Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
WOJCIECH TYMOWSKI:
Zwyboru. Stąd jest blisko do centrum, uniwersytetu. Jest budownictwo z lat 50., które lubię. Domy przy pl. Hallera są obłożone kamieniem, z tyłu nie są tak wystawne, ale wygodne. Przestrzeń wokół też jest wygodna. Tutejszy układ urbanistyczny zaplanowano wsocrealizmie, kiedy kontynuowano dobre praktyki modernistyczne. Wmodernizmie życie miało być zaplanowane, tak samo architektura i miasto. Wtej części Nowej Pragi są szkoły, przedszkola, przychodnia.
– 12 lat. To była niegdyś niebezpieczna dzielnica. Teraz jest bardzo bezpieczna.
– To jedno z ładniejszych miejsc wWarszawie. Jest dużo zieleni. Jesteśmy teraz na ul. Skoczylasa. Proszę zauważyć, jak dobrze jest zaprojektowana ta kamienica, która łączy zasady funkcjonowania domu i przestrzeni usługowej, gdzie jest biblioteka im. ks. Twardowskiego. Przestrzeń wokolicach pl. Hallera działa nieźle, choć mogłaby lepiej.
Była piekarnia, jest pustostan.
– Okolica przechodzi gruntowną zmianę, właściwie gentryfikację. Ja też jestem gentryfikatorem, takich ludzi jak ja nazywa się nieraz „spadochroniarzami”. Przyjechałem z innej części Warszawy i razem z podobnymi osobami wnieśliśmy tu inne praktyki społeczne. Co ma swoją jasną i ciemną stronę. Ciemna jest taka, że im więcej „spadochroniarzy”, tym wyższe czynsze i mniej ludzi stać tu na mieszkania. Zmienia się więc skład osobowy.
Proszę spojrzeć, znów weszliśmy na pl. Hallera, to jeden z przykładów tego, że rewitalizacja idzie opornie. Tu miał być bar mleczny, od lat jest pustostan. Bo mieszkańcy nie chcą usług typu bary, mają stereotypowe wyobrażenia na temat barów z alkoholem, więc boją się każdego baru jako miejsca potencjalnie uciążliwego.
– Zgadza się. Często „spadochroniarze” są przedstawicielami wolnych zawodów, mogą iść z dziećmi i z laptopem do kawiarni.
O, gdybyśmy poszli do ul. Brechta i dalej, to minęlibyśmy jeszcze przedszkole i filię szkoły.
– Tak, tego chcieliśmy. Szkoła jest blisko, poza tym nie byłbym wstanie płacić za prywatną. Dobrze trafiłem, tu są dzieci z różnych klas społecznych i to mi odpowiada. Chodzi o to, żeby styl życia mojego dziecka nie odbiegał zbytnio od stylu życia jego rówieśników zokolicy. Bo zpewnej perspektywy i tak jesteśmy dziwakami. Syn jest jedynym dzieckiem wklasie, które nie chodzi na religię. Ale nie ma raczej z tego powodu problemów ze strony rówieśników. Generalnie nauczyciele są sensowni, a rodzice – sensowni wwiększości.
– Właśnie stajemy przed podwórkiem, na którym był jamnik. Teraz lepiej to wygląda, choć na środku wciąż jest błoto, ale teren został uprzątnięty. Myślę, że to skutek akcji „Jamnik”, nagłośnienia sprawy, zaangażowania mieszkańców, szczególnie kilku miejscowych liderek. Teraz jest tu jeszcze plac zabaw stworzony przez kilka tutejszych kobiet. Stoczyły walkę z innymi mieszkańcami, którym plac uszczuplił miejsce na parking. Początkowo też ZGN stwierdził, że to samowola.
Przy jamniku prowadziłem badania wśród mieszkańców.
– Zjednej strony dużą solidarność rdzennych prażan, z drugiej – duże skonfliktowanie, z trzeciej – bezradność i brak umiejętności radzenia sobie wrelacjach z urzędami. Atakże zmęczenie rewitalizacją i akcjami typu: fundacja wygrywa grant, przychodzi na dwa miesiące, coś robi, odchodzi i nikt z tego nic nie ma. Jednak to właśnie takie akcje zrobiły ferment. Niektóre osoby postanowiły same działać.
– I dobrze, i źle. Nie ma w gentryfikacji tylko dobrze, choć bywa tylko źle. Tu był Sen Pszczoły, pracownie, które spłonęły.
Teraz skręcamy wWileńską. Jest tu kilka knajp, m.in. 4 Pokoje, Zakład
– Część gentryfikacji musi nastąpić, bo jest uszlachetnieniem przestrzeni. Wtych procesach wygrywa władza pieniądza, władza polityczna, władza społeczna. Ci, którzy będą mieli kapitały ekonomiczne i kulturowe, zwyciężą, inni będą ofiarami.