Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Droga reforma edukacji
– Policzymy bardzo dokładnie wszystkie wydatki i zwrócimy się o ich refundację, skorzystamy zwszystkich możliwych ścieżek – zapowiada wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński.
Wratuszu obliczyli, że koszty przystosowania szkół do wymogów reformy to w tym roku 70 mln zł. Największe wydatki to przygotowanie pracowni przedmiotowych wszkołach podstawowych. Są niezbędne, ponieważ już od września wpodstawówkach zaczną się lekcje fizyki, chemii, biologii.
Tych przedmiotów w sześcioletniej szkole podstawowej nie było, zastępowała je przyroda, zaś chemię, biologię czy fizykę uczniowie poznawali w likwidowanych właśnie gimnazjach. Urządzenie pracowni to jedno, trzeba je też wyposażyć. To wszystko pochłonie ponad 30 mln zł.
– Duże wydatki ponosimy także na tworzenie placów zabaw wgimnazjach przekształconych w szkoły pod stawowe, to ok. 6 mln zł, przystosowanie świetlic szkolnych, stołówek i ogólnie zwiększenie wyposażenia szkół dla większej liczby dzie ci w szko łach pod stawo - wych. Tych kosztów MEN nie refunduje – wylicza Katarzyna Pienkowska z biura prasowego urzędu miasta.
Na razie resort przyznał Warszawie 3,5 mln zł, w tym 1,5 mln zł na łazienki. Ekipy budowlane wkroczyły do szkolnych łazienek dlatego, że te wbudynkach gimnazjów trzeba dostosować do mniejszych dzieci, które po wakacjach będą uczyć się pod jednym dachem z nastolatkami.
– Za 70 mln zł można byłoby wybudować dwie duże szkoły, sześć-siedem przedszkoli albo podnieść pensje nauczycielom w postaci dodatków motywacyjnych. Albo wydać je na stypendia czy projekty edukacyjne, w które Warszawa co roku inwestuje – mówi wiceprezydent Paszyński. – Można by też przeznaczyć je na remonty i doposażenie szkół, które tego naprawdę potrzebują. A my musieliśmy zapłacić za prace wcale niekonieczne, ale wymuszone przez reformę.
Ostateczny rachunek nie zamknie się na kilkudziesięciu milionach złotych, bo wydatki nie skończą się w tym roku. Kolejna tura przygotowań planowana jest na dwa następne lata, koszt to wsumie nawet 200 mln zł.
Do tego trzeba będzie dołożyć koszty odpraw dla zwalnianych nauczycieli. – Otym na razie jeszcze wogóle nie mówimy – tłumaczy Włodzimierz Paszyński. – Cały czas trwa ruch kadrowy, szczegóły poznamy najwcześniej pod koniec września. Ostatnio spotkałem się z dyrektorami szkół. Mówią, że tak naprawdę 1 września okaże się, kto przyjdzie do pracy.
Warszawa wystąpi do resortu edukacji o zwrot pieniędzy, które miasto musi wyłożyć na przygotowanie szkół do reformy. Bilans na dziś to 70 mln zł wydatków i 3,5 mln zł wsparcia z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Za 70 mln zł można byłoby wybudować dwie duże szkoły, sześć-siedem przedszkoli albo podnieść pensje nauczycielom w postaci dodatków motywacyjnych – mówi Paszyński