Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Idzie uchodźca do szkoły
Godzina wychowawcza wgimnazjum. Do klasy wchodzi dwoje nastolatków. On: – Kiedy miałem sześć lat, rodzice zapisali mnie do szkoły wAleppo. Płakałem. Mama odprowadzała mnie tam aż do czwartej klasy.
Opowiada o pierwszej miłości iotym, jak pierwszy raz usłyszał świst kuli nad głową.
Ona do szkoły też chodziła z mamą. Mówi owalentynce od chłopaka i o studiach wKijowie. WAkademii MSW siedziała wjednej ławce z żołnierzami Berkutu. Po zajęciach brali karabiny i szli na Majdan. Ona też tam była.
On nazywa się Laith Ghandour. Ma 18 lat. Jego rodzina uciekła z Aleppo, gdy bomba roztrzaskała budynek sąsiadujący z ich domem.
Ona to Solomija Mardarowycz, Ukrainka zKołomyi. W2013 r. kilka tygodni spędziła na Majdanie, walcząc o demokrację na Ukrainie.
Spektakl Bartka Miernika „Kijów – Aleppo” powstał na podstawie ich wspomnień. m.in. z „Dzienników Majdanu” Natalii Worożbyt.
– O Laicie dowiedziałem się od nauczycielki lubelskiego gimnazjum, która go uczyła. Solomiję wyłoniłem przez casting. Opowiedziała, co widziała jako nastolatka. Poczułem, że ta rola jest właśnie dla niej. Oboje wiele przeżyli i oboje chcą o tym opowiedzieć.
– Ci bohaterowie to żywa historia dwóch miast, które wiele wycierpiały. Aleppo to miasto z kilkutysięczną historią, ośrodek kultury i gospodarki, który został niemal zrównany z ziemią. Kijów to przykład krwawej walki o demokrację. To tam rozpoczął się trwający do dziś konflikt między Rosją aUkrainą. Wspólnym mianownikiem jest wojna. To spektakl dla młodych ludzi, którzy nie wiedzą, czym ona jest.
– Ale dominuje jedna narracja. Gloryfikuje się bohaterów, stawia się pomniki i mówi oofierze krwi. Zapominamy, jakie zło niesie konf likt zbrojny. Polacy, którzy to przeżyli na własnej skórze, powoli odchodzą. Brakuje tych, którzy powiedzą: wojna jest zła, wojna to koniec.
– To drugi, bardzo ważny aspekt spektaklu. Chcemy się zastanowić nad tym, w jaki sposób patrzymy na „obcych”. Gdy Laith dowiedział się, o czym będzie przedstawienie, zgodził się bez wahania. Chciał pokazać, że nie każdy Syryjczyk biega z karabinem iwysadza budynki. Udowadniamy, że bohaterowie sztuki nie różnią się od widzów. Mają podobne zainteresowania, uczucia i problemy. Solomija wspomina, jak stroiła się na pierwszą randkę i co dostała od chłopaka. Laith opowiada, że kiedy był nastolatkiem, dzwonił domofonem do obcych mieszkań i uciekał. Też tak robiłem wjego wieku.
– Laith zgodził się zagrać bez wahania. Chciał pokazać, że nie każdy Syryjczyk biega z karabinem – tak o jednym z dwójki bohaterów spektaklu „Kijów – Aleppo” mówi reżyser Bartek Miernik. Wniedzielę premiera przedstawienia. Potem zobaczą je uczniowie stołecznych szkół.
– No właśnie. To kolejny dowód na to, że naprawdę się nie różnimy. Takie samo dzieciństwo mieliśmy wKołomyi, Aleppo iWarszawie. Ten projekt to również reakcja na falę nienawiści względem obcych. Solomija mówiła mi, że po zmroku nigdy nie wraca sama do domu. Jednego wieczoru podszedł do niej mężczyzna i krzyknął, że ma mówić po polsku. Kiedy Laith udzielił wywiadu jednej z gazet, wkomentarzach natychmiast pojawiły się wulgarne hasła i nawoływanie do nienawiści.
– Zagraliśmy go wblisko 60 szkołach wcałej Polsce. Był zbudowany na podobnej zasadzie. Do klasy wchodził chłopak, który mówił, że kandyduje do samorządu szkolnego. Stopniowo odkrywał przed uczniami swoje nacjonalistyczne poglądy. Reakcje były świetne, zarówno uczniów, jak i nauczycieli.
– Dostawałem groźby na Facebooku i SMS-y. Pisali, że mnie znajdą, żebym uważał. Zgłosiłem to na policję, ale nie przyjęto zgłoszenia, bo funkcjonariusze nie dopatrzyli się bezpośredniej groźby. Nikt nie napisał: „Zabiję cię”.
– Jasne, że warto.
Premiera spektaklu „Kijów – Aleppo” 15 października o godz. 15 w Instytucie Teatralnym w ramach Dnia Solidarności z Uchodźcami. Wstęp wolny