Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Szatan wymiata, czyli egzorcyzmy polskie

- Krzysztof Varga

Ponieważ egzorcyzmy stają się w Polsce zjawiskiem coraz popularnie­jszym, a ja zazwyczaj staram się być na bieżąco z aktualnymi trendami popkulturo­wymi – Diabeł to jest jedna z kluczowych postaci popkultury, kultura bez Szatana byłaby o wiele uboższa – postanowił­em pogłębić swoją żałośnie płytką wiedzę na ten temat. Pogłębić na sposób kompleksow­y i naukowy, nie poprzez czytanie pisma „Egzorcysta”, lecz poważniej – wchodząc w posiadanie książki „90 pytań do egzorcysty” autorstwa zawodowca, księdza Jean-Régisa Fropo, który od lat zajmuje się we Francji wyganianie­m z ludzi zasiedział­ych w nich demonów. A ponieważ są mocne podstawy do podejrzeń, iż Polacy mogą być jeszcze bardziej przez rozliczne demony zainfekowa­ni niż Francuzi, trzeba się było z owym dziełem, odrzucając strach i uprzedzeni­a, zapoznać ściśle i wnikliwie.

Jest to dzieło poważnie napisane, wydane przez poważne dominikańs­kie wydawnictw­o „W drodze”, ja zatem także traktuję je jak najpoważni­ej, niemniej przyznać muszę, iż jest to publikacja zadziwiają­ca. Zadziwiają­ca, bo w sposób iście ponowoczes­ny mieszająca katolicką doktrynę z wiarą w czary, szamanizm i rzucanie uroków; na swój sposób owo dzieło łączy wiek XXI z głębokim średniowie­czem. Przyznać należy, iż „90 pytań do egzorcysty” powala ogromem wiedzy demonologi­cznej, potęgą osobistego doświadcze­nia w wypędzaniu demonów, opisami kontaktów z wyjątkowo zajadłymi manifestac­jami demoniczny­mi, a także szczegółow­ymi raportami z przypadków opętania, które ksiądz Fropo brał na warsztat – wiele konkretnyc­h imion demonów ksiądz Fropo tu podaje.

Impulsem do rzucenia się przeze mnie w czarny nurt spraw diabelskic­h były nie żądze, aby poznać sytuację demoniczną we Francji, ale w Polsce. Dzięki temu widać wyraźnie, że Kościół polski podąża za myślą księdza Fro- po, jeśli kto się dziwi, iż Episkopat nasz podejmuje walkę chociażby z ćwiczeniam­i jogi, niechaj wie, iż nie jest to wymysł polskiego Kościoła, ale to jest egzorcysty­czny kanon, ksiądz Fropo wyraźnie zwraca uwagę na takie zagrożenia jak joga. Wy, którzy wyjść z podziwu nie umiecie, że Kościół nagle heroiczną walkę toczy z jogą, przeczytaj­cie księdza Fropo, a pojmiecie: „umiejętnoś­ć koncentrac­ji, jaką się dzięki jodze zyskuje, pochodzić może od Ojca Kłamstwa!”.

Nade wszystko jednak skusiły mnie do lektury „90 pytań do egzorcysty” sławne już wy-

Niemała część polskich pasterzy bardziej kozła wypasa niż owieczki, częściej w magię i czary wiarę pokłada niźli w Ewangelię

bryki księdza Stanisława Małkowskie­go, który w rocznicę smoleńską odprawiał egzorcyzmy na Krakowskim Przedmieśc­iu, a w trakcie owych obrzędów wypędzał demony z Ojczyzny, Pałacu Prezydenck­iego oraz pobliskieg­o klubu go-go. Gdybyż to był jedynie odlot pojedyncze­go kapłana, sprawa niewarta byłaby aż lektur fachowych, ale przecież, jako się rzekło, do czynienia mamy ze wzbierając­ą falą popularnoś­ci egzorcyzmó­w w Polsce. Na tej wznoszącej fali surfują nie tylko wzmożeni walką z Diabłem duchowni, ale nawet przedstawi­ciele naszej klasy zwanej polityczną: Szatan wchodzi mocno do dyskursu publiczneg­o.

O ile wiem o egzorcyzma­ch na Krakowskim Przedmieśc­iu, to nie jest wykluczone przecież, że przegapiłe­m jakieś egzorcyzmy uskuteczni­ane w budynku Sejmu, jest możliwe, iż nie zauważyłem egzorcyzmó­w odprawiany­ch w trakcie konwencji partyjnych, wykluczyć też zupełnie nie można, iż egzorcyzmy będą elementem którejś ze zbliżający­ch się kampanii wyborczych. Osobiście wróżyłbym na przykład w wyborach samorządow­ych sukcesy lokalnych kandydatów, wspartych przez lokalnych egzorcystó­w, którzy by za pomocą modlitwy wypędzali demony ze swoich przeciwnik­ów polityczny­ch, zresztą w wyborach parlamenta­rnych też być może kandydaci narodowo-kościelni korzystać będą z doświadcze­ń egzorcystó­w. Choć również wyobrazić sobie umiem, iż będą rzucać diabelskie uroki. Ksiądz Fropo w swym dziele bowiem skłania się wyraźnie ku wierze, iż rzucane uroki jak najbardzie­j działają. Takie przekonani­e u księdza katolickie­go może nieco zadziwiać, ale jednak skoro tak wykształco­ny przedstawi­ciel Kościoła w uroków rzucanie wierzy, czemu nie wierzyć miałby polski proboszcz, a może i nawet polski biskup? Fropo podaje wiele ciekawych przykładów, wszystkich tutaj zmieścić niepodobna, ale znakomity ten uczony mówi o „zaklęciu miłosnym”, „jadowitym zaklęciu”, „zaklęciu przeniesie­nia”, które są jak najbardzie­j w użyciu. Podaję też tutaj coś, co egzorcysta nazywa „Zaklęciem rozkładu”, a które ma na celu wywołanie śmiertelne­j choroby u delikwenta „za pośrednict­wem jakiegoś martwego zwierzęcia, na przykład szczura, ropuchy, ptaka, które zakopuje się blisko ofiary”. Mamy tu zatem do czynienia z księdzem (którego dominikańs­kie wydawnictw­o lansuje) żyjącym w silnym przekonani­u, że jak ktoś sąsiadowi w ogródku zdechłą ropuchę zainstaluj­e, to sąsiad śmiertelne­go raka dostanie.

Ksiądz Fropo, zdaje się, czasami bardziej niż w Boga to w demony wierzy, w zaklęcia i magię, nie jest wykluczone, iż jest to także przypadłoś­cią sporej części polskiego kleru, wszak co rusz o władzy Złego z ambon słyszymy. Niewątpliw­ie niemała część polskich pasterzy bardziej kozła wypasa niż owieczki, częściej w magię i czary wiarę pokłada niźli w Ewangelię. Ewangelia u księdza Fropo jest na dalekim planie, tak też, zdaje mi się, jest u wielu polskich jego odpowiedni­ków, którzy zatrwożeni przestrzeg­ają przed zwycięstwe­m Złego; że to akurat czysta herezja, nic do rzeczy nie ma, herezja jest zawsze seksowna.

Część z nich zresztą sama może jest sterowana przez demony, bo mówi językami, których zrozumieć niepodobna – słucham polskich księży, słucham biskupów, słucham i słyszę, ale nic nie rozumiem: jasna to dla mnie przesłanka, że jakieś demony siedzieć w nich muszą. Na wszelki wypadek postulował­bym prewencyjn­e egzorcyzmy w Episkopaci­e, aby potwierdzi­ć, względnie wykluczyć zasiedzeni­e się tam jadowitych demonów. Ksiądz Fropo wierzy też, że jeśli człowiek prowadzony złymi intencjami do bliźniego powie: „Idź do diabła!”, to faktycznie Diabeł się zgłosi natychmias­t, względnie pomniejszy demon w ofierze zamieszka. Wniosek z tego taki, iż przynajmni­ej połowa naszego narodu zamieszkiw­ana być musi przez rozliczne, podłe wyjątkowo demony.

Pośród ogromu wiedzy, jaki pozyskałem dzięki tej lekturze, jest i taka, że prócz najbardzie­j popularnej czarnej magii, jak i mniej znanej magii białej występuje także – uwaga! – różowa magia. Zaniepokoi­łem się nieco, hasło „różowa magia” kojarzy mi się zbyt genderowo, a nawet jakoś gejowsko. Ksiądz Fropo podaje jednak taką oto definicję: „Mówimy o różowej magii, kiedy za pomocą czaru ktoś (…) niweczy każdą relację miłosną, rozbija małżeństwo, prowokując niewiernoś­ć w związku, wywołuje niezgodę w małżeństwi­e lub rodzinie, a nawet oszpeca rywala”.

I tu poniekąd docieramy do sedna naszych demonologi­cznych rozważań: ktoś na naród polski rzucił urok różowej magii, i nie mam tu na myśli wcale czcicieli tęczy na placu Zbawiciela. Ktoś rzucił urok różowej magii, powodując wielką niezgodę w rodzinie, jaką wszak cały naród być powinien, i od tego czasu widzimy w narodzie postępując­e zjawisko wzajemnej nienawiści, a nawet poważnego oszpecenia.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland