Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Czy pracując w korporacji, można być dobrym katolikiem?
– Brak pracy prowadzi do degeneracji. Ale praca ponad wszystko zabija relacje – spisuję słowa księdza proboszcza Piotra Waleńdzika z placu Grzybowskiego itak się zastanawiam, czy sama wtej chwili jestem jeszcze w pracy.
Ksiądz mówi: – Korporacja deformuje pojęcie relacji. Tworzy wzamian ich namiastkę, pozór. Od czego są na przykład wyjazdy integracyjne? Na nich promuje się ideę zgranego teamu, który ma takie klasyczne relacje zrekompensować.
Wkościele Wszystkich Świętych co miesiąc odbywa się „Sykomora między biurowcami”, czyli spotkanie i msza dla pracowników wielkich korporacji (kościół jest otoczony przez drapacze chmur). Czytam na stronie wydarzenia, że to inicjatywa dla tych, co pracując wkorporacjach, szukają sposobu na łączenie codziennych obowiązków ze swoimi wartościami. Na ostatnim spotkaniu, wubiegłą środę, można było porozmawiać o tym, jak zabierać się do pracy znową motywacją po urlopie. I jak wogóle żyć normalnie, pracując po 12-13 godzin dziennie. Widzę też pytanie: czy pracując wkorporacji, można być dobrym katolikiem?
To mnie inspiruje. Czy pracownik korporacji może być dobrym ateistą? Dobrym mężem? Partnerką? Po prostu dobrym człowiekiem?
– Spójrzmy prawdzie w oczy: wszyscy jesteśmy z korporacji – mówi młody mężczyzna z wieżowca Rondo 1 przy rondzie ONZ. Godzina 19, a on właśnie wychodzi z pracy. Wdużej firmie konsultingowej, wktórej pracuje, są osoby jak określa „z różnych kręgów”: z Indii, Ukrainy, Polski; i między sobą dyskutuje się tu np. – jak zachować równowagę między biurem a domem.
Chodzę wokół szklanych wieżowców. Dowiaduję się, że wbiurowcu Q22 przy alei Jana Pawła znajduje się inne miejsce, które integruje i rozgrzesza. To siłownia na 14. piętrze. – Do niej chodzimy odreagować – słyszę od chłopaka pracującego tu wjednej z firm IT.
– Wprzypadku korporacji to też zależy, kogo masz za partnera życiowego – uzupełnia Kasia Mendela. Spotykam ją w kawiarni przy placu Zbawiciela, miejscu modnym i dogodnym do pracy zdalnej. Przed dwoma laty pracowniczka korporacji branży chemicznej wsłynnym „Mordorze”, obecnie account manager wlondyńskim Process Systems Enterprise. – Choć akurat obiema rękami się podpiszę, że korpo niszczy coś między ludźmi, no bo jeśli spędzasz w pracy większość życia, a niektórzy niemal nie widzieli dzieci od trzech tygodni... Po 10 latach pracowania wtakim trybie kto jest ci bliższy: mąż, dziecko czy kolega z pracy? – opowiada.
Jakkolwiek to zabrzmi, stoję pod kościołem. I pytam dalej.
Team leaderka ze średniej wielkości korporacji w centrum pomysł spotkań i poprzedzających je mszy we Wszystkich Świętych uważa za nie najgorszy.– Psychoterapia. Rodzaj rozgrzeszania.
– Sykomora to miejsce „na poszukiwania” – rozszyfrowuje nazwę Grzegorz Matya, współorganizator spotkań. – Chodzi o biblijne drzewo figowe, na które się wchodzi, by coś lepiej dojrzeć. Rozmawia się tu właśnie o pracy biurowej, którą nie tylko Kościół, według Matyi, zdaje się kontrastować z pracą fizyczną, i ta pierwsza jest słabiej punktowana. Po pół roku na mitingi przy Grzybowskim przychodzi średnio dziesięć do kilkudziesięciu pracowników sąsiednich firm; szukają równowagi wcodziennych szalonych obowiązkach.
Zwiad reporterski na weekend: praca, dom, praca
Paweł Wesołowski spod Gdańska, który pracuje jako business developer w Eburny przy Królewskiej – wWarszawie jest sam. Chciałby z kimś pogadać o pogoni za pieniądzem, braku umiejętności odnajdywania proporcji w życiu.
12 godzin dziennie – tyle Kasia pracowała w międzynarodowym koncernie przy Domaniewskiej. Cały czas, nawet po pracy, była do dyspozycji firmy. Pamięta, że raz – na zwolnieniu L4 – jechała pociągiem pod Kraków, do rodziny. Na dworcu czekała mama. Gdy wysiadała i zorientowała się, że przez kwadrans będzie poza internetem, zaczęła krzyczeć na matkę, że musi pracować. Matka oceniła trzeźwo: – Sfiksowałaś.
– Polska to nadal jednak kraj jakoś tam wschodni – porównuje Warszawę z Londynem Katarzyna. Firmy muszą osiągać progi sprzedaży, dobijać do budżetu, bo jak nie – to nie ma kasy na zatrudnienie.
Jest jakaś opcja odreagowania, gdy się pracuje wkorpo? – Tak, zmienić pracę – śmieje się Katarzyna. Jej kuzynka, też pracuje w korporacji i jest z tego zadowolona. Ma trójkę dzieci, żłobek wtym samym budynku co praca, fajne dodatki na dzieci od firmy. I dogadała się zmężem, że ona pracuje, aon ogarnia dom.
Pytam wogóle proboszcza, czym jest ta cała korporacyjność: – E, grzechy to za dużo powiedziane. Korporacja to raczej zwyczajnie bezduszny system, który wysysa zpracownika siły.
Ale co to znaczy? – Po prostu odbiera wolność. Zdobycie wysokiej materialnie i społecznie pozycji wiąże się z konsekwencją jej utrzymywania oraz życia wpermanentnym lęku przed jej utratą – mówi.
Nie wystarcza mi ta riposta. Znowu idę. Przy Królewskiej szklany dom przypomina kolejny biurowiec. Ale to elegancka kamienica mieszkalna, z recepcją na parterze – jak wkorpo. Spotykam mieszkankę, pracuje wbiurze rachunkowym przy ul. Moniuszki. Żyje tu od paru lat. Brakuje jej więzi ludzkich na poziomie prywatnym i miejskim.
Chciałaby wyjść, posiedzieć na ławce, wspólne z sąsiadem zastanowić się, gdzie zaczyna się chciwość, a kończy zarabianie na życie.