Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Donice po przeprowadzce nadal budzą kontrowersje
Ogromne donice z pl. Powstańców Warszawy stanęły na skwerze Słonimskiego na Mokotowie. – Lokalizacja raczej chybiona. Dlaczego postawiono je wśród drzew? – dziwi się wicedyrektor miejskiego biura architektury.
Robotnicy w ostatnich dniach zaczęli ściągać kolorowe donice ze Świętokrzyskiej i pl. Powstańców Warszawy. Kosztem 6 mln zł zostanie tam posadzonych ok. 200 drzew, wgruncie.
Donice zostały wyśmiane po stokroć. Na wizualizacjach wyremontowanej ulicy, które przedstawiał ratusz, widniał gąszcz dorodnych, wysokich na kilkanaście metrów drzew rosnących wgruncie. Zamiast nich warszawiacy zobaczyli cherlawe drzewka zkoronami wielkości piłek plażowych.
Teraz są rozparcelowane po kilkunastu punktach miasta. 20 pojedzie na Bródno (ul. Kondratowicza), kilkanaście stanie na Jazdowie, tyle samo ozdobi osiedle Stara Miłosna wWesołej.
Część ustawiono na skwerze Słonimskiego koło kina Iluzjon na Mokotowie. Budzą zdziwienie i raczej krytyczne opinie mokotowian. Zdominowały wizualnie niewielki skwer. Trudno zrozumieć, po co ustawiono sadzonki wdonicach wmiejscu, gdzie rośnie sporo drzew.
– Czy na skwerze jest teraz ładniej? – pytam Wojciecha Wagnera, wicedyrektora miejskiego biura architektury.
Bierze głęboki wdech. – Raczej nie – odpowiada. – To nie my decydowaliśmy o lokalizacjach, powierzono to dzielnicom. Ale fakt, jeśli już gdzieś ustawiać donice, to tam, gdzie nie ma drzew, gdzie nie da się ich posadzić, bo na przykład pod ziemią są jakieś instalacje. Porozmawiam z dzielnicami.
Mokotowscy urzędnicy przyznają, że efekt estetyczny jest wątpliwy. – Na skwerze donice stanęły tymczasowo. Mokotów je przyjął, bo nie chcieliśmy, żeby się zmarnowały – mówi Teresa Rosłoń z biura prasowego dzielnicy. – Na razie ustawiliśmy je tam, gdzie będą widoczne i nikt ich nie zniszczy. Docelowe lokalizacje dopiero ustalamy. Donice zostaną ustawione tam, gdzie poprawią estetykę.