Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Zgoda na autobus w Lesie Bielańskim
zajmie się przygotowaniem zawrotki dla autobusów na obecnym parkingu w bok od ul. Dewajtis. Trzeba tam zlikwidować 24 miejsca postojowe. Jest już jednak za mało czasu, by nowa linia ruszyła od nowego roku akademickiego wpaździerniku. Zależało na tym kanclerz uniwersytetu dr Marii Hulickiej, która na początku sierpnia naciskała na władze Bielan: „Sprawa jest niezwykłej wagi. Studenci już kilkakrotnie zwracali się zponawianą od wielu lat prośbą oskuteczne działanie”. Na początku wakacji Katarzyna Strzegowska, wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego, uzgodniła trasę nowego połączenia: przez ul. Dewajtis, Marymoncką do stacji metra Słodowiec. Do rezerwatu w Lesie Bielańskim od godz. 6 do 20 miałyby dojeżdżać autobusy elektryczne – co kwadrans wgodzinach szczytu i co 20 min w pozostałych porach dnia oraz wweekendy iwświęta.
Decyzję krytykuje Marcin Jackowski zZielonego Mazowsza: – Radni działają z zaskoczenia, a uczelnia naciska od wielu lat, co jest naganne, bo od samego początku był warunek, że może działać wLesie Bielańskim, jeśli nie będzie to oznaczało pogarszania warunków wrezerwacie. Atymczasem wybudowali sobie dwupoziomowy parking, urządzali hałaśliwe imprezy, ułożyli chodnik wzdłuż ul. Dewajtis, by piesi zniknęli zjezdni. Taki wymóg stawiał ZTM, żeby puścić linię autobusową. Mam protokół ze spotkania w2005 r., gdy ówczesne władze uczelni deklarowały, że będą wygaszać działalność wLesie Bielańskim i przenosić się do kampusu na Młocinach. Nic takiego jednak się nie dzieje.
Jackowski dziwi się też, że ZTM ma pieniądze na autobusy jeżdżące co kwadrans wzdłuż linii tramwajowej na Marymonckiej, podczas gdy winnych częściach Warszawy mieszkańcy nie mogą się doprosić częstszych kursów.
– Jeśli będzie autobus, to zarówno wielu studentów, jak i pracowników uczelni zrezygnuje z dojazdu samochodem – przekonuje rzeczniczka UKSW.
– Kolejny raz uczelnia działa metodą faktów dokonanych – uważa Marcin Jackowski. – Pętla na końcu ul. Dewajtis powstanie na parkingu, ale jestem pełen najgorszych przeczuć, że po pewnym czasie dostaną zgodę na zawrotkę kosztem kawałka lasu. Po prostu uznają, że wybetonowanie kilkudziesięciu metrów kwadratowych wrezerwacie to żadna szkoda.