Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Lech Kaczyński upamiętniony nielegalnie?
Wątpliwości ma płocki ratusz, który jako inwestor zastępczy na zlecenie wojewody mazowieckiego prowadził remont zabytkowej kamery pruskiej – siedziby delegatury urzędu wojewódzkiego. Chodzi o to, że umieszczenie tablicy w budynku nie było uzgadniane ani z konserwatorem zabytków, ani nikt nie wystąpił o pozwolenie na budowę. Po trwającym od 2013 r. remoncie kamera została otwarta uroczyście w ostatnim dniu maja. Jednym z punktów programu było odsłonięcie tablicy z wizerunkiem zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prócz wypisanych jego zasług widnieje na niej inskrypcja: „Prezydent RP poległ w służbie ojczyzny 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem”.
Do pomysłu z tablicą przyznał się wojewoda Zdzisław Sipiera.
I rzecz nie wtreści mogącego budzić emocje napisu, ale wsamym fakcie zamontowania tej tablicy.
– Kamera pruska jest obiektem zabytkowym wpisanym do rejestru zabytków – tłumaczy Aneta Pomianowska-Molak, szefowa magistrackiego wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta. – Ustawa Prawo budowlane wart. 29 ust. 4 nakłada więc obowiązek uzyskania pozwolenia na budowę wprzypadku montowania takiej tablicy. Konieczna jest także zgoda konserwatora zabytków. Tymczasem nikt z urzędu wojewódzkiego o taką zgodę i pozwolenie nie występował.
Według dyrektorki wydziału nie ma znaczenia, czy tablica znajduje się na elewacji, czy wewnątrz budynku. Wtym przypadku Lecha Kaczyńskiego upamiętniono wsali konferencyjnej na drugim piętrze.
Miejska konserwator zabytków Ewa Dobek: – Formalnie każde działanie dotyczące obiektu zabytkowego, rejestrowego, wymaga pozwolenia konserwatorskiego. Urząd wojewódzki o takie się do nas nie zgłaszał.
Ozaistniałej sytuacji ratusz powiadomił powiatowego inspektora nadzoru budowlanego i zawnioskował konieczność podjęcia „czynności wyjaśniających i kontrolnych” związanych z tablicą.
– To pismo jeszcze do mnie nie dotarło, ale jak tylko dostanę je na biurko, oczywiście podejmę działania, choć w tej chwili oczywiście nie mogę przesądzić, jakie będą wnioski – powiedział nam powiatowy inspektor Zbigniew Gołębiewski.
Jeśli okaże się, że urząd wojewódzki rzeczywiście popełnił samowolę budowlaną, będzie miał dwa wyjścia: albo tablicę zdemontować, albo ją zalegalizować. Żeby była legalna, trzeba będzie zrobić projekt, uzyskać pozwolenie na wykonanie robót montażowych oraz przede wszystkim zgodę konserwatorską. Którą drogą pójdzie wojewoda i jakie jest jego stanowisko wtej sprawie?
Odpowiedzi udzieliła rzeczniczka wojewody Ewa Filipowicz.
– Jeszcze przed zamontowaniem tablicy sprawdzaliśmy, jakich trzeba dopełnić formalności – stwierdziła wrozmowie z „Wyborczą”. – I nieprawdą jest, że potrzebna jest na to zgoda konserwatora czy pozwolenie na budowę. Ta tablica jest lekka, szklana, nie została wmurowana wścianę, tylko powieszona tak, jak wiesza się obraz. Nie ma więc potrzeby jej legalizacji i żadnych działań wtej kwestii nie będziemy podejmować.