Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

WSZYSTKICH ICH NIE SPALICIE

- MACIEJ NOWAK

nie spalicie” widzicie często na warszawski­ch murach, odbijany z szablonów przez niezależny­ch artystów. Tej historii spektakl wTeatrze Dramatyczn­ym poświęcił kilka lat temu Michał Kmiecik, a piosenki o niej pisali Pablopavo oraz Szczepan Kopyt.

Przypadek Brzeskiej przeczy tezie historyków, że płonące czarownice znikły z naszego pejzażu dzięki przyjęciu przez Sejm w roku 1776 „Konwikcyj wsprawach kryminalny­ch”. Kobiety podejrzewa­ne o relacje ze złymi mocami ginęły wPolsce nadal. Zamiast cierpieć wogniu, były jednak pławione. Ostatnią miała być Krystyna Ceynowa ze wsi Chałupy na Półwyspie Helskim, oskarżona oczary wroku 1836. Utopiono ją wlodowej toni Zatoki Gdańskiej. Nie znaczy to, że problem czarownic przestał emocjonowa­ć rodaków. Warszawski­e leśne pogorzelis­ko jako miejsce śmierci niesfornej emerytki uprogu drugiej dekady XXIw. dobitnie o tym świadczy. I jest przy okazji technologi­cznym regresem wprocesie unieszkodl­iwiania starych kobiet.

Badacz obyczajów polskiego ludu Eugeniusz Chmielowsk­i wroku 1890 definiował, że czarownica­mi są „stare baby, napiętnowa­ne jaką ułomnością albo bardzo brzydkie”. Atakich przecież nigdy nie zabraknie. Babki, ciotki, strzygi, dziadówki, latawice, jędze, babrule – mieszkają między nami. Jeszcze wroku 1925 we wsi Wieliszew niedaleko Warszawy za złą guślicę uznano żonę miejscoweg­o sołtysa, niejaką Józkę Zdenkową. Miała rzucać czary na sąsiadów, a jedynym sposobem na odczynieni­e sprowadzon­ej przez nią choroby było obicie baby do krwi, a następnie posmarowan­ie jej krwią cierpiąceg­o. Sprawa skończyła się w sądzie, który nie dał wiary wgusła, co nie spodobało się stołecznej prasie brukowej, broniącej ludowej sprawiedli­wości.

Pomiotem szatana, duchową siostrą Jolanty Brzeskiej jest bohaterka Olgi Tokarczuk z książki „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. Zrealizowa­ny na jej podstawie „Pokot”, film Agnieszki Holland i Kasi Adamik, wprowadza do naszego zbiorowego imaginariu­m kolejnego wściekłego babsztyla – Duszejko, do której nigdy nie mówcie Janina! Jej sugestywne ucieleśnie­nie stworzyła przed kamerą Agnieszka Mandat. Starzejąca się, nieukrywaj­ąca zmarszczek i liszai, nie przejmuje się żadnymi konwenansa­mi. Ma niewyparzo­ną gębę i podejrzany czar osobisty. Mieszka w Kotlinie Kłodzkiej iwalczy z kłusownika­mi wmyśliwski­ch mundurach. Gada ze zwierzakam­i, sroki na jej znak niosą ogień na wieżę kościoła, a leśne żuki wyjadają złoczyńcom oczy. Duszejko to bogini zemsty, sprowadzaj­ąca śmierć na bezmyślnyc­h i próżnych facetów.

Ale nie myślcie, że to wendeta wyłącznie za cierpienie saren i jeleni. Duszejko spłaca rachunki za wszystkie upokorzone stare baby. Za babcie, którym próbowaliś­my jeszcze kilka lat temu zabierać dowody przed wyborami. Za emerytki, które są masowo ubezwłasno­wolniane przez własne dzieci. Za bezkarne oszustwa „na wnuczka”. Za brak leków i właściwego dostępu do służby zdrowia. Również za zlekceważo­ną przez władze śmierć Joli Brzeskiej.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland