Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
OPADAJĄCY TOPÓR SZYSZKOKLESA
Poniedziałek. Opisujemy najbardziej bulwersujący przykład skutków tzw. lex Szyszko – ustawy liberalizującej wycinkę drzew, nazwanej tak od nazwiska ministra środowiska Jana Szyszki (PiS). Wkilka godzin wyrżnięto cały skwer przed śródmiejskim urzędem dzielnicy u zbiegu Nowogrodzkiej i Poznańskiej. Działka została zreprywatyzowana, jej właściciel nie patyczkował się z zielenią. „»Święte prawo własności« weszło już w sym- -biozę z »prawem Szyszki«. To potężny organizm, przeciwko któremu ciężko się będzie bronić” – ponuro zauważa nasz felietonista Jan Mencwel.
Późnym wieczorem prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas spotkania z warszawskimi i podwarszawskimi strukturami partii deklaruje: – Przepisy dotyczące wycinki drzew na prywatnych posesjach będą zmienione.
Wtorek. – Liczy się czas, bo zgłoszenia owycinkach spływają z godziny na godzinę. Trzeba te przepisy jak najszybciej zmienić – relacjonujemy dramatyczny apel wiceprezydenta Warszawy. Michał Olszew zapowiada, że ratusz przygotuje nowelizację ustawy, która pozwoli uratować zieleń.
Politycy PiS nie chcą tego projektu. Ryszard Terlecki zapowiada, że jego partia „wciągu dwóch tygodni” złoży własny.
Środa. Nie wszyscy przejmują się drzewami. Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka warszawskiego oddziału GDDKiA, zapowiada, że drogowcy nie posadzą nowych drzew na miejscu całego zagajnika, który nie przyjął się przy południowej obwodnicy Warszawy, koło lotniska. – Nie będzie kolejnych nasadzeń. Istnieje ryzyko, że nowe drzewa również się nie przyjmą – przekonuje.
Czwartek. Jak zauważamy, dwóch najważniejszych potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta Warszawy – Jacek Sasin i Jarosław Krajewski – będzie musiało się tłumaczyć z tego, że podpisało się pod projektem „lex Szyszko”. Tajemnicą poliszynela jest, że większość posłów podpisała się, nie czytając ustawy, biorąc na wiarę zapewnienia, że chodzi tylko o „odbiurokratyzowanie” ochrony środowiska.
Piątek. – Jesteśmy poruszeni wycinkami z ostatnich dni, tak jak wszyscy normalnie myślący ludzie – mówi w„Magazynie Stołecznym” Barbara Siedlicka, ogrodnik Uniwersytetu Warszawskiego. Przypomina, że wlipcu do rządowego projektu składała wiele poprawek. Ale potem ustawa została złożona wtrybie inicjatywy poselskiej, bez konsultacji i poprawek, a następnie uchwalona mimo protestów na słynnym głosowaniu wSali Kolumnowej. – Najbardziej mi żal tych starych drzew i tych, które wolno rosną. Co z tego, że w zamian posadzimy młode. Zanim dorosną, udusimy się w smogu! – mówi z mocą.
Aminister Jan Szyszko wradiowej Jedynce o ustawie owycinaniu drzew mówi: – Nie spodziewałem się, że będzie tak dobry oddźwięk ze strony społecznej. Dostałem setki gratulacji.