Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
WOJCIECH SZOT*:
Miasto nie jest ciekawe?
– Raczej chodzi o to, że nie ma tu silnego środowiska komiksowego. Można powiedzieć, że wstolicy pracuje się wkorporacjach i zarabia pieniądze, a nie rysuje komiksy dla kilkuset osób.
A gdzie są takie środowiska?
– W Łodzi, z której komiks polski wyszedł w latach 90. i która ma najważniejszy wkraju festiwal komiksów. Poza tym w Lublinie, Gdańsku, może Krakowie.
Warszawa ze względu na swoją stołeczną rolę pojawia się wkomiksach, ale jak na dwumilionowe miasto to za mało. Można zażartować, że najczęściej pojawia się jako miejsce przesiadki. Pięknym przykładem na „przesiadkowość” iwielkomiejskość stolicy wczasach PRL są fragmenty komiksu „Totalnie nie nostalgia” Wandy Hagedorn iJacka Frąsia, wktórych młoda Wanda ogląda charakterystyczne punkty miasta, np. kina, których neony wszyscy kojarzymy.
Uprzedzając pytanie, dlaczego Warszawa jest wkomiksach przesiadkowa, odpowiem, że jest pozbawiona „klimatu artystycznego”. Artystycznego?
– Kiedy robimy spotkanie autorskie w mniejszym mieście, przychodzi na nie 40 osób.
To dużo?
– Tak, bo wWarszawie przychodzi kilkanaście. Mieszkańcy mogą tu wybierać z bardzo szerokiej oferty, jest gigantyczna konkurencja.
Nie ma u nas ciekawych rysowników?
– Są, ale prawie nikt nie zarabia na komiksie, to działalność po godzinach. Z drugiej strony nasz festiwal Komiksowa Warszawa jest doczepiony pod Targi Książki, więc nastawiamy się na komercję, a nie na tworzenie środowiska. Poza tym nie dziwię się twórcom, że niekoniecznie chcą osadzać fabułę swoich komiksów wWarszawie. Winnych częściach Polski kojarzy się ona jednoznacznie źle.
Skąd to wiesz?
– Zobacz, jak Warszawa jest przedstawiana wkretyńskich komediach romantycznych.
Dlaczego akurat Pałac?
– Bo jest charakterystyczny, jest polskim Empire State Building; taki budynek jaki kraj. Wkomiksie „Biały orzeł” jego bohater lata wokół Pałacu i ratuje z opresji kolejne ofiary ciemnych mocy.
Co jeszcze?
– Nieraz pojawiają się wieżowce isyrenka. Ale ciekawsze są obrzeża miasta. Tak jak mówiłem, rysownicy nie są zwolennikami dominujących wizerunków stolicy, dlatego wybierają to, co odległe. Jest taki projekt „Praga gada”, który od początku zakładał, że twórcy mieli narysować komiks na podstawie historii mówionych, które poznali albo sami odkryli.
I co z tego wyszło?
– Trzy niezłe antologie.
Jak opowiada się w nich o Pradze? Zniszczone ulice i kamienice, pracownie artystyczne?
– Też, ale jest i kontekst historyczny, są problemy, ale też ten specyficzny praski klimat, który łączy nostalgię z dążeniem do nowoczesności, co rodzi sporo paradoksów. To jest artystycznie ciekawsze. Ciekawsze niż Miasteczko Wilanów?
– Miasteczko Wilanów to temat, który chyba tylko w opowieściach gonzo czy postapokaliptycznych można opowiedzieć. Żartuję, ale trochę gorzko. Warto pamiętać, że ambitny komiks jest undergroundowy i twórcy bardziej skupiają się na powierzchniach Underground to chyba nieco przebrzmiała kategoria.
– Komiks wnaszej kulturze jest nurtem pobocznym i tego nie zmienimy, zatem dużo ciekawsze rzeczy dzieją się wkomiksie kontrkulturowym niż w tym ciążącym do mainstreamu. Ludzie robiący komiksy raczej nie mieszkają na Wilanowie i nie są nim zainteresowani. To środowisko o wiele lepiej czuje się wmiejscach mniej oficjalnych.
Ale wystawiacie się na targach książki. Gdzie logika?
– Wystawiają się wydawcy. Twórcy lepiej czują się na mniejszych festiwalach, gdzie jest żywszy kontakt z publicznością.
Dobra, to jaki jest wizerunek Pragi w tej serii?
– Magiczny i bajkowy. Twórcy wjakimś stopniu mitologizują Pragę, dzięki czemu można wprowadzić do niej postaci nie do końca rzeczywiste. Łatwiej Pragę ubarwić, niż opowiedzieć, jak przerażająco smutnym bywa miejscem. Myślę też, że ludzie nie chcą ciągle opowiadać o biedzie i rozwalonych kamienicach.
Ale to są realne problemy. Dlaczego nie mają pojawiać się w sztuce?
– Mogą, ale nie na uzurpatorskich zasadach. Ludzie nie chcą się cały czas dołować. Ci z lewej strony Wisły myślą sobie: „Kurcze, przejadę przez most i zobaczę prawdziwą biedę”. Człowiek na rowerku podjedzie i już widzi patologię. To krzywdzące, prawda? A wiem od osób, które rysowały komiksy o Pradze, że ludzie chcą opowiadać wesołe opowieści. Czyli o czym?
– Opowiedzą jakąś anegdotę o historii swojej kamienicy, ulicy albo rodziny. Czyli dokładnie to samo, co usłyszymy od mieszkańców innych części miasta. Komiks czy literatura wogóle nie zawsze chcą opowiadać złe historie. Dzięki połączeniu warstwy wizualnej itekstowej może bawić się różnymi gatunkami. Jednak komiks jest nadal źle odbierany wPolsce.
Bo jest infantylizowany?
– Tak, a po drugie, ciągle pamiętamy, że wpoprzednim systemie był na usługach propagandy. Wlatach 90. wydawano zaś komiksowe dna, amerykańską pulpę złej jakości i nie było alternatywy. Przez wiele lat nie było ambitnego polskiego komiksu. Stało się to dopiero po 2000 r., awostatnich latach wręcz wybuchło. Pojawili się nie tylko polscy twórcy, ale też zagraniczni, którzy chcieli winteresujący, nieszablonowy sposób pisać o Polsce.
OWarszawie też?