Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
„NIE MASZ CHOCIAŻ 50 ZŁOTYCH DO PONIEDZIAŁKU?”
ale… Pani wie, że on już podobno nawet Ukrainkom zapłacił. Tylko ja nie dostałam. Nie, nie, przepraszam, wszystko mi pasuje, ale zdenerwowałam się, bo dziecko z gorączką od wczoraj, poza tym podejrzenie astmy. I tak pomyślałam, że ja nawet jutro bym mogła podjechać. Wponiedziałek na pewno?”.
„Pani Haniu, ja już wracam. Spał dobrze? A jak, zjadł w nocy mleko? Tylko pił? Gorączka zeszła, pani Haniu, znów nie zapłacili, ja nie wiem, co zrobię z tą receptą. A pani by nie miała? Do poniedziałku? Kolczyki po babci mam jeszcze, zastawić spróbuję, chociaż ostatnio nie wzięli. A z jedzenia to co mamy? Pół paczki? A mleka zostało coś? Coś muszę wymyślić, zawsze coś muszę wymyślać”.
Pospieszne przeglądanie portfela, liczenie drobniaków, grzebanie w przepastnej torbie, do samego dna. Przyglądam się dyskretnie jej odbiciu wszybie.
Dziewczyna w ciemnych włosach i puchowej kurtce ciska ze złością do śmietnika zgniecioną ulotkę z nazwą klubu na Mazowieckiej. Zakrywa twarz ręką. Moja ręka się poci, kiedy wyciągam z portfela niebieski banknot. Jak dobrze, że byłam w bankomacie. Banknot wilgotnieje. Jak jej to dać, jak jej to wcis nąć w ta ką ma zo - wiecką noc?
Odomach samotnej matki, ofiarach przemocy, kobietach, które nagle muszą stać się dla swoich rodzin wszystkim, społeczeństwo przypomina sobie na święta, te zimowe i wiosenne, bo to właśnie polskie kościelne święta są dobrym pretekstem do generalnych porządków. „Gdzie zawieźć pakę ubrań? Czy ktoś organizuje jakąś zbiórkę dla domu samotnej matki?” – padają pytania w portalach społecznościowych. Niewdzięczne beneficjentki opieki społecznej mogą nie przyjąć z odpowiednio zaakcentowaną wdzięcznością daru wpostaci starych, pogniecionych ciuchów z dna twojej szafy.
O ofiarach przemocy przypominamy sobie, kiedy któraś zginie. Przypominamy sobie o tym nieprzyjemnym i palącym społecznym problemie, kiedy któraś z nich – najlepiej żona jakiegoś znanego męża, nagle ujawnionego przemocowca – zdecyduje się nagłośnić sprawę, wystąpić wprogramie telewizyjnym, udzielić długiego, konfesyjnego wywiadu. Zatroskane społeczeństwo kręci głową: „Jak można było do tego dopuścić?”, „Dlaczego nie odeszła?”, „Wimię czego to znosiła?”, „Potworne!”.
Przypomnijmy sobie o ofiarach przemocy, osamotnych matkach nie tylko na święta. Zadzwońmy na Niebieską Linię – jak dobrze, że już działa – by dowiedzieć się, jak możemy wesprzeć siostrę, koleżankę, sąsiadkę, kiedy zdecyduje się nam powiedzieć. Rozmawiajmy. Nie oceniajmy, nie oczekujmy, że natychmiast się spakuje i ucieknie, bo zazwyczaj ofiara za bardzo uciec nie ma dokąd. Akiedy już odejdzie – dajmy jej czas iwsparcie. Pokażmy, że stoimy po tej jasnej stronie.