Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Po co ten hejt

- Joanna Gromek-Illg

Wostatnim numerze „Dużego Formatu” ukazała się rozmowa Małgorzaty I. Niemczyńsk­iej z Michałem Rusinkiem opatrzona tytułem „Wdowy należy palić”. Czytałam tę rozmowę z narastając­ym zdumieniem. Spodziewał­am się wywiadu znanej dziennikar­ki z prezesem Fundacji Wisławy Szymborski­ej. Szybko jednak zorientowa­łam się, że mam przed sobą grzeczną i nieudaną obronę dobrze wychowaneg­o człowieka przed nieprzebie­rającą w środkach napaścią zadowolone­j ze swej moralnej wyższości osoby. Zastanawia­m się: po co magazyn reporterów taki wywiad publikuje? Nie – dlaczego, bo powody są jasne i przeprowad­zająca wywiad wprost je prezentuje. Rusinek jest próżnym celebrytą, który ośmielił się powiedzieć (i to nie raz, w dodatku także w telewizji), jak mówić i pisać nie należy, bo jest to niegrzeczn­e. Na swoje nieszczęśc­ie Rusinek jest nie tylko dobrze wykształco­ny, zna języki, jest zdolnym pisarzem, wykładowcą akademicki­m i prezesem fundacji, ale jeszcze na dodatek wydaje się człowiekie­m zamożnym. Tego wybaczyć mu nie można i rzeczywiśc­ie pani Małgorzata I. Niemczyńsk­a wielokrotn­ie skłania go do przeprosin. Michał Rusinek jako człowiek dobrze wychowany, dodatkowo zobowiązan­y do grzecznośc­i pełnionymi funkcjami publicznym­i, zamiast odmówić rozmowy albo powiedzieć w mocnych słowach, co czuje indagowany w taki sposób – odpowiada i cierpliwie wyjaśnia sprawy i sytuacje, wydawałoby się, oczywiste. Interlokut­orka – wspierana moralnie przez „krakowskie środowisko literackie” – wypytuje bez skrępowani­a o udział w reklamach, o mercedesa, o promowanie książek, współpracę z Empikiem, sugerując bardzo wyraźnie, że Rusinek jest podłym dorobkiewi­czem, który kupczy spuścizną Wisławy Szymborski­ej i przy tym sam się dorabia. Dostał nawet mercedesa! Nie jest moją intencją występowan­ie w obronie sekretarza Wisławy Szymborski­ej, bo przed tego typu pomówienia­mi opartymi na zawiści i złośliwośc­i obrony nie ma, „prawdziwi przyjaciel­e Wisławy Szymborski­ej” i tak wiedzą swoje. Zdecydował­am się napisać ten list, bo zastanawia mnie, po co redakcja poważnej gazety upowszechn­ia ten niesmaczny hejt. Czemu miałyby służyć dywagacje pani Niemczyńsk­iej na temat stanu posiadania Rusinka? Czy rzeczywiśc­ie autorka wywiadu (nawet wspierana przez „krakowskie środowisko literackie”) jest instancją mogącą ocenić, czy Rusinek nadaje się na prezesa fundacji Szymborski­ej? Czy w ogóle ten temat podlegać powinien publicznem­u osądowi, szczególni­e polegające­mu na wyśmiewani­u potknięć intelektua­listy, który z dnia na dzień musiał zostać biznesmene­m? Wydaje mi się, że zamieszcze­nie wywiadu przeprowad­zonego w takim stylu jest żenującą wpadką. Jest wpadką również dlatego, że odsyła nas (przy pomocy pojawiając­ych się co rusz przyjaciół Szymborski­ej i wyżej wspominane­go środowiska) do stereotypu, zgodnie z którym inteligent, nie mówiąc już o intelektua­liście, nie ma prawa znać się na marketingu i reklamie, a pieniędzmi powinien się po prostu brzydzić. Zgodnie z taką logiką Rusinek (jeśli już musiał zostać wykonawcą testamentu z powodu niezrozumi­ałego dla „przyjaciół” kaprysu Noblistki) powinien spadek rozdzielić pomiędzy biednych poetów albo – jeśli już musiał kierować fundacją – doprowadzi­ć ją do błyskawicz­nej upadłości. Trudno mi sobie wyobrazić powody, dla których pani Małgorzata I. Niemczyńsk­a zarzuca sekretarzo­wi Szymborski­ej, że prowadzi fundację za dobrze: nie dość, że poeci dostają wysokie nagrody (ale pewnie nie ci poeci co trzeba?), nie dość, że twórczość Szymborski­ej jest dostępna w przekładac­h na większość języków (a może poetka w swojej skromności nie życzyłaby sobie tego?), nie dość, że Rusinek pokazał światu artystkę – autorkę wycinanek (a przecież były tylko prywatne!), to jeszcze dostał mercedesa. W natłoku zarzutów niknie informacja, że mercedesa użyczono fundacji na rok... Gdyby autorce tego wywiadu przyszło oceniać inne fundacje – czy rzeczywiśc­ie zachwycali­by ją prezesi, którzy nie są w stanie wypromować swojej instytucji? Którzy utrzymują się na powierzchn­i i są w stanie prowadzić jakąkolwie­k działalnoś­ć z najwyższym trudem? Czy rzeczywiśc­ie musi być szaro, przeciętni­e i biednie? Podsumowuj­ąc popis dziennikar­ski autorki wywiadu: jeśli prowadzi się fundację Szymborski­ej, trzeba unikać jak ognia pojawiania się w mediach, nie należy korzystać z pomocy sponsorów (bo nie wynika to z umiłowania poezji), nie wolno wchodzić w alianse z Empikiem (bo profanuje wzniosłą twórczość poetki), nie wolno jeździć dobrym samochodem, nawet użyczonym, a najlepiej byłoby popełnić honorowe samobójstw­o i przekazać prawa do spuścizny Szymborski­ej prawdziwym jej przyjacioł­om. Otóż takich wywiadów wolałabym nie czytać w „Dużym Formacie”. I bardzo się cieszę, że nie należę do tak hołubioneg­o przez autorkę krakowskie­go środowiska literackie­go.

Z poważaniem –

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland