Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
MÓJ POMYSŁ NA URLOP W MIEŚCIE
Od tygodnia jestem na urlopie i spędzam go na działce wrodzinnych ogródkach działkowych. Wypoczynek zacząłem od wykopania peonii, które miały ponad 20 lat. Wielkie, stare bulwy. Kiedyś działkowcy się z nich utrzymywali, sprzedawali kwiaty, krążą opowieści, że ludzie nawet domy sobie za nie postawili. Moje już tylko przyciągały złodziei, nie było z nich wiele pożytku, zostawiłem więc tylko kilka sadzonek. Aby kwiaty zanieść żonie.
Dzięki wykopaniu peonii zrobiłem miejsce pod maliny. Już teraz trzeba je posadzić, żeby w przyszłym roku zbierać owoce. Kupiłem czerwcowe odmiany, ale winnej części działki mam sadzonki odmiany jesiennej. Owocują od sierpnia aż do października. Właśnie zebrałem owoce. Robimy z nich soki, zajadamy się, obdarowujemy innych.
Pogoda mi nie dopisuje. Prawie cały tydzień padało, a po deszczu na działce czuję się, jakbym zapadał się w bagno. Wszystko oblepia się błotem, szpadel, kalosze.
Wciągu dnia na działkach można spotkać głównie starsze osoby. Sąsiad, który ma ule, doradzał mi, jak te peonie wykopać, które bulwy zostawić, bo niektóre pleśnieją i już się nie nadają. Akurat było Franciszka, więc jeszcze mnie na imieniny zaprosił. Młodsi przychodzą po południu. Jak wrócę do pracy, to będę miał mniej czasu na działkę.
Na działce mam miejsce i na trawnik z kwiatami, i na warzywniak. To był dobry rok dla pomidorów. Kilogramami zbieraliśmy te malinowe. Było chyba ze 25 kilogramów, ogromne okazy. Mieliśmy też dużo cukinii, do tej pory jest jeszcze jedna na krzaczku, dojrzewa. Mam także borówki, winogrona, jeżyny.
Na sobotę zaprosiłem zaprzyjaźnionego redaktora Krzysztofa Śmietanę z żoną i dziećmi. Będziemy zbierać aronię, której mam klęskę urodzaju, więc rozdaję. Gdyby ktoś był chętny, to może się do mnie zgłosić. Aronię można zbierać nawet po przymrozkach, podobno nie ma wtedy takiej goryczki.
Urlop nie oznacza, że nie śledzę, co się dzieje wkomunikacji. Publikuję na blogu Autobusczerwony.blox.pl, a na działce, jak mam przerwę, to biorę gazetę, do tego herbata wtermosie, kanapka. No, pełnia szczęścia!