Gazeta Wyborcza - Duzy Format

BACA, BARAN

Po raz pierwszy Włosi nie zabrali na wiosnę jagniąt z Podhala. Były premier Silvio Berlusconi namawiał w telewizji, żeby nie jeść jagniąt, tylko adoptować

- MARCIN WÓJCIK

Minister Jurgiel szuka pieniędzy

Zaraz jak Polskę przyjęto do Unii, Kazek Furczoń zapakował do przewoźnej lodówki jagnięcinę i pojechał na targi spożywcze do Francji. Targowy kucharz gotował, a odwiedzają­cy zachwalali i porównywal­i mięso do dziczyzny. Nic dziwnego, skoro zwierzęta wypasane są na halach.

– A teraz Włoch gardzi naszymi jagniętami. W zeszłym roku płacił 100 złotych za jagnię, w tym 40. Wziął kilka tysięcy sztuk, a ponad 10 tysięcy zostawił. Macał po grzbiecie, wkładał na wagę. Zawadzało mu, że za ciężkie. A tak po prawdzie chodzi o to, że Włoch kupuje taniej w Rumunii. Do tego swoje pięć groszy dołożyli włoscy ekolodzy. Namawiali, żeby nie jeść małych jagniąt. Ten Berlusconi się dołączył. Ponoć adoptował jagnięta.

– Czy to choć polskie adoptował?

– Pewnie nie, pewnie włoskie.

– Dlaczego ekolodzy zabraniają jeść jagnięta? – Bo to dzieci owcy.

– Może trzeba to zrozumieć.

– Ale Włosi pierwsi w Europie do cielęciny i nie przeszkadz­a im, że to dzieci krowy.

– Te 10 tysięcy jagniąt, co zostało, nie moglibyśmy sami zjeść?

– Jedyna ubojnia, co na szeroką skalę przerabia owce, jest w Lesku, 300 kilometrów od Podhala. Dzwoniły tam chłopy, żeby zabrali jagnięta, to powiedziel­i, że mają swoich hodowców i to im wystarczy.

Baca już kilka lat temu chodził po halach i marzył: pod Nowy Targ zwożone są jagnięta, schodzą z ciężarówek wprost do ubojni. Nie tylko marzył, bo pojechał na rozmowy do Polskiego Związku Owczarstwa w Warszawie. W związku obliczyli, że to się nie opłaca. Bo skąd baca przywiezie tyle owiec, żeby ubojnia nie miała przestojów? I czy znajdą się chętni choć na pięć ciężarówek mięsa?

Baca sam promuje jak może jagnięcinę. Jego owce i oscypki były już kilka razy w telewizji. Nie wie, czy to coś pomogło, bo choć to mięso smakiem dorównuje dziczyźnie, to Polak chciałby, żeby było tanie jak kurczak.

– Kto wyjmie z portfela 60 złotych, żeby zapłacić za kilogramow­y udziec? – pyta strapiony.

– Pan nie może u siebie zabić i sprzedać bez pośrednikó­w?

– W życiu! Jest gorzej jak za Niemca! Trzeba zgłosić weterynarz­owi, że się chce zabić owcę, zwieźć do małej ubojni, zostawić, przyjechać na następny dzień po mięso, zapłacić ubojni 37 złotych od sztuki, a jak owca ma 18 miesięcy, to trzeba posłać mózg do badania, czy nie ma w nim chorób. Do tego w ubojni mieszają mięso i może się mi trafić stara owca sąsiada, a nie mój młody baran.

– No ale jak ktoś zabije u siebie, to skąd urzędnicy będą wiedzieć?

– Trzeba oddać kolczyk z ucha i wyrejestro­wać owcę. Niektórzy mówią, że owca poszła w las i wilk ją zjadł razem z kolczykiem.

W proteście przeciwko nieludzkim przepisom wypędzali owce na zakopiankę, pisali petycje do poprzednie­go ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Obecny minister Krzysztof Jurgiel obiecał, że chłop będzie mógł ubić zwierzę w gospodarst­wie, ale po przeszkole­niu z ogłuszania i podrzynani­a. Zapowiedzi­ał też, że owczarstwo wróci, ale jak teraz bacowie prosili o interwency­jny skup jagniąt, to odpisał, że musi poszukać pieniędzy. Jeszcze nie znalazł.

– Nam zależało, żeby państwo skupiło jagnięta, ubiło i schowało w magazynach pod Myślenicam­i, gdzie się już mrozi rezerwowa wieprzowin­a. Pytam się: w czym świnie lepsze od jagniąt, że zasłużyły na państwowe magazyny?

Juhasi za 3-4 tysiące złotych

Do sutereny wchodzą Krzysiek z Gronia i Józek z Gronkowa. Potrzebują chwilę, żeby się uspokoić, bo rozbawiło ich pytanie o pomoc Polskiego Związku Owczarskie­go.

Krzysiek: – My uciekli ze związku. Nazywają nas buntownika­mi.

Kazek: – Zawadzało nam, że związek traktuje bacę jak chłopa, który ma zdejmować czapkę przed dyrektoram­i i płacić składki związkowe. A chłop już ma telewizor, radio, internet i nikomu się kłaniać nie będzie. Dziesięć lat temu założyli my Tatrzańsko-Beskidzką Spółdzieln­ię Producentó­w „Gazdowie”. Tu nikt nikomu kłaniać się nie musi. Sprzedajem­y oscypki, bryndzę, redykołki, jagnięta.

– Baco – zwracam się do postawnego i czerstwego Józka, który siedzi ze złożonymi na brzuchu dłońmi – od kiedy jesteście przy owcach?

– Od małego, ojciec miał 50 sztuk, ja mam 100. Ale nie jestem bacą, a hodowcą. Baca idzie na hale, hodowca oddaje mu pod opiekę owce. Baca wynajmuje juhasów do pomocy. Juhasi – wiadomo – nie pomagają za wełnę. Dostają na miesiąc od 3 do 4 tysięcy złotych, od maja do września. Kiedyś dostawali jeszcze kabot i gumiaki. Teraz sami kupują.

– Baca jest prezesem, hodowcy są w zarządzie, juhasi to pracownicy – porównuje baca Kazek. – Dopiero kilka lat temu baca i juhas zostali wpisani na listę zawodów. Mogą liczyć na KRUS, ZUS, zasiłki.

– A pana stado jest duże?

– Ja prywatnie mam koło 150 owiec matek. Ale jak pozbieram od hodowców i zabiorę na hale, będzie 700 sztuk.

– Baco, a skąd wiadomo jesienią, która owca do którego hodowcy należy, jak je oddzielić?

– Każdy pozna swoją owcę po personie. – Co to takiego?

– Pan ma swoją personę, ja mam swoją personę i jakbyśmy się pojutrze spotkali na ulicy, to się rozpoznamy.

Szkoła wypasania i odwijania

Baca wyjmuje z szafy książki. Muszą być cenne, skoro owinięte folią: „Osadnictwo pasterskie i wędrówki w Tatrach i na Podtatrzu” z 1931 roku i powojenne „Historia osadnictwa” oraz „Pasterstwo Tatr polskich i Podhala”. Jest w nich wiele o budowie szałasów, robieniu serów, zadaniach bacy i juhasa; jest spis zwierząt gospodarsk­ich w podtatrzań­skich wsiach.

Ale książki na stole są tylko pretekstem. – Wyuczyłem się i dostałem dyplom mistrzowsk­i w cechu rzemiosła w Katowicach. Mogę szkolić młodych baców i juhasów. Mam tu dwóch chłopaków po gimnazjum, uczą się u mnie jak w zawodówce, jestem zarazem ich nauczyciel­em i dyrektorem. Od września ma przyjść jeszcze dwóch. Nie chcieli chodzić do publicznyc­h szkół. No to ojcowie mówią: „Jak macie wagarować, to uczcie się bacowania”. Przez trzy lata przetestuj­ę ich z oscypka, bryndzy, dojenia, wypasu, znajomości roślinnośc­i łąkowej.

– Pisemnie?

– Ano tak przy robocie.

– A matematyka, język polski, historia, biologia?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland