Najbardziej irytująca filmowa postać roku
Chce być inteligentem w starym stylu, samotnym pisarzem z papierosem w ustach. W rzeczywistości bohater „Czerwonego nieba” jest karykaturalny, śmieszy błazeństwem.
Czerwone niebo nasuwa skojarzenia z impresjonistycznymi obrazami Moneta albo filmami romantycznymi, w których kochankowie, wpatrując się w zachodzące słońce, nieśmiało chwytają się za dłonie. Tytuł filmu Christiana Petzolda („Tranzyt”, „Undine”), choć oddaje zawarty w fabule sentymentalizm, w rzeczywistości odwołuje się do społecznych niepokojów epoki antropocenu.
WAKACJE NAD BAŁTYKIEM
Przyjaciele Leon (Thomas Schubert) i Felix (Langston Uibel) przyjeżdżają do domku letniskowego w nadmorskiej miejscowości. Znajdująca się pośrodku lasu posiadłość należy do matki Felixa. Mężczyzn na miejscu zastaje niemiła niespodzianka: w domku panuje rozgardiasz, po podłodze walają się damskie ciuchy, czuć zapach niedojedzonej lasagne. Okazuje się, że jeden z pokojów zamieszkuje Nadja (Paula Beer), dorabiająca w znajdującej się nieopodal lodziarni.
Towarzystwo obcej jest nie po myśli bohaterów, którzy planowali skupić się na pracy twórczej. Leon jest początkującym pisarzem, który właśnie kończy drugą powieść o chwytliwym tytule „Club Sandwich”. Felix z kolei planuje studia na Akademii Sztuk Pięknych i przygotowuje portfolio. Obecność Nadji zaburzy ich plany.
Tymczasem nieopodal rozgrywa się dramat; w wyniku suszy okoliczne lasy stanęły w płomieniach.
KINO LETNIE
„Czerwone niebo” przywodzi na myśl filmy letnie rozgrywające się w nadmorskich kurortach. Christian Petzold zainspirował się twórczością Erica Rohmera, francuskiego nowofalowca, dla którego motyw wakacji stanowił punkt wyjścia do rozważań o ciele, seksualności, miłości, pracy i rytmie życia.
Bezpośrednim odwołaniem dla niemieckiego reżysera był film „Kolekcjonerka” (1967), którego bohaterami są dwaj inteligenci spędzający wakacje w Saint-Tropez. W ich domku niespodziewanie zamieszkuje uwodzicielska Haydée (Haydée Politoff).
Bohaterka Rohmera prowadzi swobodne życie seksualne, co nie podoba się zauroczonym w niej współlokatorom. Podobny wątek pojawia się w filmie Petzolda – niemiecki reżyser zmienia jednak sposób przedstawiania bohaterki. Nadja jest upodmiotowiona, nikt nie stygmatyzuje jej za niezobowiązujący romans; to ona podejmuje decyzje dotyczące swojego życia.
Inną inspiracją dla Petzolda miało być „Legendarne amerykańskie pidżama party” (2010) Davida Roberta Mitchella. Polskim widzom „Czerwone niebo” może kojarzyć się z kameralnym „Ostatnim dniem lata” (1958) Tadeusza Konwickiego.
Dlaczego Petzold osadza fabułę właśnie w okresie wakacyjnym? Bo dla młodych jest to czas formujący. Latem rozgrywa się wiele filmów coming of age. Nastolatki wymykają się spod opieki dorosłych, aby zażyć nieco wolności. Podczas długich letnich dni przeżywają pierwsze miłosne uniesienia i zawody, rozmyślają o przyszłości, poszukują własnej drogi życiowej. Szczęśliwe, ale także traumatyczne wydarzenia kształtują ich tożsamość.
Wakacje są rodzajem rytuału wejścia w dorosłość. Bohaterowie Petzolda są już co prawda dwudziestoparolatkami, ale – podobnie jak nastolatki z filmów coming of age – doświadczają pewnej przemiany.
PUŁAPKI SUKCESU
W „Czerwonym niebie” pojawia się sporo odniesień do XIX-wiecznej literatury niemieckiej – m.in. dzieł Heinricha von Kleista czy Heinricha Heinego. Leon, który zaczytuje się w tej literaturze, postrzega swój zawód bardzo tradycjonalistycznie, chce być inteligentem w starym stylu; ucieka w odosobnienie, poszukuje weny, ćmiąc papierosa. W rzeczywistości jest jednak postacią karykaturalną, niczym bohater farsy śmieszy swoim błazeństwem.
Zachowanie Leona sprawia, że nawet widz czuje się niezręcznie. Bohater pozuje na wytrawnego literata, jest przemądrzały i pyszny. Pisarstwo
kształtuje jego tożsamość. Pracę intelektualną stawia ponad inne zawody. Deprecjonuje pracę innych – protekcjonalnie odnosi się do Nadji, która zajmuje się tak przyziemną czynnością jak sprzedawanie lodów.
Petzold opowiada o pułapkach sukcesu. „Czerwone niebo” jest studium artysty, którego – karmione komplementami – ego staje się źródłem niepowodzeń. Leon, którego pierwsza powieść osiągnęła ogromny sukces, jest zapatrzony w siebie. Świat płonie, a on zamęcza wszystkich rozważaniami na temat swojego dzieła. Zapewniam was, że to najbardziej irytująca filmowa postać tego roku.
„Czerwone niebo” ma wymiar osobisty. Petzold naśmiewa się z zadufanego w sobie Leona, naśmiewając się tak naprawdę z siebie samego. Reżyser w wywiadach wspomina okres, w którym pracował nad drugim filmem – „Cuba Libre” (1996), który okazał się artystyczną porażką. Porażką, która była świetną lekcją pokory.
WIDMO KATASTROFY
Petzold dość świadomie czerpie z wielu gatunków. „Czerwone niebo” jest komediodramatem, ale pewne elementy scenariusza przypominają kino grozy. Oto grupa bohaterów jedzie do domku na odludziu. Wokół nie ma żywej duszy. Awarii ulega samochód Felixa, bohaterowie znajdują się w potrzasku; nie mają możliwości wydostania się z lasu. A w gęstwinie czyha niebezpieczeństwo. Brzmi znajomo? Tak zaczyna się mnóstwo klasycznych horrorów. W „Czerwonym niebie” nie ma co prawda potwora sensu stricto, ale zagrożeniem jest żywioł trawiący okoliczne lasy.
Dyskurs dotyczący kryzysu klimatycznego jest jednak jedynie tłem dla tej historii. Bohaterowie – tak jak wielu współczesnych – bagatelizuje zagrożenie. Zajmują się swoją codziennością, zapominając o tym, co dzieje się wokół. Co może zmienić ich podejście? Katalizatorem przemian często jest tragedia, która zmusza nas do przewartościowania pewnych spraw. Petzold nie tworzy jednak filmu dystopijnego. Wręcz przeciwnie. Pokazuje, że świat – zarówno ten bohaterów, jak i przyrody – jest do uratowania. Wystarczy o niego zawalczyć.
Chelsea Wolfe
„She Reaches Out to She Reaches Out to She” Loma Vista Recordings
Zachowanie Leona sprawia, że nawet widz czuje się niezręcznie. Bohater pozuje na wytrawnego literata, jest przemądrzały i pyszny. Pisarstwo kształtuje jego tożsamość. Pracę intelektualną stawia ponad inne zawody
„Czerwone niebo” w kinach od piątku, 5 kwietnia