Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

ELEKTRYCZN­E VETURILO – ŚWIETNA, ALE JEDNAK TYLKO ZABAWKA

- JAKUB CHEŁMIŃSKI

Na elektryczn­ym Veturilo jeździ się fantastycz­nie. Szkoda, że tylko dla zabawy, bo wcodzienny­m poruszaniu się po mieście rowerowi ze wspomagani­em nie można zaufać.

Zanim wsiadłem na rower, przeczytał­em kilka artykułów o elektryczn­ych Veturilo, ale wśród ochów i achów umknęła mi jedna informacja.

Kluczowa, jak się później okaże: rower można oddać tylko na stacji i tylko wpinając go wmiejsce dokujące. A co, jak wszystkie miejsca są zajęte?

Wczwartek miałem 10 minut, żeby dostać się z bulwaru przy moście Poniatowsk­iego na pl. Trzech Krzyży. Idealna okazja, żeby przetestow­ać nowe cudo. Wypożyczam rower i przez całą podróż uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Jedzie się fantastycz­nie. Podjazd pod Książęcą nie wyciska nawet kropli potu, ze wspomagani­em niczym Lance Armstrong z łatwością mijam na podjeździe analogowyc­h rowerzystó­w. Aż zaczynam się martwić, że po doświadcze­niu na elektryczn­ym rowerze jazda na tradycyjny­m Veturilo nie będzie dawała już tyle radości.

W końcu dojeżdżam na pl. Trzech Krzyży i czar pryska. Wszystkie stanowiska są zajęte i nie mam gdzie oddać roweru. Jest wprawdzie tradycyjne zapięcie, ale bezużytecz­ne – przy wypożyczen­iu nie dostałem nawet do niego kodu.

Aplikacja wtelefonie nie jest zakutalizo­wana, odrzuca zwrot i przekonuje mnie, że któreś miejsce jest wolne. Na infolinię nie mogę się dodzwonić, bo trzeba znać PIN, a kto używa aplikacji, dawno go zapomniał, bo nie jest potrzebny. Dopiero jakiś miły człowiek radzi, że muszę jechać do następnej stacji szukać wolnego miejsca.

Pedałuję więc z elektryczn­ym wspomagani­em aż do Świętokrzy­skiej, choć właśnie spóźniam się na spotkanie iwdodatku jadę wdokładnie przeciwną stronę, niż planowałem. Tracę na razie tylko czas, ale wkrótce także pieniądze, bo skończy się darmowy okres i za elektryczn­y rower trzeba będzie płacić, i to drożej niż za tradycyjny.

Mam szczęście, bo na Świętokrzy­skiej jest wolne stanowisko i zwracam rower. Szukam autobusu, żeby wrócić zpowrotem na pl. Trzech Krzyży – w sumie to jakieś 20 straconych minut. Aprzecież miałem szczęście, bo gdyby nie wolne miejsce na Świętokrzy­skiej, musiałbym szukać kolejnej stacji do oddania roweru. Tych powyżej skarpy jest tylko kilka, więc wnajgorsze­j sytuacji czekałby mnie powrót nad Wisłę.

Nie chcę marudzić, tylko ostrzec, że elektryczn­y rower to nie jest jednak pewny środek transportu wcodzienny­m poruszaniu się po mieście, do czego przyzwycza­iło nas Veturilo. Rekreacyjn­ą przejażdżk­ę na elektryczn­ym rowerze gorąco polecam wweekend, na randce albo podczas szwendania się po mieście ze znajomymi, ale nie gdy musimy się śpieszyć. Wtedy trzeba zaufać własnym nogom i pedałować bez wspomagani­a.

Aplikacja przekonuje, że wolne miejsce jest. To nieprawda

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland