Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Na Powązkach teraz leczą nowotwory
Co prawda lokalizacja kliniki tej specjalności przy ul. Szamockiej 6, na tyłach cmentarza wojskowego, może się wydawać niezbyt fortunna, ale ta część Warszawy zmienia się ostatnio nie do poznania. Najpierw wyrosły biurowce, w tym główna siedziba ZUS, potem dołączyły osiedla, które odcinają się od niepożądanych skojarzeń nazwą „Żoliborz Artystyczny”. Sam szpital przypomina zresztą kolejny apartamentowiec.
– U nas liczy się każdy dzień. Nowotwór złośliwy powinien być uważany za chorobę przewlekłą, a nie wyrok. Problem ten dotknie co czwartego Polaka – mówiła podczas otwarcia Anna Rulkiewicz, prezes Grupy Luxmed, do której oprócz wielu przychodni (m.in. Medycyny Rodzinnej, MegaMedu czy Profemedu) wWarszawie należy sześć szpitali, w tym trzy onkologiczne. Przed dwoma laty brytyjski obecnie Luxmed przejął też firmę Magodent razem z kontraktami Narodowego Funduszu Zdrowia na leczenie nowotworów.
Najnowsza placówka na Powązkach, która przyjmie 100 tys. osób rocznie, znalazła się wsieci szpitali, którą tworzy właśnie Ministerstwo Zdrowia. Oznacza to, że wydatki na leczenie są zagwarantowanie przez budżet państwa. – Bo nie status własnościowy szpitala jest wyznacznikiem wpisania do sieci, tylko jego specjalizacja czy zaplecze – podkreślał wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz.
Pięciokondygnacyjny szpital z podziemnym garażem powstał wpółtora roku wbudynku, który miał być biurowcem. Ma kształt trapezu, wktórego środku znajduje się zielone patio. Stowarzyszenia chorych na nowotwory pomagały dobrać wystrój, dlatego usunięto wszystkie elementy wniepokojącym kolorze czerwonym. Wizbie przyjęć na ścianie widać za to zielony mech.
Wyposażenie i sprzęt kosztowały 17 mln zł. Choć szpital nie będzie mieć chirurgii (w planach jest osobny budynek zsalami operacyjnymi na działce obok), przygotowano oddział intensywnej terapii. To na wypadek nagłego pogorszenia stanu zdrowia, np. podczas podawania chemioterapii. Kroplówki z lekami będą podłączane wdwóch salach z 38 fotelami. Działa też nowoczesny tomograf komputerowy, wktórym trzykrotnie obniżono dawkę promieniowania podczas badania. Żeby personel nie krążył zpróbkami krwi do analizy, będą one wysyłane z punktów pobrań pocztą pneumatyczną, czyli przez umieszczoną wścianie rurę.
– Normalnie wtego typu szpitalach pacjenci, często z różnych stron Polski, koczują od bladego świtu i czekają na wizytę do popołudnia. My zapraszamy na ustaloną godzinę. Po pobraniu krwi woczekiwaniu na wynik będzie można skorzystać z biblioteki lub klubokawiarni. Wzależności od rodzaju chemioterapii podanie leku będzie trwało od 15 minut do kilku godzin. Planujemy to zmyślą o chorych, którzy chcą pozostać aktywni zawodowo – mówiła dr Barbara Gad-Karpierz z dyrekcji Luxmedu. Podkreślała: – Od wykrycia niepokojących objawów pacjent trafi do nas na diagnostykę i leczenie wciągu tygodnia.
Wiodącą rolę wszpitalu będą odgrywać pielęgniarki prowadzące przypisane do konkretnego chorego i opiekujące się nim od jego przyjścia aż do wypisu. Do pomocy dostaną opiekunów medycznych (m.in. zmierzą ciśnienie i poziom glukozy we krwi) i psychoterapeutów (także dla rodzin chorych). Rolą krążących między oddziałami lekarzy ma być zbadanie, postawienie diagnozy, ustalenie i ewentualne korygowanie terapii. Zrezygnowano z ordynatorów, bo kojarzą się z systemem pruskim. Najwięcej sal ma po dwa łóżka, ale są też izolatki i pokoje pięcioosobowe (w sumie 178 łóżek w pięciu oddziałach). Wkażdym stoją kodowane szaf ki, w których chory może zostawić rzeczy osobiste.
Szpital będzie leczył wszystkie nowotwory przewodu pokarmowego, piersi, tarczycy, jajników, jąder i hematologiczne. Pierwsi chorzy zostaną przyjęci wsobotę 1 kwietnia.
Ma tu nie być ordynatorów ani kolejek od bladego świtu. Otwarty wczoraj szpital Luxmedu na Powązkach podpisał za to kontrakt z NFZ i zapowiada leczenie chorych na nowotwory w zupełnie nowym stylu.