Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
O BIOETYCE NA POWAŻNIE
Warszawa będzie miała program dofinansowania in vitro. Rządząca stolicą Platforma Obywatelska przedstawia go jako swój sukces. Można wtym miejscu przypominać, co radni i urzędnicy mówili rok temu, gdy projekt zakładający dofinansowanie in vitro złożyła Partia Razem. Rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk przekonywał wówczas, że „miasto nie może finansować tego typu usług”.
Nie mam na to niezbitych dowodów, ale można domniemywać, że Platforma wsprawie in vitro zmieniła nie tyle zdanie, ile strategię – że jest to jeden z akordów trwającej już kampanii przed wyborami samorządowymi. Dla par, które załapią się na dofinansowanie z tego projektu, ma to oczywiście niewielkie znaczenie. Ale dla oceny działań PO jest to istotne.
Bo z bioetyką nie ma żartów. Nie należy podejmować istotnych decyzji dotyczących regulowania kwestii tak złożonych, delikatnych i wpływających na ludzkie życie, jak zagadnienia bioetyczne, na podstawie politycznej kalkulacji. Świadczy to o niedojrzałości (a dotyczy przede wszystkim polityków szczebla centralnego). Niestety, jest to przejaw szerszego zjawiska, jakim jest niski poziom polskiej debaty bioetycznej wogóle. To dziedzina, wktórej niezwykle często pojawiają się przekłamania, półprawdy czy konstrukcje retoryczne tylko udające argumenty. Widzieliśmy to wprzypadku dyskusji o refundacji (czy wcześniej dopuszczalności) in vitro. Obserwowaliśmy to podczas debat nad klauzulą sumienia – proszę przypomnieć sobie poziom argumentacji wsprawie profesora Chazana, absurdalny pomysł wprowadzenia klauzuli sumienia dla fizjoterapeutów czy obecne rozmowy o podobnej ustawie wsprawie aptekarzy. To samo czeka nas pewnie wprzyszłości, gdy wdebacie publicznej poważnie pojawią się kwestie eutanazji.
Oczywiście, są ludzie, wobec których podobna ocena byłaby dalece niesprawiedliwa. Są wPolsce prawdziwi specjaliści od bioetyki reprezentujący pełen wachlarz światopoglądów. Jest ich jednak wciąż zbyt mało i zbyt słabo są słuchani.
Na szczęście to wWarszawie dzieje się najwięcej, by to zmienić. To tu powstały pierwsze w Polsce studia bioetyczne, na które właśnie trwa rekrutacja. Podczas dwóch lat studiów magisterskich wInstytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego studenci i studentki uczą się, jak porządnie i rzetelnie debatować osprawach najtrudniejszych mimo różnic poglądów. Wśród wykładowców znajdziemy ludzi oróżnych przekonaniach i różnych specjalizacji: etyków, antropologów, socjologów czy prawników. To dzięki tym studiom widzę, czego wpolskiej debacie bioetycznej brakuje.
Wygląda to jak reklama studiów wczasie rekrutacji – i słusznie. Piszę ją bez żenady. Po pierwsze dlatego, że mogę ręczyć za ich jakość. Po drugie, potrzebujemy wPolsce więcej dziennikarzy, naukowców, kapłanów, publicystów i polityków, którzy rozumieją ze spraw bioetycznych – tak często dotykających kluczowych ludzkich praw czy potrzeb, a nader często po prostu życia i śmierci – nieco więcej, niż podpowiadają im emocje lub analiza słupków sondażowych. Apo trzecie – jest to dziedzina fascynująca. Czas poświęcony na jej zgłębianie jest więc nie tylko społecznie użyteczny, ale też rozwijający.