Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
SKROMNY, ALE SZLACHETNY ZYGZAK
Rozciągnięty zygzak, który wpunkcie załamań rozszerza się i z mostu zamienia się wplatformę widokową – tak ma wyglądać wybrana wkonkursie architektonicznym kładka pieszo-rowerowa przez Wisłę.
Niewiele konstrukcji architektonicznych ma taki potencjał przyciągania uwagi jak mosty. Wnaturalny sposób mogą stać się ikonami miasta (kto nie ma przed oczami sylwetki Tower Bridge?). Dlatego konkursowi na warszawską kładkę pieszo-rowerową towarzyszyło oczekiwanie, że wybrany zostanie porywający projekt.
Te oczekiwania tuż przed rozcięciem kopert z nazwami nagrodzonych pracowni tonowała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Tłumaczyła: – Niezwykle istotne było dla nas, żeby spośród nich wybrać perełkę architektoniczną. Nie dominantę przestrzenną, ale uzupełnienie przestrzeni, które będzie wyglądać, jakby tu zawsze było – mówiła.
Chwilę później przewodniczący jury Marek Mikos odczytał werdykt: konkurs wygrała warszawska pracownia Schuessler-Plan Inżynierzy, polska filia niemieckiego biura projektowego. Jej projektanci znają się na planowaniu mostów, wWarszawie znamy ją z mostu Marii Skłodowskiej-Curie. Powiedzmy to uczciwie – niezbyt porywającego architektonicznie. Ajak poszło im z kładką?
Na tle zgłoszonych do konkursu propozycji to był projekt wręcz wyciszony. Bez ogromnych pylonów, bez ażurowej osłony kładki, bez ogromnych wygięć w łuk, bez dżungli roślin wdonicach, bez monstrualnej kwadratowej ramy przypominającej Grande Arche na paryskim placu La Defence.
Łukasz Puchalski, członek jury i szef Zarządu Dróg Miejskich, przyznał, że zauroczył go inny projekt – koncepcja Joanny Jędruś-Cabrery. Była to kładka łukowato wygięta „o asymetrycznych użebrowaniach budzących skojarzenia zogonem legendarnego bazyliszka” – napisali członkowie jury wuzasadnieniu werdyktu. Dodali wnim też, że realizacja wymagałaby „bardzo znaczących zmian”, które nie gwarantowałyby, że kładkę da się zbudować. Dlatego ten projekt nagrodzono ostatecznie tylko wyróżnieniem.
Kładka Schuessler-Plan zdaniem jury jest realistyczna. Jeżeli odsunąć na bok inne projekty promieniujące ekspresją niczym ref lektor do przyzywania Batmana, można dostrzec, że zwycięska koncepcja skrzy się przytłumionym, ale szlachetnym, ponadczasowym wdziękiem. To smukła konstrukcja wsparta wjednym punkcie na niewielkim, niespełna dziewięciometrowym pylonie (licząc od płaszczyzny pomostu do wierzchołka dźwigara). Dzięki tym skromnym rozmiarom nie będzie zakłócać ani osi widokowych, ani widoku na Zamek Królewski.
Obłożona rdzawą kortenowską stalą (to niedosłowny cytat o niektórych konstrukcjach na bulwarach) kładka wygięta jest wrozciągnięty zygzak. Wdwóch miejscach załamań automatycznie powstaną miejsca zachęcające do podziwiania widoku, tutaj most będzie się poszerzać i zamieni się wplatformę widokową. Zaplanowano tam siedziska na schodach i pomost zbalustradą, z którego można będzie podziwiać widoki.
Autorzy podjęli kilka odważnych decyzji. Wich koncepcji kładka nie ma wydzielonej ścieżki rowerowej. „Przy braku wyznaczonych pasów ruchu zarówno piesi, jak i rowerzyści są bardziej czujni” – przekonują architekci, twierdząc, że – paradoksalnie – takie rozwiązanie jest bezpieczniejsze.
– Nie chodziło nam o rowerostradę, na której można pędzić, ile sił wnogach, tylko spokojne, lokalne połączenie między Ząbkowską a Krakowskim Przedmieściem – tłumaczy Puchalski. Kładka urwie się przed Wisłostradą.
Projektanci ze Schuessler–Plan sugerują, że docelowym rozwiązaniem powinno być wytyczenie na osi kładki zebry oraz ścieżki rowerowej przez Wisłostradę.
Nawet słyszeć nie chcą otym prawicowi publicyści, którzy tak jak poseł Patryk Jaki uważają, że kierowcy samochodów są wWarszawie grupą wręcz represjonowaną. Jednak dyrektor Puchalski przychyla się do przecięcia Wisłostrady zebrą. Tłumaczy, że przedłużenie kładki nad Wisłostradą wymagałoby jej podniesienia na wysokość 4,5 m nad jezdnię. Gdyby z tej wysokości poprowadzić rampy do ścieżki wzdłuż bulwarów – a bez tego połączenia kładka nie miałaby sensu – powstałyby konstrukcje ciągnące się przez ponad sto metrów, zacieniające bulwary i odbierające frajdę zkorzystania z nich.
Puchalski zapowiada, że jeszcze wtym roku miasto chce podpisać umowę z architektami, którzy 2018 rok spędzą na projektowaniu. Budowa kładki ma się zacząć w 2019 r. i skończyć najpóźniej w2020 r.
O ile, oczywiście, w przyszłorocznych wyborach samorządowych władzy w mieście nie przejmą obrońcy „uciśnionych” kierowców.
Warszawa.wyborcza.pl.