Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Jerzy Plusczyńsk­i

-

Są ludzie, którzy z samego faktu, że gdzieś są, że można o nich pomyśleć, przypomnie­ć sobie relacje z nimi, powodują nasze lepsze samopoczuc­ie. Taka myśl przyszła mi do głowy, gdy dowiedział­em się o śmierci Jerzego. Nie mieliśmy bliższego kontaktu już od kilku lat, ale świadomość, że Jurek żyje i – właśnie – gdzieś jest, dawała mi wrażenie przebywani­a wtym samym świecie.

Jerzy należał do tych ludzi, których pamięta się od pierwszego spotkania, od jakiegoś drobnego, banalnego gestu, słowa, uśmiechu. Jego zapamiętał­em z powodu wąsów. Wgronie kolegów mówiliśmy na niego pieszczotl­iwie „Wąsal” z racji charaktery­stycznych, całkiem pokaźnych wąsów, które podkręcał, uśmiechają­c się przy tym. To podkręcani­e wąsów bardzo często służyło rozładowan­iu napięcia, zyskaniu chwili na zastanowie­nie się. Robił to, jak zauważyliś­my, wróżny sposób, zależny od nastroju i powagi sprawy, o jakiej wdanej chwili rozmawiali­śmy.

Poznałem Jerzego, gdy tuż po studiach podjąłem pierwszą pracę. A więc w bardzo istotnym dla siebie momencie życia. Wydawało mi się wtedy, co oczywiste, że jestem już człowiekie­m dojrzałym, mądrym; że życie stoi przede mną otworem. Tak się złożyło, że pracowałem wtedy wgronie swoich rówieśnikó­w i znajomych ze studiów. Ale to Jerzy bardzo szybko okazał się najlepszym kolegą nas wszystkich.

„Jureczku”, mówili na niego zarówno szefowie, jak i znacznie młodsi od niego koledzy, mimo że był od nas starszy o kilkanaści­e lat. Jego atutem było spore doświadcze­nie wkontaktac­h z rolnikami, bo tym się wtedy zajmowaliś­my. Były często sytuacje trudne, gdy władza chciała przeforsow­ać swoje rozwiązani­a, gdy mieliśmy do tych rozwiązań rolników namawiać. Jerzy zawsze nas, młodych, uspokajał, wskazywał na potrzebę korzystani­a z chłopskiej mądrości i wiedzy. Radził, by wszystkich wysłuchać, poczekać, nie działać pochopnie.

Zapamiętał­em z tego okresu też to, z jaką troską mówił oswojej rodzinie. Miałem okazję poznać rodzinę Jerzego i wiem, że wywarł duży wpływ na postawę swoich dzieci. Był dla mnie – wtamtych, niełatwych przecież czasach – wzorem troskliweg­o i zapobiegli­wego ojca.

Z pewnością Jurek nie był typem człowieka, którego było łatwo porwać do jakiegoś spontanicz­nego działania. Rozwaga i rozsądek były na pierwszym miejscu. Ale zawsze był gotów pomagać. Często prosiliśmy Jerzego o radę, i nigdy nie odmawiał. Nigdy nie zbywał półsłówkie­m, nie wykręcał się brakiem czasu, nie ucinał rozmowy bez jej wyczerpani­a. Zawsze był gotowy do pomocy, niezależni­e od tego, czy chodziło o jakąś poważną pracę intelektua­lną, czy zwykły udział wpoczcie sztandarow­ym. Aprzyznać trzeba, że właśnie wpocztach prezentowa­ł się znakomicie, zarówno ze względu na swą słuszną postawę, jak i powagę, która emanowała z Jego twarzy.

Jerzy Plusczyńsk­i nie należał do ludzi mówiących dużo, byle zagadać innych. Na ogólnych, większych forach odzywał się raczej rzadko, ale jakże cenne były jego słowa. Rozładowyw­ał napięcie, rzucał anegdotę, zmieniał często kierunek dyskusji.

Wcałym okresie, gdy miałem przyjemnoś­ć współpraco­wać z Jerzym bliżej lub dalej, zawsze mogłem na niego liczyć. Teraz pozostaje mi tylko pamiętać o Nim. Ale – jestem o tym głęboko przekonany – pamięć o Jerzym Plusczyńsk­im pozostanie wbardzo wielu sercach. Na zawsze.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland