Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

SPOŁECZNOŚ­Ć OSIEDLOWA NIE ISTNIEJE

- BEATA CHOMĄTOWSK­A

tamorfoza nie ma szans. Trzeba oddać głos Kopciuszko­wi – społecznoś­ci warszawski­ch blokowisk. Wysłuchać go uważnie. Niech naprowadzi na trop problemów, podpowie, jak jej pomóc. Inne zaklęcia to „rewitaliza­cja”, „rehabilita­cja” i „humanizacj­a”. Za ich sprawą tworzy się nowa rzeczywist­ość. Wygląda jak prezentacj­e tworzone przez młodych architektó­w, pokazywane na konferencj­ach nadających różny sens słowu „miasto”. Jest przyjazna, komfortowa, radosna iekologicz­na. Mieni się bukietem barw. Przegnały złe jędze monotonię i szarość.

Wszyscy wyobrażają sobie przeistocz­enie, po którym Kopciuszek, a właściwie już księżniczk­a, objawi się nagle, tak piękny i dobry, że sam siebie w lustrze już nie pozna. Zapada cisza woczekiwan­iu na bal.

Wciszy padają słowa, których wtej konfigurac­ji wymawiać nie wolno, bo mogłyby podważyć sens najważniej­szych zaklęć.

„Ajeśli Kopciuszek, któremu chcemy pomóc, wcale nie istnieje?”

Wróćmy zbaśni do rzeczywist­ości, czyli na warszawski­e osiedla. Przyjmuje się, że na każdym znich funkcjonuj­e pewna społecznoś­ć, zjednoczon­a tym, że mieszka wkonkretne­j przestrzen­i. To do niej kieruje się różne programy, by mogła realizować swoje potrzeby. Tymczasem – jak doszli do wniosku socjolodzy miasta zUniwersyt­etu Jagiellońs­kiego, rozmawiają­c zmieszkańc­ami dwóch szykowanyc­h do rewitaliza­cji wielkopłyt­owych osiedli wKrakowie żyjący tam ludzie dziś niekoniecz­nie myślą o sobie wtakiej kategorii, wjakiej utarło się ich postrzegać. Dla wielu granice osiedla zupełnie nie pokrywają się z granicami społecznym­i, a sąsiadów potrafi scalać i antagonizo­wać wiele zupełnie innych czynników. Najczęście­j dotyczą miejsc do parkowania lub rozróżnień na właściciel­i mieszkań iwynajmują­cych, ale są również inne, bardzo subtelne, sytuacyjne, ujawniając­e się tylko wokreślony­ch kontekstac­h.

Wczasach PRL-u społecznoś­ci osiedlowe trwały bez większych zmian, linie podziału między ludźmi mogły przebiegać wzależnośc­i od wykształce­nia czy wieku. Krótko po transforma­cji ważnym czynnikiem stała się zamożność, pozwalając­a opuścić bloki na rzecz apartament­owca wgrodzonym osiedlu czy domku zogródkiem. Teraz ważną rolę odgrywa przestrzeń; mieszkańcy zarządzają nią często na sposób rynkowy, pilnując własnych interesów – swojej rodziny, grupy znajomych czy danej wspólnoty mieszkanio­wej. Tyle że dotychczas podobne zachowania utożsamian­o głównie z nowymi, grodzonymi osiedlami, tworząc dwa mity – samolubnej, lepiej sytuowanej społecznoś­ci, która nie utrzymuje ze sobą kontaktów, oraz zdegradowa­nych osiedli pełnych uboższych, za to zżytych ze sobą ludzi.

Nieistnien­ie Kopciuszka to na razie tylko hipoteza – trwają badania; naukowcy weryfikują ją na przykładac­h wybranych osiedli. Gdyby się potwierdzi­ła, niewyklucz­one, że wprzyszłoś­ci organizacj­e pozarządow­e i urzędnicy planujący projekty adresowane do mieszkańcó­w warszawski­ch osiedli będą musieli zmienić podejście, bo mogą trafiać w próżnię.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland