Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Skąd się bierze piasek na wiślanej plaży
Zamiast korzystać z piasku niesionego przez rzekę, przywozimy go na plaże ciężarówkami. O tym, jak człowiek może popsuć, a jak naprawić rzekę, opowiada Przemysław Nawrocki z fundacji WWF.
ratusz kiedyś ogłosił nawet przetarg na dostawę takich paneli, ale unieważnił go ówczesny prezydent miasta Lech Kaczyński. Apanele przydałyby się np. na Saskiej Kępie czy Pradze, gdzie wały mogą zostać przerwane. powodzie i podtopienia. Dla warszawiaków ważne jest też to, co się dzieje z rzekami daleko od nas.
– Już robimy. W gminie Wołów WWF zainicjował projekt odsunięcia wałów Odry dalej od rzeki, dzięki czemu uzyskaliśmy 600 hektarów zalewowych. I to powinien być kierunek działania także na Wiśle – wielkie rzeki potrzebują więcej miejsca, gdzie mogą się bezpieczne rozlać wezbrane wody.
Za to zupełnie nie przysłuży się ochronie przeciwpowodziowej skanalizowanie rzek i ich przekształcenie wwodne autostrady, które proponuje obecny rząd. Dlatego stawiamy na renaturyzację. WWF przyłączył się do koalicji Ratujmy Rzeki. Zbieramy podpisy pod petycją przeciwko rządowym planom – prosimy o nie w obronie Wisły (szczegóły: www.wwf.pl). wlatach 60. z powodu nadmiernych połowów. Kawiorem z jesiotra wPolsce karmiono nawet świnie, bo był tani i łatwy do pozyskania. Drugim powodem wyginięcia ryb wędrownych była budowa zapory we Włocławku. Szczęśliwe dla idei restytucji jesiotra okazały się badania genetyczne złowionej w1996 r. uwybrzeży Estonii samicy jesiotra, być może ostatniej żyjącej wBałtyku. Wykazały one, że nie jest to – jak wcześniej sądzono – stojący na krawędzi wymarcia gatunek jesiotra zachodniego, a jesiotr ostronosy, którego sporo zachowało się jeszcze wKanadzie. To dało możliwość sprowadzenia ikry jesiotrów. WInstytucie Rybactwa Śródlądowego zorganizowano hodowlę iwypuszczono na wolność tysiące młodych ryb. Już niedługo mogą szukać miejsc na tarło w Drwęcy czy w dopływach Odry i rzekach Przymorza. Mamy unikalną szansę przywrócenia tej niezwykłej ryby do naszych rzek.
– I tak, i nie. Od dawna WWF zabiegał, żeby udrożnić Włocławek dla ryb wędrownych. Istniejąca przy zaporze przepławka, czyli urządzenie umożliwiające przepłynięcie ryb, była od początku zbudowana źle. Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia iRolnictwa (FAO) uruchomiła program dla polskich rzek i opracowała wskazówki, jak udrożnić zaporę we Włocławku na wędrówki ryb. Śluza żeglugowa miała być zaadaptowana jako przepławka dla jesiotrów i innych gatunków o dużych rozmiarach. Planowano też nową przepławkę przy elektrowni. Udało się tylko wyremontować starą. Choć zarządca zapory brał udział wprogramie FAO, nie zrealizował pozostałych zaleceń. Organizacje przyrodnicze naciskają, żeby to zrobił. Wtedy pojawi się szansa na powrót ogromnych jesiotrów także do Warszawy. Możliwe, że dzięki modernizacji starej przepławki we Włocławku przez Warszawę znowu przepływają trocie wędrowne i łososie. Wróciły też certy – to wędrowny gatunek ryby, który prawie wymarł po wybudowaniu tamy. stan przyrody był jak najlepszy, z drugiej strony ludzie chcą korzystać z rzeki. Każda ze stron musi ustąpić.
– Powinniśmy podchodzić do rzeki i jej dzikich mieszkańców z szacunkiem, bo jesteśmy tu gośćmi. Jeśli ktoś pływa po Wiśle kajakiem, musi pamiętać, że nie wolno wychodzić na wyspy. To świątynie przyrody, które powinny zostać nietykalne. To miejsca lęgowe ptaków takich jak sieweczki i rybitwy białoczelne, które zakładają gniazda na piasku na wiślanych wyspach. Nawet kilkugodzinna obecność człowieka na wyspie może spowodować zniszczenie gniazd i śmierć piskląt.
Mądrym przykładem korzystania z rzeki, który od lat popieramy, jest odtwarzanie żeglugi rekreacyjnej opartej na wiślanych tradycjach szkutniczych. Płaskodenne drewniane łodzie już wracają nad Wisłę, odbywają się już wycieczki na takich łodziach. Ten rodzaj żeglugi respektuje bardzo ważną zasadę: żeby dostosować łódź do rzeki, a nie rzekę do łodzi.
– Powtarza to, co zostało zrobione kiedyś, czyli betonowanie nabrzeża, które zniszczyło naturalną formę brzegu rzeki. Moim zdaniem podczas remontu można było zaplanować znacznie więcej zieleni i tak wyprofilować brzeg, żeby bardziej przypominał naturalny. Przez to stałby się bliższy mieszkańcom: zamiast na betonowych schodach, siedzielibyśmy na kocyku na trawie. Ta szansa została stracona.
Jest też za co pochwalić władze Warszawy. Stolica pokazała, jak wmądry sposób obcować z rzeką i podziwiać przyrodę, niekoniecznie pływając łodzią, ale z brzegu. Chodzi o ścieżkę, która powstała wlesie łęgowym po praskiej stronie. Pełno tu warszawiaków spacerujących, jeżdżących na rowerach czy biegających. To doskonały przykład, jak rzekę otworzyć dla ludzi. Moim zdaniem taka ścieżka powinna się ciągnąć przynajmniej od Krakowa do Gdańska.
Drugi pozytywny przykład to odtworzenie dzięki programowi „Life” wyspy i bocznego koryta rzeki na Golędzinowie zaraz za mostem Gdańskim. To kolejny dowód, że Wisła wWarszawie może stawać się coraz bardziej naturalna, a jednocześnie lubiana przez warszawiaków.