Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
WAKACJE. SEZON REMONTÓW, KIEŁBASY I ŻEBEREK
będzie wyznaczać wcześnie zaczynający się skwar i uporczywy łoskot młotów remontujących prywatne mieszkania i publiczne drogi. Wakacje to czas pospiesznych renowacji, czas spoconych majstrów pokrytych pyłem i potem. Wwielkomiejskiej pustce lata to właśnie oni i ich nieodzowny ekwipunek – kontenery, pachołki, tymczasowe znaki zakazu wjazdu – stanowią kluczowy element krajobrazu.
Warszawa to między innymi miasto ulepione z doświadczeń przyjezdnych, rozpraszających się teraz we wszystkich kierunkach spod tymczasowego dworca autobusowego na placu Defilad. Wletnich miesiącach ubywa i przyjezdnych, i miejscowych. Powojenna archi tek tu ra Mar szał kowskiej wobliczu takiej pustki wydaje się jesz cze bardziej mo no li tycz na i groźna mimo nieustannego ośmieszania jej idiotycznymi płachtami wielkiego formatu i przypadkowych estetycznie napisów reklamowych. Gęsto zrobi się nad Wisłą, niezdatną wprawdzie do kąpieli, ale zdatną do życia towarzyskiego, nawet mimo zauważalnej, komarowej plagi.
Tam gdzie mieszkam, pod Warszawą, już miesiąc temu czuć było zapachowe preludium do nadchodzącego „sezonu kiełbasy i żeberek”. Intensywny zapach podpałki z supermarketu przegryza się przez smakowity, mięsny aromacik. Kiedy cichną wiertarki budowlańców, słychać ciche pstryknięcia otwieranych piwnych puszek. Im bliżej zmierzchu, tym głośniejsza muzyka i rozmowy: polska, mazowiecka fiesta nie ustępuje niczym tej południowej. Różni się doborem trunków i menu, ale klimat kanikuły i rozprężenia jest taki sam. Pod lokalnym marketem całodobowym klimat jak w Chorwacji – parujący chodnik, szorty, podekscytowane rozmowy. Ci mło dzi tło czą się gdzieś wskrawkach podmiejskiej, skąpej przestrzeni wspólnej, by wspokoju całować się, konsumować alkohol, krzyczeć i pod wy raź nym wpływem jeździć na deskorolce środkiem bocznej, willowej uliczki. Starsi objuczeni reklamówkami z wódką spieszą do swoich rusztów, twarze i łydki ogorzałe od robot w ogródku. Wakacje. To już jutro. Do czego wrócimy? Według szacunków ratusza we wrześniu wWarszawie nie wróci do pracy 1235 nauczycieli i 900 pracowników szkolnej administracji. Może znajdą pracę wMordorze – w call center, obsłudze klienta, może spróbują utrzymać się z korepetycji albo zatrudnią w stołecznej gastronomii? Kto by się przejmował, wstolicy tak łatwo o pracę. Teraz się bawmy.