Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PO CO ZWĘŻAĆ MARSZAŁKOWSKĄ
Najpierw przejścia dla pieszych na przystanki tramwajowe wokół ronda przy Rotundzie, a docelowo jego likwidacja. Wfinale zwężenie jezdni Marszałkowskiej do dwóch pasów ruchu. Taki wariant wybrały pod koniec zeszłego roku władze Warszawy. – I po co? Bierut poszerzył, to teraz będą zwężać. Co się stanie z samochodami? – pyta starszyzna inżynierska, której zawdzięczamy moskiewskie prospekty wcentrum.
Takie głosy wypłynęły podczas debaty warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji poświęconej planowanym zmianom. Wlatach 50. Marszałkowska została poszerzona dwukrotnie po wyburzeniu jej zachodniej pierzei od pl. Konstytucji po Królewską. Potem na przełomie lat 60. i 70. powstało rondo z przejściami podziemnymi na skrzyżowaniu z Al. Jerozolimskimi.
– Obie ulice stanowią dużą barierę komunikacyjną, mieszkańcy podkreślają to coraz bardziej. Prześledziliśmy, jak rośnie liczba wniosków do budżetu partycypacyjnego w sprawie wytyczania przejść dla pieszych – mówił architekt Piotr Sawicki z pracowni Dawos, która przygotowała trzy warianty zmian na zlecenie władz miasta. Zauwa- żył, że brak zebr na wysokości ul. Poznańskiej i Pankiewicza ogranicza dostęp z ruchliwego Dworca Śródmieście do południowej pierzei Al. Jerozolimskich. To z kolei powoduje zamieranie handlu wtym miejscu.
WAlejach – ze względu na większą liczbę samochodów i autobusów niż na Marszałkowskiej – miałaby zostać obecna szerokość jezdni (trzy pasy ruchu).
Dla Marszałkowskiej zaś ratusz wybrał najbardziej zachowawczą wersję: tory tramwajowe wdotychczasowym miejscu, a jezdnie zwężone do dwóch pasów. Na trzecim przewidziano parkowanie równoległe do chodników.
Na każdym z nich zmieszczą się drogi rowerowe i dodatkowy szpaler drzew. Dzisiaj wzdłuż całej Marszałkowskiej rośnie ich około 300, przebudowa pozwoliłaby na dosadzenie kolejnych 320.
Sens tych przekształceń zaczęła jednak podważać starszyzna inżynierów. Architekt Sawicki mógł się poczuć jak student na egzaminie, który dostaje serię tzw. pytań dobijających. – Jaki jest prawdziwy cel tego opracowania? Co z analizą bezpieczeństwa ruchu, bo zanim powstało rondo, na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich było najwięcej wypadków wWarszawie? Czy są badania środowiskowe, skoro zwężenie jezdni będzie skutkować zmniejszeniem przepustowości jak na Świętokrzyskiej? Ipytanie natury zasadniczej: po co my to wszystko robimy? Chyba żeby za ciężkie pieniądze zdezorganizować ruch i dosadzić trochę drzew – gorączkowali się starsi panowie.
Wobronie miejskich urzędników i pracowni Dawos stanął Robert Buciak zZielonego Mazowsza. Przypomniał, że zmiany są zgodne ze strategią miasta, która przewiduje ograniczanie liczby samochodów wcentrum i większą rolę transportu publicznego (pod Marszałkowską jeździ metro, pod Alejami – pociągi, na obu ulicach – tramwaje).
Również odwołana w2015 r. dyrektor Zarządu Dróg Miejskich Grażyna Lendzion przyznała podczas debaty, że „generalnie centrum miasta powinno się zmieniać”, a przy Marszałkowskiej „rzeczywiście brakuje drzew”.
– To już nie muszą być ulice dla ruchu tranzytowego. Nie ma wątpliwości, że przestrzeń publiczna wśrodku miasta wymaga zmian. Tylko że najpierw powinno się mieć strategiczną wizję dla całego tego obszaru – podsumował prowadzący spotkanie Wojciech Wojtysiak, wiceprezydent Warszawy na początku lat 90.
Wprzyszłym tygodniu miasto ma ogłosić przetarg na szczegółową koncepcję zmian w centrum z projektem organizacji ruchu wpierwszym etapie. Obejmuje on wytyczenie czterech przejść dla pieszych do przystanków tramwajowych wokół ronda przy Rotundzie (na wysokości Poznańskiej, Nowogrodzkiej, Parkingowej iWidok). Jeszcze w tym roku ratusz chce też ogłosić przetarg na projekt budowlany i wykonanie tych prac, co nastąpi prawdopodobnie w2018 r.