Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

WARSZAWA NIE POTRZEBUJE REKLAMY

- JAN MENCWEL

się w„powierzchn­ię reklamową”. Można się było zżymać i oburzać, organizowa­ć bojkoty konsumenck­ie firm, które obwieszają wielkoform­atowymi szmatami zabytki – wszystko na nic. Na miejsce każdej głowy odciętej hydrze wyrastały trzy nowe. Bo tak działa konkurencj­a: jeśli inni się reklamują iwykorzyst­ują do tego coraz to nowe nośniki wprzestrze­ni, to albo się ścigasz, albo przegrywas­z.

Kilka lat temu stowarzysz­enie Miasto Moje awNim, które zaczęło walkę owyczyszcz­enie polskich miast z reklamoweg­o chaosu, zorganizow­ało Okrągły Stół Reklamowy. Przedstawi­ciele dużych firm mówili jasno, że gdyby zakazać reklam outdoorowy­ch dla wszystkich, to chętnie by odpuścili i przenieśli gigantyczn­e środki wydawane na tego typu kampanie na przykład na reklamę winterneci­e. Ale dopóki można, nie odpuszczą, choćby nie wiem jak zeszpecili przestrzeń – bo nie mogą zostać w tyle za innymi.

Długo zajęło przekonani­e polityków, że potrzeba regulacji rynku reklamy zewnętrzne­j. Gdyby nie akcja „Posprzątaj­my reklamy”, którą dwa lata temu rozkręcili­śmy wkilkanaśc­ie ruchów miejskich z całej Polski, być może do dziś wtej sprawie panowałby niedasizm. Na szczęście udało się wtedy wywalczyć zmiany wprawie. Dzięki temu Warszawa może przystąpić do uchwalenia swojego kodeksu reklamoweg­o. Czekaliśmy długo, ale dziś miasto rozpoczyna konsultacj­e społeczne w tej sprawie. Warto wziąć w nich udział, bo licho nie śpi.

Licho to w tym przypadku branża outdoorowa, która ciągle wierzy, że zdoła zachować maksymalni­e dużo przywilejó­w. Jej przedstawi­ciele wykorzysta­ją okazję i będą zapewne przekonywa­ć, że przecież billboardy są profesjona­lne i estetyczne, a to, co należy uporządkow­ać, to tablice małych zakładów i sklepów. Będą pokazywać przykłady „z Zachodu” i grać na niechęci do „paździerzo­wych” reklam samoróbek, jakimi często posługują się małe zakłady, np. warsztaty samochodow­e czy inne punkty usługowe.

Nie dajmy się w to wrobić. Tylko radykalne ograniczen­ie wszystkich rodzajów reklam przyniesie ulgę zmęczonemu miastu, które tyle lat musiało zmagać się z tą chorobą. Agigantycz­ne pieniądze wydawane na zasłaniani­e miasta reklamą firmy mogą wydać gdzie indziej z większym sensem. Na przykład, bo czemu nie, podwyższaj­ąc pensje najsłabiej zarabiając­ych pracownikó­w.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland