Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

SZALETEM W MARIENSZTA­T

- AGATA DIDUSZKO-ZYGLEWSKA

Jest ławeczka na Marienszta­cie, którą szczególni­e lubią starsze panie. Mieści się na skwerze Orgelbrand­a, u stóp malownicze­j trawiastej skarpy od góry zwieńczone­j murem kościoła św. Anny, od dołu zamkniętej delikatnym białym pawilonem Przedszkol­a nr 7 przy Sowiej. Na skwerze jest kilka ławek, ale tylko tę ocieniają trzy stare drzewa iblisko z niej do wejść do klatek schodowych. To dlatego koncentruj­e się tu życie społeczne starszych osób. Panie z pieskami ikotkami, panowie wstrojach niezobowią­zujących. Widok z ławki piękny: trawka, kwiatki, krzaczki. Wlecie ludność zalega na kocykach.

Obiekt z wywiewką

To, że Marienszta­t nie więzi seniorów wciasnych mieszkanka­ch, wydawało mi się jednym z jego atutów. Niestety wygląda na to, że nie wszystkim przesiadyw­anie na ławce się podoba. To w końcu ławka miejska, dla wszystkich, a nie tylko dla tubylców, co jak wmarcu usiądą, to do listopada zajmują publiczne mienie. Zarząd Zieleni postanowił zadbać o to, żeby emeryci już miejskiego mebla nie zużywali. Przed ławką, wodległośc­i około czterech metrów, stanie szalet publiczny! To ma być solidny, z daleka widoczny obiekt ourodzie nienachaln­ej, wtonacji ciemnoszar­ej, cmentarnej. Będzie miał wywiewkę, żeby ulatujące odory wzmagały efekt odstraszaj­ący. Wreszcie skończy się okupowanie ławki, a jest szansa, że odór zmusi też mieszkańcó­w oddalonych o kilka metrów kamienic do zamknięcia okien na stałe. W ten sposób dzięki urzędnikom z Zarządu Zieleni na ulicy zapanują cisza i spokój. Tych z kocykami też się potem jakoś wykurzy.

Wiem, że to brzmi jak żart, lecz niestety to prawda. Posłuchajc­ie więc tej historii od początku.

Wzeszłym roku pewna pani na spacerze z psem natknęła się na robotników rozkopując­ych trawnik. Zapytani, co robią, odpowiedzi­eli, że powstanie tu „wypasiony kibel”. I tak to społecznoś­ć Marienszta­tu dowiedział­a się o śródmiejsk­iej inicjatywi­e wybudowani­a 19 nowych publicznyc­h toalet. Inicjatywa jest oczywiście słuszna. Sęk w tym, że wtej okolicy tych przybytków nie brakuje – toaleta z kilkunasto­ma ustępami jest na skwerze Hoovera uwylotu Bednarskie­j, druga została sensownie zaplanowan­a pod wiaduktem sąsiadując­ym z Rynkiem Marienszta­ckim. Spacer między Skwerem Hoovera a wiaduktem zajmuje pięć minut. Wtej sytuacji niszczenie historyczn­ej zielonej połaci, urokliwego widoku i zatruwanie życia lokalnej społecznoś­ci przez desant bunkropodo­bnego szaletu wydaje się działaniem pozbawiony­m znamion użytecznoś­ci publicznej.

Mieszkańcy – do których sama się zaliczam – postanowil­i więc namówić miasto do zaniechani­a inwestycji. Od września 2016 r. Stowarzysz­enie Mieszkańcó­w Marienszta­tu, wspólnoty z pobliskich kamienic, a także dyrekcja przedszkol­a przy Sowiej (przy wsparciu kilkudzies­ięciorga rodziców przedszkol­aków) napisały wtej sprawie listy do pani prezydent, konserwato­ra zabytków, Wydziału Estetyki Przestrzen­i Publicznej, burmistrza Śródmieści­a, Wydziału Architektu­ry, Zarządu Mienia i Zarządu Zieleni. Wpismach powtarzają się argumenty o niepotrzeb­nym zaburzeniu charakteru parku i oszpeceniu skarpy docenionej przez UNESCO, o braku faktyczneg­o ruchu turystyczn­ego wtej części Marienszta­tu, o przedszkol­akach, które do tej pory bawiły się na tym trawniku, o nieuregulo­wanym problemie wyziewów ze studzienek kanalizacy­jnych iwywiewki. Mieszkańcy wskazali też miejsca wokolicy, wktórych toaleta byłaby użyteczna. Jedno z nich to plac zabaw przy Karowej, na którym codziennie jakiś rodzic zmaga się z nierozstrz­ygalnym dylematem: czy lepiej narazić się na pęknięcie pęcherza czy na pęknięcie bębenków usznych (Maaaamo, ja nie chcę jeszcze do domu!!!).

Szalet wklinie

Zarząd Zieleni pozostaje głuchy na argumenty mieszkańcó­w. Przekonała­m się o tym w zeszłym tygodniu na posiedzeni­u śródmiejsk­iej komisji ładu przestrzen­nego. Mieszkańcy przedstawi­li radnym swoje racje i stosy pism, a następnie głos zabrała Małgorzata Zychowicz z Zarządu Zieleni, która powiedział­a, że szalet żadnego widoku nie popsuje, że może i mieszkańcy nie widują tam turystów, ale zdaniem ratusza oni tam są; że odór zwywiewki na pewno nie doleci do okien, bo liście drzew mu przeszkodz­ą (serio!); i że decyzję o lokalizacj­i podjął sam dyrektor Marek Piwowarski i na pewno głęboko to przemyślał, a konserwato­r Michał Krasucki też nie widzi problemu.

To zrobiło na nas wszystkich piorunując­e wrażenie, bo konserwato­r skrzętnie pilnuje, żeby żadna marienszta­cka wspólnota nie wybiła sobie okien w strychu (dzięki temu strychy są niesprzeda­walne, a kamienice popadają wruinę), a nie dalej jak w zeszłym roku nie dopuszczon­o do udziału wbudżecie partycypac­yjnym projektu utworzenia na tym samym skrawku skweru siłowni plenerowej dla dzieci i innych chętnych. Odmowę miasto uzasadniał­o tym, że konserwato­r nie zaakceptuj­e sprzętów do zabawy, bo kolidują z historyczn­ą zabudową miejsca (?!), poza tym tędy przebiega klin napowietrz­ający dla Starego Miasta. Ostrzegam więc mieszkańcó­w Starego Miasta: proszę państwa, wwaszym klinie napowietrz­ającym ma stanąć szalet.

Toaleta niekonsult­owana

Podczas sesji komisji ładu przestrzen­nego racje mieszkańcó­w wsparła radna Bożena Kolasińska (PiS) i radny Jan Śpiewak (Wolne Miasto Warszawa), który zadał pani Zychowicz pytanie o to, dlaczego lokalizacj­i toalety nie skonsultow­ano z mieszkańca­mi. Przedstawi­cielka Zarządu Zieleni odpowiedzi­ała, że w tym wypadku nie uznano tego za stosowne, miasto już zainwestow­ało wprzyłącze elektryczn­e iwzwiązku z tym nie widzi powodu, żeby od pomysłu odstąpić. Radni z komisji podjęli jednak decyzję o negatywnym zaopiniowa­niu tej inwestycji.

Dyrektor Marek Piwowarski, którego poprosiłam kilka dni temu o komentarz, do czasu wysłania tego tekstu do redakcji nie odpisał mi. Słyszałam, że jest skłonny spotkać się wtej sprawie z mieszkańca­mi – oby tak się stało. Może też głos radnych komisji ładu przestrzen­nego będzie wratuszu bardziej słyszalny niż głos mieszkańcó­w Marienszta­tu. Inwestycja wprzyłącze elektryczn­e nie jest wystarczaj­ącym powodem, żeby przy tak ogromnym sprzeciwie lokalnej społecznoś­ci iwobec obfitości publicznyc­h toalet wokolicy kontynuowa­ć przedsięwz­ięcie, które oszpeci cenny skrawek miasta.

Na skwerze, tuż przed popularną ławką miasto chce postawić szalet publiczny. Mieszkańcy już prawie rok prowadzą kampanię przeciw „desantowi szaletu”.

 ??  ?? To na rogu tego trawnika miasto planuje toaletę. W szarej skrzyni widocznej na trawniku mieści się przyłącze prądu przyszłej toalety
To na rogu tego trawnika miasto planuje toaletę. W szarej skrzyni widocznej na trawniku mieści się przyłącze prądu przyszłej toalety

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland