Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
ŁYŻWIARZE WCIĄŻ NA LODZIE
Czy wWarszawie powstanie w końcu nowoczesny, kryty tor łyżwiarski? Miasto złożyło wniosek o pomoc finansową.
„Zatwierdzono właśnie budowę toru sztucznego do jazdy szybkiej wWarszawie. Decyzję powitają liczne rzesze zwolenników łyżwiarstwa szybkiego, oczywiście, z wielką radością. Nie trzeba się chyba jeszcze raz rozwodzić nad tym, że te dwa tory będą przełomowym etapem na drodze do rzeczywistego rozwoju tej pięknej i pożytecznej dyscypliny sportu, która m.in. z braku sztucznych torów nie nadąża za europejską czołówką”.
Choć wydawać się może, że to fragment artykułu zwczorajszej gazety, to pochodzi z „Przeglądu Sportowego” z 1970 r. Niemal pół wieku później Stegny wciąż czekają na tor z prawdziwego zdarzenia. Miasto podjęło właśnie kolejną próbę i złożyło – kolejny już – wniosek wMinisterstwie Sportu o dofinansowanie projektu modernizacji toru łyżwiarskiego.
– To byłaby jedna z najważniejszych inwestycji sportowych wWarszawie – mówi wiceprezydent Renata Kaznowska, która złożenie projektu zapowiadała już pod koniec zeszłego roku. – Nowy, zadaszony obiekt pozwoli na całoroczne korzystanie z niego przez warszawiaków uprawiających sport rekreacyjnie i zawodowych sportowców – dodaje.
Projekt zakłada wyburzenie istniejącego budynku zaplecza, pozostawienie istniejącej płyty toru łyżwiarskiego wraz z całą infrastrukturą oraz budowę zadaszenia toru i budynku zaplecza jako jednej bryły. Inwestycja ma kosztować 160 mln zł. Złożyć się na nią miałyby i władze Warszawy, i ministerstwo – miasto zapłaciłoby 100 mln zł, resort dopłaciłby resztę.
Miejscy urzędnicy złożyli wniosek o dofinansowanie na początku tygodnia. Wkancelarii znają już jednak te papiery. Niemal identyczne leżały na ministerialnych biurkach przed dwoma laty. Poprzedni projekt, początkowo skromny – zakładał bowiem tylko zadaszenie – rozrósł się do rozmiarów centrum sportów zimowych w Polsce. – Stworzymy wWarszawie Ośrodek Szkolenia Olimpijskiego – chwalił się ówczesny minister Adam Korol.
Prócz dachu planowano wówczas budowę nowoczesnego zaplecza z m.in. salą gimnastyczną, siłownią ipomieszczeniami odnowy. Wokół toru miała powstać bieżnia, a powierzchnia lodowisk i toru po wyłożeniu specjalną podłogą miała stanowić arenę do rozgrywania innych konkurencji – widownia liczyłaby zaś aż 6 tys. miejsc.
Trenerzy szkółek dziecięcych, które ćwiczą na Stegnach, uważają jednak projekt za nieprzemyślany. – Warszawa potrzebuje nowoczesnego toru na Stegnach, ale nie za takie pieniądze i nie wtakiej formule – uważa Kamil Majewski, trener i założyciel Korony Wilanów. – Na tor wWarszawie i tak nie będą przyjeżdżać czołowi panczeniści świata. To nie jest tor szybki. My potrzebujemy toru dla młodzieży – dodaje.
Najlepsi łyżwiarze szybcy rekordy biją na torach położonych wysoko, np. w Astanie, Calgary czy Salt Lake City, gdzie hala położona jest na wysokości 2200 m n.p.m. Dla porównania: Warszawa leży ok. 75 m n.p.m. – Nowoczesny, światowy obiekt mógłby powstać choćby wZakopanem. WWarszawie najważniejsza jest hala, by nie być zależnym od pogody – mówi Majewski.
Dziś na Stegnach z ok. 150 dziećmi pracuje sześć szkółek – to największy w kraju ośrodek szkolenia. Wtym sezonie lód był zamrożony 19 listopada, ślizgawka skończy się najpewniej wniedzielę. Sezon potrwał więc trzy i pół miesiąca. W Mińsku, gdzie trenuje najzdolniejsza białoruska młodzież, ślizgawka otwarta była 11 miesięcy.
Wzeszłym roku na większości zajęć na głowy dzieci padał deszcz. Rodzice woleli posłać dziecko na zajęcia z koszykówki czy siatkówki, gdzie jest ciepło whali. Łyżwiarze figurowi, hokeiści czy curlingowcy nie mogą ćwiczyć w deszczu czy śniegu, dlatego na Stegnach ich nie ma. Inną sprawą jest jakość lodu. Obok Stegien znajduje się elektrownia na Siekierkach, pył zkominów osiada na lodzie, zostaje rdzawy nalot. Źle się na tym jeździ.
– Mamy świetny sprzęt, dużo zdolnej młodzieży, ale brakuje nam warunków. Po medalu Zbigniewa Bródki zgłosiło się do mnie ok. 70 dzieci. Teraz ciężko mi uzbierać 40, bo rodzice zniechęcają się złą pogodą czy godzinami treningów – musimy bowiem dostosowywać się do komercyjnej ślizgawki i ćwiczyć, zanim na tor wejdą warszawiacy.
Dyskusja o konieczności wybudowania toru trwa od lat, ale ponownie wzmogła się w 2014 roku, gdy słusznym pretekstem okazały się medale, które z zimowych igrzysk wSoczi przywieźli polscy panczeniści – drużynowe srebro i brąz oraz indywidualne złoto Zbigniewa Bródki wbiegu na 1500 m. Ówczesny projekt upadł, bo z pomysłu budowy toru wWarszawie wycofało się ministerstwo.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że budową toru jeszcze w marcu, wramach partnerstwa publicznoprywatnego, zainteresowany był inwestor. Wycofał się jednak niemal w ostatniej chwili.
Kryty tor powstanie, ale wTomaszowie Mazowieckim. Tam inwestycja kosztować będzie tylko 50 mln zł (połowę zapłaci miasto, połowę MSiT). Latem mają rozpocząć się pierwsze treningi, a otwarcie zaplanowano na październik. Warszawscy trenerzy są zgodni i twierdzą, że szkółka wTomaszowie za kilka sezonów odjedzie reszcie kraju na kilka długości. Doścignąć ich warszawiakom będzie trudno.