Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
ECH, SZKODA TYCH LOTÓW
Lecąc na trasie Warszawa – Gdańsk, miałem zabawę – mierzyłem czas. Rekord to dwie godziny i 43minuty. Tyle zajęła mi podróż zWarszawy do Gdańska, i to od drzwi do drzwi, z dojazdami do lotniska.
Często podróżuję na trasie Warszawa – Gdańsk. Zwykle Ryanairem. Wczwartek linie oświadczyły orezygnacji z tych połączeń od marca. Przewoźnik nie będzie też latał zWarszawy do Wrocławia.
Bilety zwykle kupowałem zkilkutygodniowym wyprzedzeniem (kiedyś łapałem okazję nawet za 9zł wjedną stronę, ostatnio za 21zł). Przeważnie i tak były tańsze niż kolejowe (pendolino na tej trasie kosztuje zwykle około 150zł, nigdy nie trafiłem na promocję za 49zł).
Ryanair nazywał to połączenie „biznesowym”. Choć według mnie korzystali z niego głównie studenci i trzydziestolatkowie. Miałem przeczucie, że długo to nie potrwa: albo ceny poszybują wgórę, albo połączenie zniknie. I teraz mam. Ryanair jako powód rezygnacji podał „oddalone od terminalu miejsca postojowe”, na które ich samoloty są wysyłane przez Lotnisko Chopina. – Z tego powodu przejazd autobusem po płycie lotniska trwa 20 minut, a sam lot około 40 minut. To jest nie do zaakceptowania – mówiła „Wyborczej” Olga Pawlonka zRyanaira. Przewoźnik poskarżył się w tej sprawie Komisji Europejskiej.
Rzeczywiście, wostatnich tygodniach miałem wrażenie, że relacje są napięte. Zdarzało się, że samolot już na pasie czekał 30minut na zgodę na start. Albo krążył nad Warszawą 20minut, by wylądować. Stewardesy głośno narzekały na Lotnisko Chopina. Choć nie chcę przesądzać tu oniczyjej winie.
Do wygody jednak łatwo się przyzwyczaić. Podróż nad morze nie mogła być łatwiejsza iszybsza. Czasem też przyjemniejsza: pewien steward o imieniu Jaś (tak zdrobniale się przedstawiał) minął się zzawodem. Powinien zostać komikiem. Umilał czas, rapując omisiu lub organizując różne konkursy, azwycięzcom wręczał „tulipanka” – Jaś przywdziewał wtedy kolorową perukę punka, można było go utulić. Cóż, trzeba będzie wrócić do tańszych pociągów TLK.