Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Nad Wisłą bez mandatów, ale ma być ciszej
– Byłem często traktowany jako adwokat od picia na bulwarach nad Wisłą. Ludzie, którzy dostawali mandaty, kontaktowali się ze mną i prosili o poradę – mówi Marek Tatała. W2015 r. sam dostał stuzłotowy mandat za picie piwa na bulwarze Flotylli Wiślanej. Odwołał się do sądu. Wygrał. Sąd orzekł, że bulwar to nie ulica, więc nie obowiązuje tam ustawowy zakaz spożywania alkoholu. – Tego lata nikt nie skontaktował się ze mną, by się poradzić. Więc zakładam, że mandaty się nie posypały – dodaje.
Jeszcze wiosną ówczesny rzecznik KSP mówił „Wyborczej”, że ten wyrok dotyczy konkretnej osoby ikonkretnego miejsca. – Winnych przypadkach dotyczących nieodległej lokalizacji sądy przyznawały rację policji. Będziemy postępować tak, jak postępowaliśmy wcześniej. Ukarani mandatem będą mogli odwoływać się do sądu – stwierdził rzecznik.
Wygląda jednak na to, że policja zmieniła zdanie. Jak informuje nas Robert Koniuszy zKomendy Rejonowej Policji Warszawa I, wtym roku policjanci nie nałożyli ani jednego mandatu za spożywanie alkoholu na bulwarach wiślanych. Aprzecież widok pijących alkohol nie należały do rzadkości. Ludzie nie kryli się zpiwem pod pazuchą jak w poprzednich latach. Panowało przekonanie, że na bulwarach pić można.
Strażnicy miejscy również nie wystawiali mandatów za picie alkoholu na bulwarach. Jednak Jolanta Borysewicz z referatu prasowego straży zapewnia, że bulwary były pod „szczególnym nadzorem”. Strażnicy interweniowali wsprawie zbyt głośnej muzyki z klubów. Od 1 czerwca do 31 sierpnia wystawili pięć mandatów. – Mam dość mieszane uczucia wzwiązku z sytuacją na bulwarach – przyznaje Marek Piwowarski, pełnomocnik ratusza ds. Wisły i dyrektor Zarządu Zieleni. – Jedni twierdzą, że nic strasznego się nie wydarzyło. Ale sam słyszałem rozmowy dość młodych osób, które mówiły o tym, że ktoś się upił na bulwarach – dodaje.
Piwowarski zauważył również, że w tym sezonie bulwary wiślane były popularniejsze niż plaża po drugiej stronie rzeki przy moście Poniatowskiego. Ratusz zmienił charakter tamtego miejsca: jest tam strefa sportu, nie ma już głośnych muzycznych imprez. Imprezowicze przenieśli się na drugi brzeg, gdzie na miejskich działkach obok siebie działa pod gołym niebem kilka klubów. Na hałas z nich dochodzący skarżą się okoliczni mieszkańcy. Ratusz w wakacje kontrolował te kluby. Teraz urzędnicy zapowiadają zmiany. – Wprzyszłym sezonie będzie ich mniej. Nie przedłużyliśmy umów trzem klubom. Z tymi, które zostaną, podpisujemy aneksy. Ma być ciszej: natężenie hałasu nie może przekraczać 90 decybeli wodległości pięciu–siedmiu metrów od głośnika – tłumaczy Piwowarski. Wtedy – przekonuje – w strefie mieszkalnej hałas nie będzie przekraczać ustawowych norm: w nocy to 45 decybeli.
Niektórzy radni sugerują jednak, że trzeba się zastanowić nad wprowadzeniem na bulwarach zakazu picia alkoholu uchwałą rady miasta. Radni mogą to zrobić tam, gdzie nie obowiązuje zakaz ustawowy. – Jestem za, jeżeli nie ucywilizuje się tego, co się tam odbywa – stwierdza Daniel Łaga, radny Śródmieścia z Platformy Obywatelskiej. Mówi, że mieszkańcy wciąż proszą go o interwencję wsprawie nocnych hałasów, zaśmiecania.
– Zapytałem komendantów policji i straży miejskiej o ich ocenę bezpieczeństwa na bulwarach wkontekście spożywania alkoholu. Otrzymałem zgodną odpowiedź, która nie wskazuje na konieczność wnioskowania o zakaz wprowadzony uchwałą. Więc temat na razie nie jest rozważany – mówi wiceprezydent miasta Michał Olszewski. Dodaje, że jego zdaniem nowy odcinek bulwarów odmieni charakter tego miejsca.
To pierwsze od wielu sezonów lato bez żadnego mandatu za picie alkoholu na bulwarach wiślanych. Było huczne. Ratusz zapowiada zmiany: będzie mniej klubów, mają grać ciszej. Czy urzędnicy rozważają też wprowadzenie zakazu uchwałą rady miasta?