Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
ARKADIUSZ GRUSZCZYŃSKI:
Już wcześniej je
– Nie. To musiało być strasznie dawno temu, pewnie jeszcze wlatach 70. Kiedyś nie było mnie stać na takie zakupy, więc albo brałam na raty, albo dostawałam je wprezencie. Zkażdą pracą wiąże się jakaś historia. Ale nie będzie mnie pan teraz o nie wypytywał? Aż tyle czasu nie mamy.
– Przyjaźnimy się od 32 lat. Przez ten czas dostałam wiele jego prac, ale tę jedyną, po konsultacji z nim, postanowiłam sprzedać. To torba uszyta ze zwierzęcych jelit, które miały zastosowanie wkulturze indiańskiej i eskimoskiej, można z nich szyć okrycia przeciwdeszczowe. Mirosław zapoznał się z tą tradycją podczas pobytu studyjnego wFiladelfii. Torbę uszył własnoręcznie z przeznaczeniem na wystawę o zwierzętach „Fauna”, którą organizowałam wZachęcie w 1999 r., a potem mi ją podarował. Była schowana, ponieważ jest bardzo delikatna, kurzy się, więc bałam się postawić ją na kredensie.
– W latach 80. tworzyłam z nimi coś wrodzaju rodziny, przyjaźniliśmy się. Dostałam od nich kilka prac. szać. Uzgodniłam więc z wnukami listę rzeczy i dzieł sztuki, które chcą dostać po mojej śmierci.
– I tak jest do dzisiaj. Mogłabym żyć skromniej, rzucić palenie, przestać jeździć samochodem, ale skoro mogę sobie na to pozwolić, to po co? Żeby nie było – po Warszawie wolę jeździć rowerem.
Zawsze umiem sobie znaleźć zajęcie. Był taki moment wmoim życiu, kiedy pracowałam, pisałam pracę magisterską i spodziewałam się dziecka. Zdawałam sobie sprawę, że jak urodzę, wszystko się skomplikuje. Wtedy nauczyłam się pracować. No i potem, jak ma się dziecko i pracuje, pisze, uczestniczy wżyciu artystycznym iprowadzi życie towarzyskie, to trzeba się zdyscyplinować. Chyba że się z czegoś zrezygnuje. Aja nie chciałam.
– Nie chodzi o to, żeby spisać na kartce, co się udało, a co nie. Raczej czyści się sobie drogę do wyjścia. Żeby nie było zbyt wielu zobowiązań.
Nie mam już za wiele siły. Odczuwam to, kiedy nie mogę podjechać na rowerze pod górkę. Apamiętam, jak wlatach 70. jeździłam z Powiśla na Długą do pracy na rowerze męskim, bez przerzutek. Albo jak pcham jakieś drzwi imyślę, że są zamknięte, a młody człowiek wpana wieku, który idzie za mną, otwiera je z łatwością. Takimi sytuacjami jestem zdziwiona.