Przez nanoplastik szybciej się starzejemy
Boimy się mikroplastiku, który pochłaniamy razem z jedzeniem. Ale jeszcze mniejsze cząstki – o rozmiarze nanometrów – szkodzą nam najbardziej. Zmieniają np. działanie komórek odpornościowych.
Gdy w latach 60. pojawiły się plastikowe worki, budziły zachwyt. Teraz mamy problem z nadmiarem plastikowych śmieci. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam, że jedna z oceanicznych wysp, utworzona z plastikowych śmieci, jest pięć razy większa od Polski, bardzo to mną wstrząsnęło. Ale przerażające jest też to, jak każdy z nas codziennie przykłada się do tego problemu. Mnie też to dotyczy, bo nie da się zupełnie uniknąć kupowania plastiku. Pakuje się w niego żywność, kosmetyki, a potem zostajemy ze śmieciami, które powinniśmy utylizować.
Plastik dołączył do listy skażeń, którymi zajmuje się moja katedra. Nie chodzi tylko o skalę powstawania plastikowych śmieci, ale o to, jakie są konsekwencje ich rozkładania.
Cząstki plastiku trafiają do naszego organizmu, gdy zjadamy ryby i owoce morza, gdy pijemy wodę butelkowaną.
W wodzie kranowej też są cząstki plastiku, ale jest ich zdecydowanie mniej. Herbata zaparzona w torebce to też dodatkowa porcja plastiku w kubku.
Dużo słyszymy o mikroplastiku, naukowcy znajdują go w różnych miejscach ludzkiego ciała, nawet w męskim układzie rozrodczym, zarówno w jądrach, jak i nasieniu, ale także w łożysku kobiet. Ale tak naprawdę najbardziej szkodliwe są jeszcze mniejsze cząstki – nanoplastik.
Plastik atakuje komórki
Mikrocząstki mają średnicę mniejszą niż 5000 nanometrów, nanocząstki – mniejszą niż 100 nm. To ogromna różnica wielkości. Większość opublikowanych badań naukowych dotyczy obecności mikroplastiku w organizmach, ponieważ łatwiej bada się te większe cząstki.
Wciąż jesteśmy przed fazą badań zawartości nanoplastiku. Ostatnio ukazała się pierwsza praca, gdzie wykazano obecność nanoplastiku we krwi wszystkich zbadanych 196 osób.
W mojej katedrze zajmujemy się badaniami oceniającymi toksyczność nanoplastiku wobec komórek krwi człowieka. Są to badania in vitro. Widzimy, że im mniejsze są cząstki plastiku, tym są dla komórek bardziej toksyczne. Badania innych zespołów, prowadzone na zwierzętach, również wskazują na większą szkodliwość mniejszych cząstek plastiku.
Za pomocą kaszlu mamy szansę usunąć mikroplastik z dróg oddechowych. Wydalamy go w dużej ilości z układu pokarmowego. Nanoplastik zostaje zaś w tkankach, działa głębiej, wnika do komórek, bo jest od nich mniejszy i w konsekwencji zmienia ich funkcjonowanie. Badamy, jak działa na limfocyty i erytrocyty człowieka.
Widzimy, że doprowadza do zmiany kształtu erytrocytów, naciska na nie, zmienia płynność ich błony komórkowej, co wpływa na ich strukturę.
Erytrocyt, który przenika przez naczynia krwionośne, musi być elastyczny, musi się odkształcić, spłaszczyć. Przez kontakt z nanoplastikiem może tę zdolność tracić. To może prowadzić do szybszego usuwania krwinki czerwonej z obiegu i, przy dużym nasileniu tego procesu, do anemii.
Badania innych naukowców sugerują, że cząstki plastiku mogą przyczyniać się do zakrzepów w naczyniach krwionośnych. Nanocząstki mogą też przeniknąć do wnętrza limfocytów, co prowadzi do uszkodzeń DNA. Nanoplastik zwiększa liczbę wolnych rodników, które przyspieszają procesy starzenia i powodują choroby. Zaburza pracę mitochondriów komórkowych i wywołuje apoptozę, czyli programowaną śmierć komórek.
Nanoplastik jak smog
Działanie nanoplastiku można porównać do cząstek smogu. Mnóstwo badań pokazuje, jak szkodliwe są zanieczyszczenia powietrza. Maleńkie cząstki smogu mogą przenosić wirusy i bakterie, działają nie tylko w układzie oddechowym, ale także w mózgu. Badania pokazują związek smogu z chorobami neurologicznymi.
Cząstki plastiku zapewne mogą mieć podobne działanie. Mogą transportować w organizmie toksyczne substancje. Wiemy przecież, że plastikowe opakowania zawierają związki wpływające choćby na pracę naszych hormonów.
To wszystko brzmi przerażająco, ale jako gatunek jakoś dajemy sobie radę w takim skażonym świecie. Rocznie wprowadza się na rynek około dwóch tysięcy nowych związków i ludzie się do nich przystosowują.
Niestety, część bardziej wrażliwych osób choruje. Musimy zatem ograniczyć używanie plastiku i zwiększyć recykling, żeby jak najmniej narażać się na przenikanie jego cząstek do organizmu.
Nawet drobne zmiany się liczą – np. jeśli mamy do wyboru herbatę w torebce i luzem, lepiej zaparzyć suszone liście bez torebki.
Poza tym warto dobrze się odżywiać, aby dostarczać sobie antyoksydantów, które neutralizują wolne rodniki. Warzywa i owoce mają związki, które chronią organizm przed stresem oksydacyjnym.
Powinniśmy też sprawdzać metki przy kupowanych ubraniach i unikać tych szytych ze sztucznych materiałów. Z każdym praniem zanieczyszczają one wodę cząsteczkami plastiku.
Takimi codziennymi działaniami możemy zadbać o siebie i środowisko. Może uda nam się nie powiększać już pływających plastikowych wysp na oceanach.
Działanie nanoplastiku można porównać do cząstek smogu. Maleńkie cząstki smogu mogą przenosić wirusy i bakterie, działają nie tylko w układzie oddechowym, ale także w mózgu. Badania pokazują związek smogu z chorobami neurologicznymi
• Prof. Bożena Bukowska pracuje w Katedrze Biofizyki Skażeń Środowiska na Uniwersytecie Łódzkim. Jest badaczką szkodliwości pestycydów i związków uniepalniających. Zajmuje się też popularyzowaniem wiedzy o wpływie smogu na zdrowie ludzi.