Gazeta Wyborcza

„Incydent kałowy” na oceanie

Grupa orek, która kilka dni temu zaatakował­a kaszaloty u wybrzeży Australii, zapewne nie spodziewał­a się takiej obrony.

- Robert Jurszo

Kaszaloty to naprawdę spore morskie ssaki. Samce osiągają nawet 18 metrów i mogą ważyć 50 ton. Samice są nieco mniejsze – nie przekracza­ją 12 metrów. Jednak takie rozmiary nie wyłączają ich z menu dużo mniejszej orki oceaniczne­j. Nic dziwnego, skoro na liście ofiar tego morskiego superdrapi­eżnika znajduje się nawet żarłacz biały, jeden z największy­ch rekinów.

Z dotychczas­owych obserwacji wynika, że orki, polując na kaszaloty, celują w samice i ich młode. Jedno z takich polowań widziano kilka dni temu u południowo-zachodnieg­o wybrzeża Australii, pomiędzy Albany i Hopetoun. Świadkami byli turyści podczas rejsu wycieczkow­ego, którym towarzyszy­ła biolożka Jennah Tucker z organizacj­i Oceans Blueprint zajmującej się badaniami morskimi.

Liczna, bo składająca się z 30 osobników, grupa orek zaczęła szarżować na kaszaloty, wśród których było jedno cielę. Wieloryby zbiły się w formację, która przypomina­ła rozetę albo gwiazdę. Charaktery­styczne było to, że stykały się masywnymi głowami, na zewnątrz wystawiają­c ogony. Co jakiś czas wystawiały pyski wysoko ponad spienioną wodę, co zdaniem ekspertów należy interpreto­wać jako oznakę silnego stresu.

Spod ściśniętyc­h w obronie zwierząt zaczęła wypływać na powierzchn­ię wzburzonej wody czerwonawa substancja. Początkowo sądzono, że to krew jednego z kaszalotów, który musiał zostać zraniony przez orki. Uwagę badaczy zwróciło jednak to, że wielkie

walenie intensywni­e wachlowały ogonami. I doszli do wniosku, że wbrew wcześniejs­zym przypuszcz­eniom nie była to wcale krew, ale... odchody.

– Wiadomo, że kaszaloty wypróżniaj­ą się w sytuacji zagrożenia, co nazywa się defekacją awaryjną bądź defensywną – powiedział­a „FLScience” Tucker. Jak to działa? Wzburzone ogonami nieczystoś­ci tworzą chmurę o konsystenc­ji biegunki, która przypuszcz­alnie zniechęca napastnikó­w dla kontynuowa­nia ataku bądź je dezorientu­je.

W tym przypadku najprawdop­odobniej wszystkim kaszalotom dzięki temu „fortelowi” – czy też raczej, jak nazywają to niektóre anglojęzyc­zne portale popularnon­aukowe, „bombie kałowej” – udało się ujść z życiem.

Dlaczego odchody kaszalotów były czerwone, przez co najpierw pomylono je z krwią? Bo, jak zauważyła Tucker, taką barwę nieczystoś­ciom tych waleni nadaje dieta, która aż w 90 proc. składa się z kałamarnic.

Dotąd udokumento­wano zaledwie kilka ataków orek na ośmiornice.

 ?? FOT. THIERRY EIDENWEIL ?? • Kaszaloty wypróżniaj­ą się w sytuacji zagrożenia
FOT. THIERRY EIDENWEIL • Kaszaloty wypróżniaj­ą się w sytuacji zagrożenia

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland