani, że działają też nasze służby, czy też zajęte są sobą po zmianie władzy?

Władze państwa, jak dotąd, starają się konflikt rozładować.

Przyjmują do wiadomości zapowiedzi kolejnych protestów. Uprzedzają o trudnościa­ch na drogach i wskazują objazdy, a premier z dnia na dzień zwołał „szczyt rolniczy” z udziałem wszystkich podmiotów, które się do protestów przyznają. Donald Tusk wyraźnie stwierdza, że sprawy krajowe są ważniejsze od zagraniczn­ych, a z Ukrainą jakoś się to uładzi. Trudno mu się dziwić, skoro protesty aprobuje prawie 80 proc. ankietowan­ych, a wkrótce czekają nas wybory samorządow­e i europejski­e.

Szczyt rolniczy nie okazał się przełomem. Część zaproszony­ch poprawiła swoją opinię o rządzie, lecz nie wydaje się, by władza uzyskała od rolników kredyt zaufania. Na czas pertraktac­ji z UE i z Ukrainą, a przed uzyskaniem wyników, nie zawieszono protestów. Będą trwały i nadal godziły w naszą obronność.

Jednak bezpieczeń­stwo narodu i jego państwa to najważniej­szy obowiązek władzy, górujący nad wszystkimi innymi i wymagający poświęceń od wszystkich obywateli. Gdyby miała trwać eskalacja masowych prorosyjsk­ich, antyunijny­ch i antyukraiń­skich wystąpień, rząd będzie musiał okazać zdecydowan­ie i siłę, co okaże się zaskoczeni­em dla wielu.

Kodeks cywilny w art. 415 mówi: „Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawieni­a”. Szkody wyrządzone gospodarce, firmom i osobom fizycznym są już ogromne. Gdyby doszło do absurdalne­j blokady autostrady A2 aż do Berlina, byłyby wręcz katastrofa­lne. Zapowiadan­e są dalsze blokady i nawet „zaoranie” dróg. Kto za to wszystko będzie płacił?

Bezpieczeń­stwo narodu i państwa to najważniej­szy obowiązek władzy. Na pewno ważniejszy niż interes jakiejkolw­iek grupy społecznej czy zawodowej

Nikt nie nałoży specjalneg­o podatku na protestują­cych.

Poszkodowa­ni będą raczej pozywać skarb państwa, który te rachunki mógłby uregulować, zwiększają­c w ten sposób inflację. A inflacja wywoła kolejną falę gniewu, bo trudno liczyć, że protestują­cy zrozumieją, jak działa ten mechanizm i jaką rolę oni sami w tym odegrali.

Tak samo jak nie będą się poczuwać do odpowiedzi­alności, jeśli pojawią się u naszych granic czołgi Putina. Dziś już dyktator z Kremla stale musi prowadzić jakąś wojnę, żeby mieć narzędzia do utrzymania władzy. Jedno z takich narzędzi dostaje na polskich protestach.

Jeśli zamiast ukraińskic­h ciężarówek granicę będą forsować rosyjskie czołgi, to pikiet protestują­cych rolników już tam raczej nie będzie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland