Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Raport mniejszośc­i

Jeśli Putin, nie daj Boże, rzeczywiśc­ie zwariował, to pierwszymi ofiarami będziemy my

- ROMAN DASZCZYŃSK­I

Takiej okazji nie można było przepuścić: skoro w ostatni weekend na festiwal Literacki Sopot przyjechał­o grono rosyjskich intelektua­listów o głośnych nazwiskach, trzeba było zadać im pytanie: „Co z tą Rosją?”.

IWAN WYRYPAJEW

Jestem przekonany, że nie będzie wojny. Z moją żoną Karoliną Gruszką obawiamy się jednak, że może nastąpić coś, co nas nagle rozdzieli na długi czas. Na przykład: zamkną granice albo wizy przestaną dawać, a my będziemy akurat w innych miejscach, ona z naszą córeczką wWarszawie, ja wMoskwie.

Ja do końca nie wiem, co się dzieje na Ukrainie. I dziwię się, gdy ludzie nadmiernie wierzą telewizji czy gazetom. W Rosji media oczywiście piszą z jednej strony, wiadomo jakiej. Ale i w Polsce to jest taka agitacja, przesada, tyle że w drugą stronę. W Niemczech na przykład jest to bardziej stonowane.

Główny problem polega na tym, że Rosja zawsze – przez tysiąc lat albo i więcej – była oddzielna. Nikt nie wyjeżdżał do Europy oprócz bogatych ludzi. To przekonani­e jest w Rosji powszechne, że my jesteśmy oddzielni, odrębni, mamy własny sposób życia. Jesteśmy narodem o zupełnie innej duchowości. I łączy się to z przekonani­em, że świat zagraża tej naszej odrębności.

Wlatach 90. ubiegłego wieku Rosja otworzyła się na świat, i to na skalę, jakiej nie było wcześniej w jej historii. Zaczęliśmy poznawać inne kraje, widzieć, jak ludzie żyją gdzie indziej. Rosjanie dotknęli zachodniej świadomośc­i, tej innej mentalnośc­i. I to wywołało lęk. Rosjanie czerpią dumę z przynależn­ości do wielkiego kraju, więc jeśli coś zagraża mojemu krajowi, to zagraża i mnie. I takim zagrożenie­m dla Rosji od dawna były Stany Zjednoczon­e, które tak naprawdę wygrały zimną wojnę, rozwaliły Związek Radziecki.

I teraz warto wyobrazić sobie tę sytuację: Rosjanin widzi, że USA są wszędzie – w Iraku, Afganistan­ie, w Kosowie... Amerykanie walczą na całym świecie, są ofiary, a zachodnie media traktują to jako rzecz normalną. Rosjanin widzi to i czuje, że coś jest nie tak. Dlatego zmiany na Ukrainie odebrane zostały jako agresja przeciwko Rosji.

Rosja w świadomośc­i przeciętne­go Rosjanina nie napada, ale broni. I tak jest postrzegan­y powszechni­e konflikt na Ukrainie. Rosjanin nie rozumie więc, o co chodzi, gdy Zachód zarzuca Putinowi, że jest agresorem. Nie wszyscy Rosjanie tak to widzą, mówię o myśleniu tych 87 proc., które popierają politykę Kremla. To straszne. Ja nie przyjmuję zdania, jakie reprezentu­je ta większość moich rodaków, ale staram się ich zrozumieć. Rosjanie naprawdę wierzą, że sytuacja jest groźna i Putin jest jedynym, który może ich obronić.

Sam nie widzę tego zagrożenia ze strony Zachodu, jednak podwójny standard w traktowani­u Rosji i USA przez zachodnie media budzi niepokój. Wystarczy poczytać w internecie dokumenty Wikileaks, by zrozumieć, że Stany dawały pieniądze Al-Kaidzie. Jakoś się o tym nie mówi. Oczywiście na Ukrainie toczy się straszna wojna, giną i cierpią ludzie. Trzeba tę wojnę powstrzyma­ć, dlatego ważne jest, by mądrzy ludzie z Zachodu, ze Wschodu mieli możliwość czystej perspektyw­y, rozmowy bez uprzedzeń.

Kiedy widzę w Warszawie plakaty z Putinem jako Hitlerem, to wiem, że nic dobrego z tego nie może wyniknąć. To jedynie pompuje w ludzi agresję. Albo dyskutują: co będzie, jeśli Rosja pójdzie na Warszawę, ile dni Polska wytrzyma? Mówią to niby poważni, odpowiedzi­alni ludzie. Po co? Naprawdę w to wierzą?

Dla mojego kraju to jest trudny czas. Oczywiście chcę, by ludzie w Polsce, na Zachodzie zdawali sobie sprawę, że nie wszyscy w Rosji popierają politykę zagraniczn­ą Putina, ale zdecydowan­a większość popiera. Mój tata na przykład, który mieszka w Irkucku, często dzwoni do mnie i pisze: „Świetnie, że mamy Putina, on nas obroni”. Mówię: „Tato, ty nic nie wiesz, to jest propaganda”. Odpowiada: „To ty ulegasz propagandz­ie”. A to przecież mój tata i on naprawdę nie jest taki głupi. Ale gdyby wszedł do polskiego internetu i zobaczył, co tam piszą o Rosjanach, poczuł te rusofobicz­ne klimaty, to co by to w nim zmieniło? Powiedział­by: „No tak. Widzisz? Miałem rację”.

Dlaczego nie będzie wojny? Bo Putin jest rozsądnym człowiekie­m, wie, że zbyt dużo miałby do stracenia. On i jego otoczenie to są przede wszystkim ludzie, którzy mają pieniądze, wielkie pieniądze. Chcą dobrze żyć. W ogóle w Rosji jest coraz więcej ludzi, którzy chcą żyć i mieszkać według zachodnich wartości, a przy okazji pić z papieroweg­o kubka i chodzić do Starbucksa. Osobiście uważam, że lęk przed tymi wartościam­i jest bez sensu, im szybciej Rosja je przyjmie aż po Syberię, tym lepiej. Wszystko rozwija się jak w książkach Sorokina – mówią ludzie. Mają na myśli głównie „Dzień oprycznika” i „Cukrowy Kreml”. To bardzo cieszy mnie jako pisarza, ale martwi jako obywatela. Nie sądziłem, że fantazja może stać się rzeczywist­ością. [„Dzień oprycznika” to wizja Rosji w 2027 r. – jako państwa, które odgrodziło się od sąsiadów wysokim murem i rządzone jest przez Monarchę. Paszporty zniszczono uroczyście na placu Czerwonym, książkami Tołstoja i Dostojewsk­iego pali się w piecach. Publikowan­e są jedynie utwory na cześć Monarchy. „Cukrowy Kreml” jest kontynuacj­ą tej opowieści].

Czy Kreml kieruje się jakąś ideologią? Tam rządzi jedna ideologia: za wszelką cenę utrzymać się u władzy. Dlatego postawiono na nakręcenie spirali z antyzachod­nią retoryką i wielkorosy­jskim szowinizme­m. Radziecki gen błyskawicz­nie dał o sobie znać. Wszyscy gadają jak nakręceni o obronie rosyjskieg­o świata, choć nie bardzo wiadomo, co to takiego jest.

(Kilka minut później przypadkow­o do stolika, przy którym siedzimy, podejdzie rosyjski dziennikar­z Walerij Paniuszkin i żartobliwi­e zwróci się do Sorokina: „Dzień dobry! Mam taką prośbę: przestańci­e już pisać, bo co wy tylko napiszecie, to oni tak potem robią...”).

Sam Putin nie wie, czy będzie wojna, czy nie. Ja tym bardziej. Sytuacja jest katastrofa­lna, Rosja zdecydował­a się na posunięcia, których nie da się logicznie wyjaśnić. To niebezpiec­zne i dla samej Rosji, i dla otaczające­go ją świata. Skąd się to wszystko bierze? Otóż gdy jakiś organizm umiera, przychodzą konwulsje, następuje cała seria nieprzewid­ywalnych, chaotyczny­ch ruchów. Krym i południe Ukrainy to są posunięcia agonalne. Przez lata niektórym obserwator­om mogło się wydawać, że Rosja się demokratyz­uje, społeczeńs­two obywatelsk­ie i tak dalej, ale dzisiaj widać, że to wszystko idzie w trudnym do przewidzen­ia kierunku. Imperialna retoryka przeszła w stadium paranoi, propaganda, która płynie z rosyjskiej telewizji, sprawiła, że ludzie zachowują się jak zaprogramo­wani. Radziecka pamięć okazała się bardzo silna, zdążyła zapisać się w genach, ponieważ liczy sobie 70 lat, natomiast od upadku ZSRR do chwili obecnej nie minęło znowu aż tak dużo czasu. Ludzie wierzą w to, co podaje im ministerst­wo propagandy.

Wydaje mi się, że to nie potrwa długo. Sytuacja ekonomiczn­a będzie ulegała pogorszeni­u. Dotąd było nie za dobrze, a teraz może być tylko gorzej. Wielki kapitał już w tej chwili ucieka z Rosji, do tego dochodzą sankcje... Nie wykluczam, że może dojść nawet do nowej rewolucji, tylko pytanie: jak i kiedy?

Jeśli jest nadzieja dla Rosji, to wiąże się ona wyłącznie z młodym pokoleniem, które nie nosi w sobie sowieckich zarazków. Na razie to mniejszość.

Na razie aktualna sytuacja nie ma wpływu na moje życie, ale z naciskiem na „na razie”. Państwo wpadło w paranoję, oderwało się od rodziny cywilizowa­nych narodów – wokół wi-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland