Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Hit zespołów po rewolucjach
zaka. Bardziej cierpliwe władze Lecha obserwują, jak Nenad Bjelica stabilizuje formę graczy po udanej końcówce zeszłego sezonu i beznadziejnym początku obecnego. Pozytywnego skutku nie przyniosła jeszcze ani ścieżka warszawska, ani poznańska. Co jest więc przyczyną słabości? Być może rewolucja, która latem zaszła wLechu iLegii. Przed sezonem poznaniacy nie byli wstanie zatrzymać Jana Bednarka, Dawida Kownackiego i Tomasza Kędziory, a Macieja Wilusza iMarcina Robaka już nie potrzebowali. Zaprosili wich miejsce zastęp nowych. Duńczyk Christian Gytkjaer musi wypełnić lukę po obu napastnikach – iKownackim, iRobaku. Austriak Emir Dilaver łata z kolei dziurę po Kędziorze, ado tego wskładzie są jeszcze Mario Šitum i Niklas Bärkroth.
WWarszawie do przewrotu byli niejako zmuszeni. Odszedł bowiem motor napędowy zespołu z ubiegłego sezonu – Vadis Odjidja-Ofoe. Belg zaparł się, że wWarszawie więcej nie zagra. WLegii sprowadzili wto miejsce pomocników Cristiana Pasquato i Krzysztofa Mączyńskiego, a po przespanej rundzie rewanżowej zeszłego sezonu nadrobili zaległości i dokupili napastnika Armando Sadiku. Największe nadzieje pokładano wPasquato oraz Sadiku. Włoch miał być naturalnym następcą Odjidji-Ofoe, Sadiku miał wbijać gole wzamian za sprzedanych zimą Nemanję Nikolicia i Aleksandara Prijovicia. Pierwszy nie tylko nie wszedł